wtorek, 16 sierpnia 2016

Rozdział XXI

Jezu, co to, kto to?
To ja:)))
Nie muszę nawet wspominać, że mimo wakacji to i tak zawaliłam z terminami:/
Dlatego hir ju ar nju czapter<3
I standardowo kółko narzekania Kate Potter pod rozdziałem.



ROZDZIAŁ XXI

Hermiona torowała sobie drogę pomiędzy rozwrzeszczanymi pierwszoklasistami. Dotarcie do Wieży Gryffindoru w niedziele południe sprawiało ogromny problem. Mętlik w głowie dziewczyny nasilał się z każdym potrąceniem od jakiegoś ucznia. Musi się uspokoić. A co zazwyczaj robi w takich sytuacjach? Idzie do biblioteki. Jednak po dzisiejszych wrażeniach ma dość biblioteki na następne pięć lat. Szatynka zatrzymała się na korytarzu, niepewnie kołysząc się na piętach. Ale powinna napisać wypracowanie dla Umbridge. Myśl o tej wrednej ropusze przelała czarę goryczy. Gryfonka pognała prędzej do Pokoju Wspólnego, nie zwracając zupełnie uwagi na innych. Druga rzecz, która zawsze ją odprężała. Harry i Ron. Dziewczyna wbiegła zdyszana do Wieży i popatrzyła się na przyjaciół, którzy grali w szachy. Właśnie wieża rudowłosego brutalnie rozliczyła się z pionkiem okularnika.
-Nie rozumiem jak możecie grac w to potworne coś… -mruknęła rozbawiona Granger, siadając obok nich. Ron, jako miłośnik szachów, popatrzył na nią z politowaniem.
-Po prostu twój delikatny móżdżek –chłopak pacnął przyjaciółkę w głowę – nie rozumie piękna tej gry. –odparł Weasley poważnym tonem, powodując że Hermiona i Harry parsknęli zgodnym śmiechem.
-Wiecie co… Mija już pierwszy tydzień, a my nie byliśmy jeszcze na błoniach! –zauważył brunet, chowając szachy. Ron popatrzył się na niego oburzony.
-E, e! Potter, no! Już miałem cie pokonać! –zawył rozżalony chłopak, na co jego przyjaciel pokręcił głową.
-Kiedyś to jeszcze dokończymy, obiecuję ci, Weasley. –odparł rozbawiony okularnik, odkładając grę na bok.
-Po prostu nie umiesz pogodzić się z porażką! –rudowłosy wskazał oskarżycielsko palcem na Pottera. Hermiona nie mogła się powstrzymać i zachichotała cichutko, ale po chwili jej chichot przemienił się w ogromny i niepowstrzymalny napad śmiechu, gdy dołączyli do niej gryfoni. Cała trójka ruszyła zgodnym krokiem na błonia. Po kilku minutach szaleńczego biegu, pełnego przepychania się, ciągnięcia za szaty i potrącania innych uczniów, gryfoni dotarli pod wielki, rozłożysty dąb. Szatynka bez żadnych ceregieli rzuciła się na miękką trawę, by zaraz poczuć, jak Weasley rzuca się na nią!
-Ronald! –krzyknęła pół żartem pól serio.
-Zapomniałem wziąć kocyka, ale widzę, że poświęcisz się dla nas i za niego posłużysz. –odparł poważnie rudowłosy, wykładając się wygodniej na leżącej dziewczynie. Harry prychnął zażenowany.
-Zachowujecie się jak dzieci. –stwierdził brunet, po czym jednym ruchem przywołał trzy koce. Przyjaciele podnieśli się błyskawicznie i równo runęli na kocyki, rozstawione przez gryfona. Okularnik bezradnie zaklasnął w ręce. –No co ja z wami mam? Zróbcie miejsce dla mnie. –mruknął rozbawiony chłopak i po chwili cała trójka leżała wyciągnięta pod drzewem. Hermiona westchnęła przeciągle.
-Minął dopiero pierwszy tydzień szkoły, a ja się czuję jakby był już czerwiec.
-Merlinie, jutro poniedziałek! –zawył Ron, zasłaniając oczy dłońmi. –A ja dla tego różowego babska wypracowania nie skończyłem!
-Nawet mi o tym czymś nie przypominaj. –zamarudziła szatynka, zaciskając zęby z bezradności.
-Ciekawe co ona robi poza byciem wredną różową ropuchą? –zapytał zaciekawiony Harry, nie zwracając na załamanie nerwowe przyjaciół.
-Pewnie zabija wzrokiem małe kotki i szczeniaczki. –stwierdził Ron, bawiąc się jakimś patykiem. Dziewczyna pisnęła z przerażenia.
-Ale czemu akurat kotki? –zapytała zasmucona, powodując głośny wybuch śmiechu. „Jak ja za tą dwójką tęskniłam!”.


