sobota, 25 czerwca 2016

Rozdział XIX

Dzień dobry.
Informacje tu kochani! Nie zaczynajcie już czytać!

Nie wiem, kiedy będzie opublikowany następny rozdział, ponieważ jutro wyjeżdżam na obóz na dwa tygodnie, a potem mamy rodzinny wyjazd i dlatego moja nieobecność może być spora.

Rozdział ten pisało mi się milusio i to zawdzięczam Wam, moi drodzy! ja się zastanawiam, jak głupia byłam, że w Was zwątpiłam! Kocham Was całym serduszkiem i dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem i w ogóle za to, że ze mną jesteście!<33
Ale Wam słodzę:'))

Co do rozdziału, nie jest on typowym fremione, jest to takie przejście. to jest najsmutniejsze, że mam pomysły na jakieś przełomowe rozdziały, a na takie normalne nie mam:'))) ale się staram!

Co do komentarzy, to niestety nie zdążę na nie poodpowiadać, więc postaram się jak wrócę z tych wszystkich wyjazdów.

I JESZCZE JEDNO! Jeśli chciałby się ktoś ze mną jakoś skontaktować (tak, Alice, mowa tu o Tobie, bo nie wiem, czy zauważyłaś, że Ci odpowiedziałam:')) ) to można pisać na mój email --->  katepotter57@gmail.com
I nie myślcie, że chcę z siebie zrobić jakąś gwiazdeczkę:')) po prostu tak daję dla zainteresowanych:)) i pomyślałam, że będzie fajnie, gdyby ktoś napisał:))

DOBRA NIE PRZEDŁUŻAM, ROZDZIAŁ!
I WESOŁYCH WAKACJI!