 
W tym samym czasie po korytarzach Hogwartu dosłownie leciała Pansy Parkinson, przy okazji przeliczając książki piętrzące się na jej rękach. Wirowanie między nic nie rozumiejącymi pierwszakami było wyjątkowo trudnym zadaniem. Właśnie jakiś blondasek z Ravenclaw’u popchnął ją brutalnie. I jedna z ważniejszych różnic między nią, a jej siostrą. Hermiona, jako prefekt i gryfonka, pewnie grzecznie zwróciłaby pierwszakowi uwagę. Ale Pansy… No cóż, Tiara Przydziału doskonale wypełniła swoje zadanie.
-E, ty mały smarkaczu! Uważaj jak chodzisz, kretynie jeden! Nie widać, że na tym korytarzu są inni ludzie?!  -blondynek tak się przeraził wściekłej ślizgonki, że zwiał, a za nim jakaś dziewczynka. –Uważaj z kim się trzymasz, młoda! Nie popełniaj życiowego błędu jak ja!
-Czy miałem się poczuć dotknięty? –zapytał rozbawiony Blaise, który nagle się pojawił przed brunetką i wziął od niej kilka książek. Dziewczyna posłała mu spojrzenie pełne wdzięczności.
-Nie mówiłam o tobie, pacanie. –odparła ślizgonka, machając z politowaniem głową. Czarnoskóry wybuchł głośnym śmiechem, pokazując całemu korytarzowi śnieżnobiałe zęby.
-Nie potraktowałaś zbyt ostro tego chłopca? –zapytał Zabini, odpychając grzecznie następnego pierwszaka, który pędził wprost na jego dziewczynę. Tym samym oszczędził jej nerwów, a młodego ochronił przed traumą na całe życie.
-Należało mu się. –mruknęła Parkinson, niezbyt przejęta losem blondynka. Ślizgon roześmiał się znowu i ucałował ją w głowę.
-Jak ja cię kocham. –szepnął chłopak, zatapiając twarz w jej włosach. –Ale ja będę wychowywał nasze dziecko! –wykrzyknął, prostując się błyskawicznie i unikając zabójczej dłoni jego wybranki.
-Nienawidzę cię. –odparła brunetka, nagle zachłystując się powietrzem. –Zabini, patrz!- dziewczyna podbiegła do wielkiego okna, wlepiając oczy w błonia. Czarnoskóry popatrzył zainteresowany.
-O, młoda. –powiedział spokojnie, zauważając Hermionę i dwójkę gryfonów. –Widzę ją. No i o co chodzi?
-Merlinie, ty nic nie zrozumiesz! Muszę pobiec teraz do Weasley’a, by on pobiegł do niej, bo możliwe, że w towarzystwie tamtych dwóch będzie swobodniejszy, a oni mu nawet pomogą! –mówiła chaotycznie Parkinson, z wielkim uśmiechem na buzi. –Wreszcie będą razem! –ślizgon tylko zmarszczył czoło i popatrzył na nią niepewnie.
-Pansy, uspokój się. Nie możesz tak się wtrącać do jej życia.
-Owszem, mogę. –zaprzeczyła grzecznie dziewczyna.
-Ale to jej życie, i to jej sprawa, czy będzie z rudym, czy nie. Za bardzo się angażujesz.
-Kurde flak, Blaise! –warknęła brunetka, mierząc go złowrogim spojrzeniem. Gdyby nie to, że na rękach miała stos książek, to na pewno założyłaby ręce na biodra. –Przez całe życie byłam samotną jedynaczką, a teraz okazało się, że mam malutką siostrzyczkę! Wiem, wiem, różnica w wieku jest minimalna, bo zaledwie kilka miesięcy, ale jednak! I ja taką siostrą muszę się zając! Kocham ją nad życie, mimo że nasza wcześniejsza relacja była… hmmm… trudna. A teraz dla jej szczęścia, zamierzam ją zeswatać z Weasley’em! Czy ci się podoba czy nie! –zakończyła ślizgonka, kładąc resztę książek na parapecie i natychmiast ruszając w poszukiwaniu bliźniaka. Zabini westchnął tylko.
-Mugolski Boże, w co ja się wpakowałem!




Aaron kopał nogą jakiś kamyk, siedząc na niewielkim murku. Plan Parkinson spalił na panewce, ponieważ zanim dziewczyna dobiegła do Freda, Hermiona zdążyła się już przemieścić. Poza tym Weasley’owi cały czas towarzyszyła jego siostra, niewiadomo po co. Broadway zacisnął usta, głęboko zastanawiając się nad Veronicą. Od dziecka ona wszystkiego mu zazdrościła i to czego nie mogła zdobyć, niszczyła. Zaczynając od czerwonych samochodzików, a kończąc na związkach jego kumpli bądź koleżanek. Jego bliźniaczka (nie licząc kontaktów z mężczyznami) miała problem w nawiązywaniu znajomości czysto przyjacielskich. Jedyne czego nauczyła się do perfekcji, to umiejętności podrywania. Miała to przecież w genach, ich matka była rasową willą. Ale to nie było wytłumaczenie na to, co robiła. Dziękował Merlinowi, że on jako samouk mógł nawiązywać znajomości z mugolami, kiedy jego siostrunia kisiła się w tym Beauxbatons.  Chociaż okres wakacji starczył jej, by kilka związków wybuchło jak bomby polane benzyną. Dlatego postanowił za wszelką cenę uratować początkujący związek Hermiony i Freda. Oczywiście, chodziło mu też o to, żeby ten czochraniec był szczęśliwy, ale możliwość utarcia nosa bliźniaczce również była kusząca. A jak miał Parkinson po swojej stronie, która nie miała żadnego oporu przed rękoczynami, to ich przewaga była ogromna. –Akcja „Granger i Weasley będą mieli dzieci” musi, ale to musi się udać. -szepnął do siebie, po czym zeskoczył z murka i ruszył w kierunku Hogwartu.
 
 
 