ROZDZIAŁ XIX

Lavender Brown należała do osób, które ciężko obudzić, szczególnie rano w niedzielę. Dla niej weekendowe poranki były możliwością odespania całego, męczącego tygodnia. Jej współlokatorki uciekały nawet do bardzo drastycznych metod, by wybudzić blondynkę z kamiennego snu. Jednak dzisiaj, to ona pierwsza się obudziła, gdy jeszcze jej dwie koleżanki smacznie sobie spały.
-Co, zaraz, kto mnie budzi? –zaczęła mruczeć sama do siebie zaspana dziewczyna. Nagle poczuła lekkie pacnięcie w okolicach czoła, które wcześniej przerwało jej przyjemny sen. –Co, co, to ma być? Pokaż się, żartownisiu jeden. –mamrotała wściekle gryfonka, przejeżdżając na wpół otwartymi oczami przez ich dormitorium. Jednak zamglonym wzrokiem trudno było jej cokolwiek dostrzec. Prychnęła coś pod nosem i z powrotem wtuliła się w mięciutką poduszkę. Po chwili znowu została pacnięta. Cokolwiek to było, powtórzyło owe pacnięcia jeszcze kilka razy. Zdenerwowana do ostateczności Brown wstała gwałtownie, gotowa rozszarpać jej „budzicela”, ale zaniemówiła tylko ze zdziwienia i zachwytu. Po ich dormitorium latało mnóstwo małych, czerwonych serduszek ze złotymi skrzydełkami jak u znicza. Właśnie jeden z nich upatrzył sobie czoło gryfonki i ponownie w nie stuknął. –Ej, ej, mały, uspokój się. –szepnęła blondynka i złapała lekko serduszko w dwa palce, starając się go nie spłoszyć ani nie zrobić mu krzywdy. Teraz puchate serduszko fruwało nad rozwartą  dłonią. –Zachowujesz się podobnie do znicza, zrobili cie na jego podobieństwo… -pomyślała głośno dziewczyna. –Ale kto  cię, maluchu, zrobił? –zapytała Lavender i pogłaskała serduszko palcem. Nagle serce wybuchło i obsypało dłoń zdziwionej gryfonki złotym proszkiem, z którego po chwili uformowała się złociutka literka „P”. –Co tu się właśnie stało? –Brown omiotła wzrokiem pokój, po którym latała reszta serduszek. Wstała z łóżka i wskoczyła zgrabnie na łóżko Hermiony. Zgrabnie, czyli z wdzięcznością stukilogramowego nosorożca. Szatynka obudziła się gwałtownie i popatrzyła się przerażona i zarazem wściekła na współlokatorkę.
-Lavender! Co ty u licha… Czy ja nadal śnię czy zostałyśmy opanowane przez czerwone serduszka? –zapytała się zdziwiona dziewczyna, przyglądając się dormitorium.
-Zgadłaś, amigo. –odparła wesoło blondynka.
-Skąd ty znasz hiszpański? –zdziwiła się Granger, na co koleżanka tylko przewróciła oczami.
-Bardziej cię interesuje mój hiszpański niż stado czerwonych, latających serc, które opanowały nasz pokój, a do tego zmieniają się po dotknięciu w literki? –zakpiła Lavender, zanim oberwała poduszką w głowę. –Uważaj, zrzucisz mi ją!
-Jakie literki? O co ci chodzi?
-Patrz. –dziewczyna pomachała szatynce przed oczami złotym „P”, opowiadając jak doszło do tej przemiany i jak została brutalnie obudzona przez poprzednie wcielenie literki.
-Czyli, ktoś chce nam przesłać wiadomo… auć! –mruknęła Hermiona, łapiąc w rękę serduszko, które upatrzyło sobie za cel jej nos. Po chwili na jej ręce leżała złota literka „A”.  –Ktoś chce którejś z nas przesłać wiadomość. Chodź, obudzimy Parvati, żeby nam pomogła. Może to ten jej James Connery czy jak mu tam…
-Zapomnij o nim. –mruknęła blondynka, gdy zaczęły powoli przechodzić w kierunku łóżka śpiącej współlokatorki, balansując miedzy śmigającymi intruzami. –Okazał się wielkim dupkiem. Poza tym Pav stała się obiektem westchnień cholernie przystojnego gryfona, który również się jej podoba. Tylko te zagubione żuczki nie dają sobie rady. A po nim, bym się nie spodziewała takiej ”niepewności”…
-Kto to jest? –zapytała zaciekawiona Granger’ówna.
-Może sama ci powie. PATIL, MAŁPO, WSTAWAJ!  -krzyknęła wesoło Lavender, wskakując na łóżko przyjaciółki. Obie spadły z wielkim hukiem na ziemię. Blondynka szybko wstała, szczerząc się od ucha do ucha, a zza łóżka powoli wyłoniła się hinduska. O ile to Brown ciężko było zbudzić, to Parvati najtrudniej było „dobudzić”. Potrafiła przez cały ranek krążyć pomiędzy światem rzeczywistym a snem.
-Coś się stało? O, Hermiona, znowu zapomniałaś zamknąć okno na noc? Patrz, co nam naleciało! –mruknęła oskarżycielsko bliźniaczka, obserwując na wpół otwartymi oczami dormitorium. – Co to za jakieś dziwaczne muszki? -Jej dwie przyjaciółki wybuchły śmiechem i pomagając jej wstać, opowiedziały całą historię  latających serc. –Oooo, zawsze lubiłam składać literki. Dobra, połóżcie te dwie na ziemi i łapiemy resztę. A potem je jakoś złożymy. –zakomenderowała Patil, ziewając co drugie słowo. Gryfonki szybko (brunetka z małym opóźnieniem) zabrały się do łapania sercowych zniczów i układania ich na ziemi. Po pół godzinie wszystkie literki były rozłożone na ziemi. Złoto delikatnie odbijało się na tle brązowej podłogi w pokoju dziewcząt.
-I teraz najgorsze… -zamarudziła Hermiona, biorąc do ręki duże „M”. –Patrzcie, ta litera jest większa niż inne, więc musi to być początek zdania. –powiedziała dziewczyna i położyła jak najdalej po swojej lewej stronie ową literę.
-To czemu w takim razie „H” też jest całkiem spore? –zapytała sennie Parvati, drapiąc się literką po czole.
-Możliwe, że znamy już adresata. –mruknęła lekko posępnie blondynka, mając w sercu wielką nadzieję, że do niej były skierowane serduszka. Ale po chwili rozpogodziła się. –No, Granger, masz tajemniczego wielbiciela. –Hermiona zaczerwieniła się potwornie, czując ciekawski wzrok dziewczyn na swojej twarzy, którą skryła miedzy włosami.
-Nie wiem o co chodzi i nie wiem tym bardziej, komu by zależało, by robić mi taki głupi prezent. –warknęła szatynka, próbując zatuszować pewne podniecenie zdenerwowaniem. Domyślała się, kto mógł wpaść na taki pomysł, ale bała się nawet w myślach wypowiedzieć jego imię. Podobał jej się, nawet bardzo, ale to, co się stało wczoraj wieczorem ją przerosło.. .Zagubiła się we własnych uczuciach, a tym bardziej w swoich myślach. –Idiotyczne.