Pansy przebiegła, szybciej niż Usain Bolt, ostatni zakręt i wreszcie znalazła cel swojej podróży, a mianowicie – własną, rodzoną siostrę. „Powaga, Parkinson” pomyślała i ruszyła w kierunku Hermiony.
-Hej… - dziewczyna odwróciła się do niej, uśmiechając się wesoło. A wtedy: „Alarm! Alarm! Alarm!” krzyczał mózg ślizgonki, gdy z naprzeciwka wyszedł Malfoy ze swoją świtą. –Hej, ty szlamo! Co książeczki zgubiłaś, kujonico? –„Oj, brutalnie, zbyt brutalnie’ pomyślała brunetka. „Kupie jej większy prezent na gwiazdkę i jej to wynagrodzę”. Draco gwizdnął z podziwem.
-Nieźle, złotko. –„Zaraz, co, co, co?!?”
-Malfoy, dobrze ci radzę, leć do swojego tatusia, bo zaraz powiem kilka rzeczy, że aż on narobi sobie w majty! –warknęła groźnie dziewczyna. Ślizgoni tak szybko jak się pojawili, tak szybko zniknęli, szepcząc coś między sobą. Granger przypatrzyła się siostrze.
-Przerażony chłopczyk z Ravenclawu’u podbiegł do mnie i powiedział, że jakaś ślizgonka z piątej klasy jest agresywna, a po tym występie, chyba domyślam się o kogo mu chodziło. –szatynka założyła ręce na biodra.
-A gdzie „witaj, kochana, stęskniłam się, kocham cie”? –zapytała Pansy, wzruszając bezradnie ramionami. –Poza tym, ja tu jestem starsza i ja tu mogę dawać reprymendy, a ty młoda nawet nie podskakuj. –mruknęła brunetka, grożąc siostrze palcem. Hermiona roześmiała się wesoło i przytuliła Parkinson, która jednak wyswobodziła się z uścisku, przypominając sobie powód nagłego spotkania. –Posłuchaj, może przejdziemy się na boisko, bo wiesz… -„Widziałam tam Freda!” –chciałabym spędzić z tobą czas na świeżym powietrzu…  -mruknęła dziewczyna, dosłownie pchając gryfonkę w kierunku wyjścia. –Poza tym musisz dbać o swoje płuca, wiesz o tym? Bo jak siedzisz cały czas w tej bibliotece i wdychasz ten kurz, to może się to dla ciebie źle skończyć! Tak, tak, umrzesz wcześniej, ale ja jako starsza siostra o ciebie zadbam, bo cię kocham! –zadeklarowała ślizgonka, zadowolona ze swojego świetnego kłamstwa.
-Pansy, większych bredni nie słyszałam! –oświadczyła szatynka, zatrzymując się w miejscu. „Cholibka!”.
-Uważasz, że cię nie kocham? –zapytała zrozpaczona dziewczyna, grając na zwłokę
-Nie, chodzi o ten kurz. –sprostowała Granger’ówna. –Czy ty chcesz mnie zaciągnąć na boisko, bo tam jest Weasley? – „No, nie wierzę, mam siostrę geniusza! Co wcale mi nie pomaga!”
-Nie, nie ma tam Rona. –Hermiona zmrużyła oczy. –Ani George’a. –gryfonka przekrzywiła głowę. –Ani tym bardziej Ginny.
-A Fred? –wymowne milczenie starszej siostry było wystarczającą odpowiedzią. –Czy ty zawarłaś jakiś układ z Aaronem Broadway’em?! On tez ciągle mnie zaciąga do miejsc, gdzie jest Fred albo co gorsza, zaciąga go do miejsc , gdzie jestem ja! –szatynka odwróciła się na pięcie. –Uspokójcie się do jasnej ciasnej!
-Po prostu oboje cię kochamy! –krzyknęła jeszcze za nią brunetka, zanim postanowiła wrócić do obowiązków porządnego ucznia.