-Ja tam uważam, że to urocze. –powiedziała Parvati, zanim ziewnęła szeroko, ustanawiając tym samym pewnie rekord świata w otwarciu buzi. –W takim razie…. –mruknęła hinduska i szybko wyłapała kilka literek. Ułożyła je pod „M”, ukazując złocisty napis „Hermiono”.
-O, super. Musimy jeszcze odszyfrować pozostałą część listu! –powiedziała wesoło Lavnender, żonglując literkami „U” i „S”. –Stop! –dziewczyna złapała obie literki i szybko je ustawiła obok początkowego „M”. –Mus… Mus… Musimy! Albo musisz! Jakie mamy propozycje? –zapytała Brown, na co szatynka szybko podsunęła jej kilka przemienionych serc. –Wychodzi na to, że możemy jedynie ułożyć ‘musimy”, bo drugiego „S” nie ma… -zamruczała do siebie blondynka, ustawiając słowo „Musimy”.  –Ojej.
-Ojej. –dopowiedziała Parvati, mierząc się przerażonym wzrokiem z przyjaciółką. Hermiona zmarszczyła czoło i popatrzyła się na dziewczyny pytająco.
-Co ojej?
-Kochanie, a jakie zdanie zaczyna się zazwyczaj od „musimy”? –zapytała Lavneder, kiwając z politowaniem głową. Zagarnęła kilka liter i szybko obok słowa „Musimy” ułożyła wyraz „porozmawiać”. Musimy porozmawiać. Musimy porozmawiać. –I jeszcze jedno. –szepnęła dziewczyna, przysuwając do słów imię szatynki. Musimy porozmawiać Hermiono. Musimy porozmawiać Hermiono. Szatynka czuła jak jej serce gwałtownie przyspiesza, a po plecach spływa kropelka zimnego potu. . –Ktoś coś tu przeskrobał. –zażartowała blondynka, szczerząc się wesoło, dumna, że udało jej się rozszyfrować wiadomość tajemniczego wielbiciela.
-Ale zupełnie niewychowany ten twój amator. Powinien dać przecinek. –prychnęła Parvati.
-Po pierwsze adorator, Patil, nie żaden amator. Budź się, dziewczyno! Nie śnij  już o tych chłopakach! A po drugie, patrz! Dał przecinek! –roześmiała się Brown, klepiąc przyjaciółkę w tył głowy i sięgając ręką po leżący w kącie dormitorium złoty przecinek. –Myślałam, że to jakaś literka zgubiła ogonek, więc postanowiłam go zostawić. A jednak mamy tu jakiegoś miłośnika interpunkcji. –gryfonka dostawiła przecinek między imieniem koleżanki a wyrazem „porozmawiać”. –Ej, ale zostały jeszcze literki. Amator się podpisał! –pisnęła Lavender, na co Hermiona tylko zamknęła mocno oczy. „Merlinie, zaraz się dowiedzą, zaczną się pytania, więcej pytań i…” –Nie znam nikogo o imieniu z trzema literami!
-Coś się ułoży… -powiedziała dziarsko hinduska i wzięła literki. Szatynka otworzyła jedno oko, wpatrując się w trzy złote literki – „D”, „R” i „E”. 
-Więc mamy do wyboru… Erd, Der, Red albo Dre. No niezbyt ładnie. –„Nie ma literki F! Może to nie Fred?! To w takim razie kto chce ze mną gadać?!”. –Jak dla mnie najbardziej prawdopodobne jest Red jako pseudonim, rozumiecie? Czerwone serduszka, jak Red. To jego znak firmowy. –zauważyła inteligentnie Lavender.
-Ale to Red trzeba jakoś rozszyfrować! –jęknęła Hermiona, przejeżdżając rękami po rozczapierzonych włosach.
-Rozentuzjazmowany Eukaliptus Drzewny. –powiedziała spokojnie Parvati, nie zwracając uwagi na pełne zdziwienia spojrzenia gryfonek.
-Co? –wykrztusiły jedna przed drugą. Brunetka przewróciła oczami.
-Hermionę podrywa Rozentuzjazmowany Eukaliptus Drzewny, uwierzcie mi. Nie można ufać tym roślinom. –zagroziła poważnie dziewczyna, przecierając sobie oczy.
-Parvati, zmień dilera.
-Albo przynajmniej zmniejsz dawkę.
-Może w ogóle przestań brać.
-Albo wracaj natychmiast do łóżka, bo nie da się z tobą rano pracować. – zakomenderowała Brown, odsyłając na wpół śpiącą przyjaciółkę do łóżka. –I kto tu niby jest blondynką? –zakpiła jeszcze dziewczyna, gdy brunetka schowała się już całkowicie pod kołdrą. Nagle gryfonka wciągnęła głęboko powietrze. –A może jeszcze jakieś serducho tu sobie lata? –„Oby nie, oby nie, oby nie… Już wolę mieć jakiegoś Reda, zamiast znaleźć gdzieś Freda…” myślała Hermiona, gdy dokładnie tuż nad głową koleżanki przeleciało serduszko „Merlinie, czym ci zawiniłam?!”. –Coś mi bzyknęło nad głową? –zapytała gryfonka, rozglądając się wokół.
-Wydaje ci się… -mruknęła szatynka, nie spuszczając z oczu hasającego nad szafą czerwonego serca.
-Mogłabym przysiąc, że… Tam jest! –krzyknęła dziewczyna, wskazując na serduszko, które śmignęło nad śpiącą bliźniaczką. Granger postanowiła improwizować.
-Złapię go! – zadeklarowała gorliwie gryfonka, po czym ruszyła w kierunku sercowego znicza. Szybko dopadła swoją ofiarę i połaskotała serduszko. Po chwili na jej ręku leżała mieniąca się literka „F”. –Cholera jasna. –syknęła po cichu. Cała wiadomość brzmiała „Musimy porozmawiać, Hermiono. Fred”. – Nie będę z nim rozmawiać.
-Ale z kim?! Co to za litera?! –dopytywała się Brown, o której obecności sztaynka zupełnie zapomniała.
-Yyy, to tylko kropka. Za Red. Więc szukamy Reda, bez żadnych nowości. –odparła nerwowo Hermiona i jak gdyby niby nic, wyrzuciła literkę do kosza. Zanim jednak odeszła od niego choć na milimetr, „efka” wyleciała z pojemnika i pofrunęła w kierunku wyciągniętej ręki Lavender.
-Granger, sądziłam, że umiesz odróżniać kropkę od litery „F”. –zadrwiła blondynka, ustawiając zdobycz i tym samym dopełniając całe imię. Fred.
-To jest Fantastycznie Rozentuzjazmowany Eukaliptus Drzewny. –zamruczała spod kołdry Parvati. Blondynka przewróciła oczami.
-A może Fred, Pav? A dokładniej Fred Weasley? I co ty na to, Hermionka? –zapytała Lavender, mrużąc oczy.
-Pogadamy później. Nikomu o tym nie mówcie. –zdołała wydukać zaczerwieniona szatynka, zanim wybiegła z dormitorium.
-Pamiętaj, że jesteś w piżamie! –krzyknęła za nią Parvati, która wstała z łóżka, przyglądając się złotemu napisowi na podłodze. Granger’ówna wróciła do pokoju.
-O tym też nie mówcie. –odparła zażenowana.
-Masz to jak w banku. –powiedziały równocześnie jej współlokatorki, szczerząc się szeroko. 
 