 
Hermiona zatrzasnęła drzwi do Pokoju Wspólnego. Zanim zrobiła jakikolwiek ruch, zatrzymała się gwałtownie i wciągnęła powietrze. Na kanapie spali George z Luną. Usta uformowały jej się w szerokie „o”, widząc tą dwójkę razem. Blondynka wcisnęła się w chłopaka, który oparł podbródek na jej głowie. Szatynka cichutko ominęła śpiących i pobiegła do swojego pokoju, mając plan zaszyć się tam do końca tego szalonego dnia. Jeszcze tylko zeszła na dół i nakryła parę kocykiem.
-Merlinie, jacy oni są słodcy. –mruknęła do siebie dziewczyna.
-Wiemy. –odparli równocześnie George z Luną, budząc się niespodziewanie. Hermiona tak się przeraziła, że aż podskoczyła i wpadła na stojący obok fotel. Weasley wybuchł śmiechem i ruszył na pomoc leżącej dziewczynie. Szatynka szybko wstała i usiadła na owym fotelu, a chłopak powrócił do zawiniętej w koc krukonki. Objął ją jednym ramieniem, na co Granger jeszcze bardziej się wyszczerzyła. Blondynka przewróciła oczami.
-Hermiona!
-Oj, no wiem, no wiem, ale nie mogę się przyzwyczaić, że nadal jesteście razem! –odparła na swoją obronę szatynka. Rudowłosy gwizdnął przeciągle.
-No, już dwa miesiące za nami. –Lovegood załamała ręce.
-Az tyle czasu, Merlinie! –zakpiła dziewczyna, zostając natychmiast uszczypnięta przez gryfona. –Żartuję przecież, żartuję! A ty, Hermiona, zamknij te usta! –mruknęła rozbawiona Luna, widząc połową oka to przeklęte „o” u jej przyjaciółki.
-Zmieniając temat, Granger, moja przyszła bratowo, jak tam z moim bratem? –zapytał rudowłosy, powodując nagły rumieniec na policzku dziewczyna. Luna pacnęła bliźniaka w ramię.
-George! Nie można tak się pytać! Zachowujesz się jakby Miona się z Fredem całowała, a przecież tego nie zrobiła, prawda? –zapytała krukonka, czekając na natychmiastowe potwierdzenie informacji. Jednak jedyne czego się doczekała to powiększający się uśmiech jej chłopaka i na krępującą ciszę. Lovegood otworzyła szeroko oczy, przeskakując wzrokiem z Weasley’a na gryfonkę. –O Merlinie, o Merlinie!
-Ja mogę to wyjaśnić… -zaczęła szatynka, ale widząc wzrok Luny, oznaczający „szybki odwrót”, pognała na górę. – Do zobaczenia później! –zanim jednak otworzyła drzwi do dormitorium, usłyszała ściszony głos krukonki.
-George! Ile razy ci mówiłam! Nie można tak… -nagle nastała cisza. – George! To też ci mówiłam! Nie możesz, ot tak, mnie całować w połowie zdania… - i znowu cisza. –Nienawidzę cię. –i cisza na dłużej. Hermiona, mimo krepującej, ale na szczęście krótkiej sytuacji, z wielkim uśmiechem na twarzy wkradła się do pokoju i rzuciła na łóżko.



 
Wieczór. A ona znów w bibliotece. Jak większość uczniów, przypominających sobie o wypracowaniach na przeklęty poniedziałek. Pansy, mimo że prawie całą niedzielę spędziła w bibliotece, nie zajrzała ani razu do książek, nawet tych które wypożyczyła. A że okazało się, że „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” nie za bardzo jej się przydadzą do wypracowania na OPCM, to postanowiła poszukać innej lektury. Przesuwając palcami po zakurzonych okładach książek mruczała tylko „nie” i co chwila przenosiła się półkę wyżej. Nagle spomiędzy książek zauważyła cos okropnego. Nad wkuwającym Fredem (co samo w sobie jest okropne) sterczała Broadway’ówna. „Na zakończenie dnia, poprawię sobie humor.” pomyślała dziewczyna, celując różdżką w książkę nad głową Veronici. Księga wyleciała z regału i ruszyła na bliźniaczkę, trafiając ją prosto w głowę. Brunetka zemdlała. „Cholera jasna! Troszeczkę socjopatyczne zachowanie, ale cóż.” Pansy wyszła zza regału i zobaczyła przerażonego Freda, który wlepiał ślepia w nieprzytomną gryfonkę. Zobaczywszy ślizgonkę, jego twarz zrobiła się strasznie czerwona.
-Parkinson!
-Niczego nie widziałeś. –mruknęła dziewczyna, po czym skierowała różdżkę na stół, który poderwał się delikatnie i opadł tak, że zasłonił leżącą Broadway. –No i po sprawie. 
-Tak nie można! –szepnął Weasley, wskazując ręką na stół i książkę. Pansy przewróciła oczami.
-Cel uświęca środki. –po czym, jak gdyby nigdy nic, podeszła do leżącej książki. Ślizgonka aż otworzyła oczy ze zdumienia. –Właśnie tej książki szukałam! Przeznaczenie! –po czym spokojnie wyszła z biblioteki, a za nią podreptał oszołomiony Fred.
-Nie chcę poznawać reszty rodziny Hermiony.