 
-Jak działamy? –zapytała hinduska, gdy razem ze współlokatorkami czaiły się na schodach, prowadzących do Wielkiej Sali. Przejechała wzrokiem po podekscytowanej Lavender i lekko przerażonej Hermione.
-Ktoś musi sprawdzić, czy Fred tam siedzi. Nikogo nie było w Wieży, więc pewnie jest tam. –mruknęła posępnie szatynka. Po wyjściu z WS od razu pobiegła do Aarona, ale jego dormitorium tez było zamknięte. Dziewczyny na szczęście na nią poczekały i teraz razem próbowały zostać niezauważone przez Fred’a Weasley’a.
-Niech któraś zajrzy, czy tam jest. Albo on, albo Broadway. –szepnęła Brown. –Ja mogę zajrzeć, bo ty, Granger, na sto odpadasz. –dziewczyna szybko podbiegła do ogromnych drzwi i wychyliła głowę. Odwróciła się do gryfonek i zaczęła pokazywać jakieś skomplikowane ruchy dłońmi. Koleżanki tylko wytrzeszczyły oczy, nie wiedząc o co chodzi blondynce, która przetarła teraz twarz, załamując się znajomością gestów kryminalnych przyjaciółek. –Są. Oboje. Chodźcie. Tu. –wysyczała przez zaciśnięte zęby. Hermiona i Parvati pokiwały ze zrozumieniem głową i sprawnie przebiegły odległość dzielącą je od gryfonki.
-Co teraz? –zapytała hinduska. Szatynka zagryzła zęby.
-Skoro jest tam Aaron, to muszę szybko do niego przejść, wezmę jakiegoś tosta i uciekniemy. –odparła odważnie gryfonka. Współlokatorki zmierzyły ja niepewnym spojrzeniem.
-Jesteś tego pewna? –zapytała brunetka, na co Granger’ówna tylko pokiwała głową.  -Chodź, Lav, wjedziemy pierwsze. –przyjaciółki posłały pocieszające uśmiechy.  Dziewczyny wyszły zza drzwi i weszły do Sali. Hermiona zdążyła jeszcze usłyszeć konspiracyjny szept hinduski. –Ale chamsko się na niego patrzymy.
-No jasne! Niech wie, że ma problem, cymbał jeden. Poza tym przez ten jego pomysł zostałam brutalnie obudzona! –odszeptała Brown.
-No to postanowione. Miażdżymy Weasley’a wzrokiem. –powiedziała mściwie bliźniaczka, powodując, że przysłuchująca im się gryfonka z trudem stłumiła śmiech. „Oj, współczuję Fredowi”. Szatynka już miała wychodzić z kryjówki, gdy nagle usłyszała głos jednego z bliźniaków.
-E, Brown i Patil! Widziałyście może Hermionę? –zapytał głośno Fred. Z pewnością cała Wieka Sala bez problemu go usłyszała i zwróciła na niego uwagę.
-Po nazwisku, to po pysku, Weasley, więc uważaj co mówisz. –warknęła Lavender, która wczuła się w swoją rolę. Skoro ma szansę się z kimś podroczyć (i do tego w jakże słusznym celu), z chęcią tą szansę wykorzysta. Szatynka mogła przysiąc, że widzi jak bliźniak uśmiecha się zawadiacko.
-Co ty, Lavuś, taka cięta? Nie wyspałaś się, blondyneczko? –zakpił chłopak, przekraczając pewną granicę. Gryfonka była bardzo przewrażliwiona na punkcie stereotypów, dotyczących koloru jej włosów. 
-Nie podskakuj, rudy, dla ciebie to za wysokie progi. –odparła spokojnie dziewczyna, a po Wielkiej Sali rozniosły się echem pogwizdywania. –Jakiś tępak nam przeszkodził, wydaje mi się, że go znasz. 
-Idioci trzymają się razem. –przesłodzony głos Parvati przeciął wyraźnie burzę gwizdów, zaledwie na sekundę, by podniosły się one ze zdwojoną siłą. Hermiona wciągnęła powietrze i pewnym krokiem wkroczyła do Wielkiej Sali. Szybko zrejestrowała sytuację. Jej współlokatorki stały przed Fredem, którego buzia przypominała wielkie „O”. Obok niego siedział George, który dusił się ze śmiechu i nawet klaskał gryfonkom. Naprzeciw bliźniaków leżeli na sobie Harry z Ronem, starając się powstrzymać łzy śmiechu, a Ginny łapała kawałek kanapki, który wypadał jej z buzi w czasie napadu szaleńczego chichotu. Jednak gdy szatynka pojawiła się na horyzoncie, wszyscy zamilkli. Dziewczyna zgrabnie przeszła między stołami i posłała pełne dumy i zadowolenia uśmiechy Lavender i Parvati, które szczerzyły się wesoło. Ominęła przyjaciół, uśmiechając się do nich miło, a najmilej do oszołomionego Freda. Podeszła do Aarona Broadway’a, który w czasie wybuchu śmiechu, rozlał na siebie sporą część swoich płatków z mlekiem. Patrzył się na nią teraz zadziwiony z wytrzeszczonymi oczami.
-Idziesz? –łagodny głos gryfonki rozbrzmiał między czterema stołami Domów Hogwartu.
-Tak, tak idę. –brunet wstał pośpiesznie i skierował się za szatynką, która podeszła jeszcze do swoich przyjaciół.
-Harry, Ron spotkamy się potem na błoniach? –chłopcy przytaknęli jej posłusznie. –Gin, pogadamy wieczorem po kolacji, a George tobie pomogę po obiedzie z Transmutacją, ok.? –Weasley’owie uśmiechnęli się do niej. –Fred, zamknij buzię, bo ci mucha wleci. –mruknęła jeszcze Hermiona, po czym razem z Broadway’em wyszli z Wielkiej Sali. Po chwili uczniowie usłyszeli donośny wybuch śmiechu owej dwójki, do której dołączyła Lavender i Parvati, dosiadając się do drugiej bliźniaczki Patil. Po wyjściu z Sali, Aaron gwizdnął z podziwem.
-1:1, młoda. To było dobre.
-To zasługa dziewczyn. Nie sądziłam, że aż tak wcielą się w rolę. Ja to tylko podtrzymałam. –odparła na pozór spokojnie dziewczyna, w duchu krzycząc ze szczęścia. Czuła, że teraz rozpętała na dobre „bitwę” z Fredem Weasley’em. Była niezmiernie ciekawa jak ta wojna się zakończy. Nie wiedziała jednak, że bliźniak znalazł odpowiedniego sojusznika, który teraz szedł sobie spokojnie obok niej, uśmiechając się wesoło i pokazując swój uroczy dołeczek na lewym policzku.



Całusy
~Kate

18 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest świetny, dawno się tak nie uśmiałam. Najbardziej podobało mi się :
    "-Parvati, zmień dilera.
    -Albo przynajmniej zmniejsz dawkę.
    -Może w ogóle przestań brać.". Brakowało mi tam tylko tekstu typu "Mogłaś się chociaż podzielić ", ale i tak ledwo wyrabiałam ze śmiechu. Genialnie piszesz i oby tak dalej. Życzę Ci weny i miłych wakacji (choć to akurat wszystkim czytającym)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.Bardzo podobała mi się tutaj postawa Parvati i Lavender, zwykle są przedstawiane jako plotkary, które mają Hermionę gdzieś i dość często jej nie lubią, a tutaj fajne wsparcie z ich strony. Jeszcze jak było :
      " –Ale chamsko się na niego patrzymy.
      -No jasne! Niech wie, że ma problem, cymbał jeden. Poza tym przez ten jego pomysł zostałam brutalnie obudzona! –odszeptała Brown.
      -No to postanowione. Miażdżymy Weasley’a wzrokiem." to prawie się popłakałam. Lepiej bym tego nie napisała (a uwierz mi na słowo, czasem jestem lepsza niż jakikolwiek komik). Uwielbiam twojego bloga i jest jednym z moich ulubionych. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