Hmmmm
Więc moje uczucia do rozdziału są ... mieszane (jak zupa heheh suchary 24/7).
Ostatnio mam wrażenie, że rozlałam strasznie tą historię, dlatego chciałam ją tu skupić w miarę i uwaga!
uwaga!
Następny rozdział to będzie łuhu szubudu!
Dlatego wybaczcie to poszarpanie tu i ówdzie, to zwariowanie i zakręcenie, a przygotujcie się na...!!
Ale to już w następnym rozdziale, który się pojawi szybciej, jeśli będzie dużo komentarzy!

I dziękuję serdecznie anonimom! Bo Was kocham całym serduszkiem<3
No i oczywiście moim najwierniejszym, zawsze komentującym dziewczynom, ale im nie muszę mówić, że je kocham, bo doskonale już to wiedzą<33
całuski kaktuski
~Kate

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział !!!
    "Pansy przebiegła, szybciej niż Usain Bolt, ostatni zakręt" - the best :D
    Pogratulować super notki :*
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. A dodam jeszcze jeden komentarz ;) Bo mogę xd
    Czytam to drugi raz i cały czas brechtam :D
    Te żarty :)
    "Przeznaczenie" i "Nie chcę poznawać reszty rodziny Hermiony" Boskie! Nie wiem skąd masz pomysły, ale jeśli rosną na drzewie to też chcę takie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie wiem skąd to się bierze:')) ale dziękuję Ci :))

      Usuń
  3. TO JEST MOJE MIEJSCE, ALE ZAWSZE JAK CHCĘ CI PISAĆ KOM TO KTOŚ MNIE WOŁA, ŻEBYM COŚ ZROBIŁA, ALBO GDZIEŚ POSZŁA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DOBRA, JESTEM!
      Wiesz co ja Ci powiem, nie? Nie? To ja Ci powiem (ja Ci powiem co ja Ci powiem, logiczne). ROZDZIAŁ JEST PRZEWSPANIAŁY A GRANGER Z WEASLEYEM BĘDĄ MIELI DZIECI.
      Powiedziałam co chciałam i właściwie to mogę sobie iść, bo chyba zauważyłaś już, że nie jestem mistrzynią pisania komentarzy, ale napiszę coś jeszcze:
      JA CHCĘ POZNAĆ RESZTĘ RODZINY HERMIONY I TO BARDZO!!!!!!
      Teraz już idę, ale przyłączam się jeszcze do pytania Alice (chyba, że to nie było pytanie, bo chyba nie było, ale nie wiem jak to nazwać, bo słowa zapomniałam, za chwilę sobie przypomnę poczekaj. *PIĘĆ MINUT PÓŹNIEJ* Wiem! Propozycja!) Jeszcze raz:
      Przyłączam się do propozycji dodania Cię na konfę :D
      Pozdrawiam, weny i MIŁOŚCI!!!
      Ela^^

      Usuń
    2. Oj Ela Ty i te Twoje zabiegane życie
      Będą mieli dzieci, oj będą heheh
      kiedyś poznasz:))
      DziękujE<3