      Usuń
    2. Hahaha dziękuję Ci bardzo:')) no aż szkoda, że nie wpadłam na ten tekst o podzieleniu się hehe;))
      Cieszę się, że polubiłaś dziewczyny, bo naprawdę się starałam, by wyszły "inaczej niż zwykle".
      Dziękuję<3

      Usuń
  2. No już jestem, sorki memorki :c
    W końcu chwila oddechu, więc się biorę za czytanie,a tu znowu mi dech zapiera. No dobra, tylko na jednym...
    Chyba w końcu polubię Brown, ale jeszcze się wstrzymam, za to Parvati uwielbiam ^^
    Rozentuzjazmowany Eukaliptus Drzewny wygrał wszystko.
    I mój krasz, Aaron, jest sojusznikiem Freda, czyli ja również zostanę...
    Czekać tylko co oni wymyślą...
    Widziałam odpowiedź i zamierzam napisać w najbliższym czasie, gdy znajdę chwilkę c:
    Szkoda że rozdziału długo nie będzie za szybko, ale wrócisz z większą siłą, prawda?
    Pełnego przygód obozu i ogólnie miłych wakacji!
    Alice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo kochana:)) No tak RED wygrał wszytsko:')) osobiście tez zawsze uwielbiałam Parvati hehe... oj zobaczymy co Twój krasz zrobi;))
      <3

      Usuń
  3. Cudny rozdział, przeczytałam wszystko od wczoraj i z niecierpliwością czekam na następny rozdział *-*
    Życzę weny, pozdrawiam i czekam niecierpliwie
    Wika ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny ^^
    Podoba mi się taka Hermiona.
    Pomysł Freda z tymi literami był genialny *,*
    Czekam na kolejny i weeeny!
    ~gwiazdeczka
    PS komentarz,krótki gdyż jestem obecnie na turnieju
    PS2 Pozdrawiam z Makarskiej w Chorwacji :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w takim razie wygrałaś ten turniej, niezależnie czego był ten turniej;)
      Dziękuję<3

      Usuń
  5. O kurczę, Kate! Jaki wspaniały rozdział! Z moich ust nie schodzi uśmiech po jego przeczytaniu! Naprawdę, ten rozdział to mistrzostwo w swojej klasie! Te pomysły, te zwroty akcji. Humor w czystej postaci :) Polećmy jednak od początku ładnie tutaj.
    Lavender i Parvati wygrały rozdział. Brown taka pewna swoich racji i gotowa walczyć o swoje zdanie. Taką Lavender to ja rozumiem! I Parvati. Rzeczywiście powinna zmienić dilera. Ten Rozentuzjazmowany Eukaliptus Drzewny to był strzał w dziesiątkę! Zaczęłam się śmiać, a u nas w domu był (a właściwie ciągle jest) jakiś pan od reklamy czy coś tam, ja nawet nie wiem o co chodzi, ale mój tata musiał wejść do mnie do pokoju i powiedzieć mi, żebym się przestała śmiać, bo przeszkadzam. tak tylko wspomnę, że pomiędzy moim pokojem, a salonem są dwa dość duże pokoje, więc... to tylko taki tam szczególik. Powiedziałam tacie, że przestanę się śmiać, ale nie dotrzymałam słowa przez ciebie Kate, ty zła kobieto! :D
    Lecim dalej. Ja wiedziałam, że to Fred. Od razu jak było to "Red". No jedna literka dziewczyny, nie mogłyście się domyślić? No, ale to nawet lepiej, że rozegrałaś to tak, jak rozegrałaś. I jeszcze te obawy Hermiony. No cud, miód, Kubuś Puchatek... eeee... Dalej!
    Jak to fajnie, że współlokatorki pomogły Hermionie! I to w jakim stylu! Ale o tym potem.
    Fred cwaniakuje. I to bardzo moim zdaniem. No niby nie mamy tego jakoś nachalnie pokazanego, ale moim zdaniem to on wysłał te serduszka specjalnie do pokoju dziewcząt, żeby i one się dowiedziały o ich "romansie" XD
    Kto by pomyślał, że to się odwróci przeciw niemu? :) No ja oczywiście i moja intuicja ^^
    Kolejny raz Lavender i Parvati rozwaliły system proszę państwa! A i Fred był niczego sobie. Te ich odzywki były genialne! No jak się nie przestanę śmiać to dostanę szlaban na komputer przez ciebie! Dobra, cicho, muszę komentować dalej.
    I TO WEJŚCIE SMOKA: HERMIONA GRANGER!
    Wszyscy nagle milkną, bo wchodzi główna bohaterka akcji stulecia!
    A zwłaszcza Fred. No to mu dziewczęta pokazały. Nie tylko on umie kombinować! No po prostu jak widzę taką zdziwioną minę Freda, który jest zszokowany tą zagrywką Gryfonek to po prostu uśmiech sam wpełza mi na twarz.
    No i Broadway! On się z Fredem zmówił ot co! Choć tutaj nie mam pretensji. Bo sądzę, że to "zmówienie się" wyjdzie dobrze dla naszego kochanego "Fremione". No naprawdę zaczynam lubić tego chłopaka! Jak dzięki niemu Fred i Hermiona zaczną się spotykać, to normalnie postawię mu pomnik!
    Twoje Fremione nabrało takiej brawury i niewątpliwie humoru i ja nawet nie wiem kiedy. A może takie było od początku, a ja dopiero teraz to zauważyłam? O zgrozo! Tak może być.
    Fred to taki cwaniaczek tutaj w ostatnich rozdziałach przynajmniej u ciebie i powiem ci, że ci zazdroszczę tego wykreowanego charakteru Freda, bo on w książkach był podobny w tym gruncie!
    Hermiona trochę odbiega od kanoniczności, ale oczywiście ciągle jest chodzącym rozsądkiem. Choć Fred to powoli ją zaczyna zmieniać ja widzę ;)
    No i postacie Lavender i Parvati to ci świetnie również wychodzą, czego ci strasznie zazdroszczę, bo ja nie umiem znaleźć złotego środka w ich charakterze, i wychodzą mi albo dziewczęta gadające wyłącznie o chłopakach i modzie, albo ekspertki od spraw miłosnych. No ja nie wiem co robię źle. Tak czy owak, to super, że tobie one wychodzą ;)
    I jeszcze jedno: Skąd ty bierzesz te pomysły kobieto? Z jakieś otchłani wspaniałych i oryginalnych pomysłów? Bo ja też chciałabym mieć do nich dostęp ;) Jak wchodze na twojego bloga i czytam twoje rozdziały, to moje fanfiction staje się takie szare i bure. Serio, serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PIERUŃSKO DOBRY ROZDZIAŁ, KATE! No to chyba najlepszy epitet jaki znam. Co najśmieszniejsze, ja wcale nie pochodzę ze Śląska, a "godom" po Śląsku. Jak cała moja rodzina. Podobno moja prababcia stamtąd pochodziła, ale żeby ta gwara utrzymała się w rodzinie przez 3 pokolenia? To co najmniej dziwne. Jestem z wielkopolski, a ni w ząb znam gwary poznańskiej, choć bywam tam dość często. No może znam jedynie "pyry". No, moja rodzina jest dziwna. Serio. Nawet nie wiem czemu to napisałam, ale mogę, to piszę. Chyba to nic złego? :)
      Ja dopiero wyjazd na wakacje mam pod koniec lipca, więc ci zazdroszczę, bo teraz kisze się w domu. Ale przynajmniej mam czas na pisanie rozdziałów ;)
      No co ja mam jeszcze napisać? Rewelacyjnie się nam szykuje to Fremione, już nie mogę się doczekać chwili, gdy Fred i Hermiona będą razem tak "na poważnie". To są zawsze moje ulubione części ff ;)
      Teraz tylko czekać na rozwikłanie wątku o rodzicach, swoją drogą czekam na Pansy, bo ostatnio to chyba ci się o niej zapomniało, a chętnie bym usłyszała co u niej ^^
      Trochę sobie popisałam, rozdział oceniłam, wydaje mi się, że nawet dobrze, a teraz już lecę :)
      Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i życzę weny/inspiracji/natchnienia, ile tam będziesz potrzebowała ^^

      ~ Astrum Confusa

      fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com

      Usuń
    2. Czemu zawsze, gdy zaczynam nawet czytac pierwsze słowo twojego komentarza, to zaczynam się szczerzyć jak jakaś wariatka?:'))
      Przeproś ode mnie tatę:')) może nie powinnam się przyznawać, ale sama z siebie się smiałam, gdy wymyślałam tego Eukaliptusa:'))
      Ty i Twoja intuicja zaczynacie się robić dla mnie zagrożeniem hahah:'))) niedługo mi przepowiesz cały mój blog zanim go jeszcze skończę:')) Ty na sto nie masz TreliFeli w rodzince?
      Powiem Ci tak... zbieraj pieniądze, bo Broadway będzie się upominał jeśli mu wyjdzie:'))
      O BOŻE TO CHYBA BYŁ NAJWIĘKSZY KOMPLEMENT JAKI KIEDYKOLWIEK USŁYSZAŁAM w związku z kanonicznością Freda, bo to w sumie jest najważniejsze w całym fremione, co nie? Hermiona mi trochę odbiegła, ajk większość postaci, ja to wiem, ale żeby Fred mi wyszedł?! Dziękuję Ci najserdeczniej haha<33
      Oszalałas. Totalnie. Nie wiem który namieszał Ci w głowie - Weasley czy może jednak Broadway? Twoje fremione pod żadnym pozorem nie jest szare ani nudne!
      Dziwniejsze rzeczy utrzymują się po nawet więcej niż 3 pokolenia, więc możesz być spokojna:')) spójrz na siebie - gdzies tam musiałaś mieć wróżkę w rodzinie, bo żeby tak przyszłość przepowiadać?
      Pansy się pojawi tylko epizodycznie, ale się pojawi:))
      DZIĘĘĘĘKUJĘĘĘĘ<3333