      Usuń
  4. BOZIU CO MI ODWALA. NIC W SUMIE SAMA NIE NAPISAŁAM PRZEZ TE WAKACJE I NAWET ROZDZIAŁU NIE ZAUWAŻYŁAM NOOOSZ (i przypadkiem się do czegoś przyznałam...).
    Rozdział cudowny <3
    Wszystko w nim poszło na jedną kartę - Granger z Weasleyem będą mieć dzieci!
    Jeju czemu w tym opowiadaniu tak bardzo lubię Pansy.
    Jestem trochę jak ona, lubię docinać młodszym, ehh.
    Pozdrowionka winogronka (coś mi nie wyszło)
    PeeS. napisałam maila i stwierdziłam, że jest beznadziejny :)) więc powiem, że jeśli chcesz, to mogę dodać Cię do konfy na Skypie, gdzie jestem ja, Elka i Lestrange (Natalia). Ewentualnie jak będę mieć ciekawsze życie, to coś napiszę. Nie no, coś powstanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ HAHA<333 nie da się chyba nie lubic Pansy;)) przynajmniej ja mam takie wrażenie, bo wszyscy ją uwielbiają:'))

      Usuń
  5. Hejka! Tutaj Mary z anonima.
    Świetny rozdział!!!!
    Uwielbiam Pansy, hahah!! Ona jest genialna!
    No i oczywiście George i Luna <3 <3 Najsłodsza para na ziemi!
    Blaise też ma dobre teksty!
    Ogólnie to kocham ten rozdział i mega poprawiłaś mi humor.
    Czekam na nexta i duuuużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MARY<33
      oj dziękuję kochana<3
      czekałam na Twój kom:))

      Usuń
  6. "Nie chcę poznawać reszty rodziny Hermiony"
    Padłam, umarłam, przemieliło mnie i wgl.
    Pansy jest tak cudownie, mega pozytywną postacią <3
    Tak, tak musi jej kupić większy prezent na gwiazdkę XD Oooojooj!
    Aj lof ju, Ron!
    Nie cierpiałam go, nienawidziłam...Ale teraz to go uwielbiam <3 I to jest w większości Twoja zasługa :)
    Szczerze? Gdzieś mam tego chłopczyka z Ravenclaw'u :D To już jest duże dziecko! Jedenaście lat! No kurde...ja w tym wieku...albo bez szczegółów :D
    GEORGE TY GUPIKU
    W Regulaminie WCZkTKP (Wszystkich cudnych związków, które tworzy Kate Potter) w paragrafie 67, w podpunkcie 23, wyraźnie napisane jest, że nie można całować kogoś, gdy ten ktoś coś mówi!
    No helooł!


    Ups.


    Taka mała socjopatka mieszka w głowie Pans...
    Ale nic nie szkodzi!
    Jestem pewna, że życiowym celem Veronici, było spędzenie nocy w bibliotece. Pansy tylko jej pomogła :D
    A w dodatku znalazła książkę :D
    Brawo Ty, Pansy
    *głos wydobywający się z telefonu*
    Brawo ja!
    Ten komentarz jest taki niepoukładany i w ogóle nie w moim stylu :/ Ale to wszystko przez ten telefon! Bo moje wielkie paluchy i mała klawiatura to nie jest dobre połączenie.
    I uwaga Kate!
    Ja też się dołączam do propozycji dodania Cię na konfę :D
    Powiem Ci, że ma bardzo ciekawą nazwę :'')
    No to PaPa
    Lestrange
    PS Pierwszy raz nie napisałam, że rozdział cudowny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde Twoje komentarze to najkochańsze rzeczy na tej ziemi, wiesz o tym? mój ulubiony moment jest o regulaminie WCZkTKP:'))
      No ja Cie kocham dziewczyno<3 dziękuję haha

      Usuń
  7. Rozdział cudowny, poprzedni też był świetny
    (zdawało mi się, że go komentowałam, ale najwyraźniej skleroza mnie już dopadła)
    Kocham Pans,ona jest cudowna ^^
    A Georg i Luna to taka słodka para :D
    Czekam na kolejny rozdział i weeny :*
    ~gwiazeczka

    OdpowiedzUsuń