      Usuń
  6. Rozdziały są super! Kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra, ja wiem, że ja też nie jestem zbyt regularna w dodawaniu rozdziałów, ale HELOŁ Kate!
    Prawie miesiąc!
    Mówi ci to coś?
    Rozumiem, wakacje, spotkania, ale usycham z tęsknoty!
    Dosłownie!
    Co się dzieje z Fredem? I Hermioną?
    Z NIMI OBOJGIEM!
    Mam nadzieję, że coś tam już majstrujesz z nowym rozdziałem, bo brak mi twojej historii!
    WRACAJ DO NAS KATE.
    Proszę.
    Ładnie.
    Jak kot ze Shreka.
    Kot w butach.
    PLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLISPLIS
    Twoja wierna czytelniczka, fanka, czy jak tam mnie nazywasz
    Astrum, Wanda, Irytek, Filch i pół Hogwartu.
    Nie zostawiaj nas jak Fred w Insygniach :( Albo Zgredek. Albo Dumbledore czy Syriusz.
    Ja dramatyzuję, ale TĘSKNIĘ!
    Do zobaczenia, mam nadzieję, że szybko ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JUŻ WRACAM SPECJALNIE DLA CIEBIE (ale nie mów innym:') )
      Ja wiem, wiem, nawaliłam, ale postaram się poprawić! Ten kot ze shreka na mnie zadziałał i już rozdział na Ciebie czeka<33

      Usuń
  8. Dzień dobry droga Kate!
    Ten rozdział jest po prostu...BRAK MI SŁÓW KOCHANA! Wiem, wiem, że pisałam, że wcześniejszy t mój ulubiony, i że jeszcze wcześniejszy to mój ulubiony, ale teraz ten to mój ulubiony! KATE POMYSŁ Z SERDUSZKAMI JEST NAJGENIALNIEJSZYM POMYSŁEM NA ŚWIECIE! (Chociaż mikrofalówka i krówka i ten różowy plasterek te były genialne <3) TAK! PARVATI JEST GENIALNA! No..ale przecież Fred to Fantastycznie Rozentuzjazmowany Eukaliptus Drzewny! Helooooł ludzie! (jak to moja mama mówi) I zgodzę się z Agnieszką u góry. Jestem przeszczęśliwa, że zrobiłaś z Lavender i Parvati równe babki <3 :D Lav taka ostra :'') Czekaj kto to lubił ostre babki? Jezu nie przypomnę sobie XD
    Hermiona w tym rozdziale jest genialna <3 Zagięła Freda! Ułu! Ułu! Jeeej!
    Wiesz co u Ciebie uwielbiam? No wszystko...ale mi chodzi o tak bardzo, bardzo XD Wiesz? Nie wiesz? To Ci powiem :D
    Twoje opisy napadów śmiechu całej paczki :D Zawsze coś świetnego tam wymyślisz :'') "Ginny łapała kawałek kanapki, który wypadał jej z buzi w czasie napadu szaleńczego chichotu." Kocham ten fragment <3 :D I BRODWAY! TY ŚWINIO!
    Znaczy dla Hermiony, bo dla mnie to może okazać się bardzo ciekawe :D Już się nie mogę doczekać, co oni tam wymyślili :D <3 Pisz, pisz Kate, bo czekam! A właściwie CZEKAMY!
    Omg, to zabrzmiało, jakbym była w ciąży i Ci mówiła, że czekamy, ja i moje dziecko XD Ale nie, spokojnie, nie jestem w ciąży :D :'') Czekamy, w sensie my wszyscy :D
    Coś już zaczynam gadać od rzeczy :'')
    Więc PAPAPa
    Lestrange
    PS Czekam na tego next'a! POWAŻNIE MÓWIĘ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry droga Lestrange!
      Nawet nie wiesz, kochanie, jak ciężko mi podziękować za Twoje słowa! Neizmiernie się cieszę, że tak Ci się spodobały te serduszka:'))
      No jasne, jak inni mogli przeoczyć, że Fred jest przecież Fantastycznie Rozentuzjazmowanym Eukaliptusem Drzewnym!
      Zawsze mam wrażenie, że się powtarzam, gdy pisze ciągle, że "wszyscy zanieśli się wesołym smiechem" itd., dlatego staram się wszystkich inaczej opisywać i bardzo mi miluteńko, że to doceniłaś:')<333
      DZIĘKUJĘ BARDZO<333 a next już czeka:)))

      Usuń