-Za dużo emocji jak na jeden dzień. –mruczała do siebie szatynka, zbiegając po kilku ostatnich schodkach. Rozmowa z siostrą, powiedzenie przyjaciołom prawdy, szukanie mamy pośród innych uczennic Hogwart i pocałunek z Fredem Weasley’em. –Cholera jasna. –wysyczała przez zaciśnięte zęby Hermiona, przypominając sobie scenę, która miała miejsce zaledwie kilkanaście minut temu. Dziewczyna po owym akcie w jej życiu, spanikowana, uciekła. „Ale w sumie to czego się boisz? To on cię pocałował, tak? No niby tak, ale był dzisiaj wyjątkowo dobrym humorze, może coś mu George dolał? Zdecydowanie tak, czegoś się nałykał, nie ma innej możliwości”. Dziewczyna znalazła się na pustym korytarzu i usiadła na pobliskim parapecie. Oparła zaczerwieniony policzek na zimnej szybie. Po raz pierwszy w życiu poczuła ochotę porozmawiania z kimś, by ktoś jej wysłuchał. Najczęściej to ona była „oazą spokoju”, do której wszyscy mknęli, gdy coś im się w życiu przytrafiło. Musiała komuś powiedzieć o tym co się stało, bo dłużej już nie wytrzyma z własnymi myślami. Tylko komu? Ciszę na korytarzu przerwało głośne burczenie w brzuchu szatynki. Hermiona zerknęła zła na swój brzuch. –Akurat teraz?- zamruczała gniewnie i zeskoczyła zgrabnie z parapetu, po czym ruszyła w kierunku Wielkiej Sali.
Hermiona po kilku minutach dotarła do Wielkiej Sali i szybko odnalazła przyjaciół. Jednak z niemałym przerażeniem naliczyła cztery rude łebki, zamiast trzech, których się spodziewała. Fred siedział obok George’a, z którym razem doprowadzali Ginny do głośnego śmiechu, zaś Harry i Ron konspiracyjnym szeptem wymieniali między sobą jakieś uwagi. Gryfonka odetchnęła kilka razy. „Przecież ty nic nie zrobiłaś, zachowuj się jakby nic się nie stało.” –myślała gorączkowo, cały czas stojąc w przejściu. Nie zauważyła nawet, gdy obok niej przeszedł Malfoy, szturchając ją mocno ramieniem.
-Uważaj jak chodzisz, Granger. –warknął ironicznie chłopak, czekając na jakąś kąśliwą uwagę o dziewczyny, która tylko uśmiechnęła się nieobecnie.
-Przepraszam, malutki, nie chciałam cie potrącić. Następnym razem będę ostrożniejsza. A teraz, zmykaj już do swoich kolegów. –szatynka lekko popchnęła zdezorientowanego blondyna, który nie wiedząc zupełnie jak zareagować, stał dalej jak słup soli. Granger’ówna w tym czasie ruszyła w kierunku gryfonów. „Bądź fajna, bądź fajna…” powtarzała sobie jak mantrę, gdy doszła do przyjaciół. Usiadła między Harrym i Ronem, posyłając innym uśmiechy. Spojrzenia Freda zręcznie uniknęła. –Hej, wszystkim. Jak tam na treningu?
-Całkiem dobrze. Angelina się darła bez powodu… -zaczął George. Na chwilę wszyscy umilkli, a owy bliźniak popatrzył się pytająco na Freda. Ten jednak wpatrywał się nonszalancko w Hermionę, która zaczęła odczuwać wielkie pojawiające się rumieńce na jej policzkach. George chrząknął kilka razy, ale jego sobowtór ani drgnął. –Yyy, Fred? Dokończysz po mnie zdanie?
-Co, co? –zapytał się zdezorientowany Weasley, jednak nie odrywając wzroku od dziewczyny. George zmarszczył brwi, podobnie jak reszta gryfonów.
-Wprawiłeś mnie w zakłopotanie, bracie. Nie dokończyłeś mojego zdania, a ja nie wiem co chciałem dodać. To ty zawsze masz końcówki. –chłopak oskarżająco wskazał palcem na bliźniaka.
-Oj, dasz sobie radę, Georgie. –odparł beztrosko Fred, paląc szatynkę wzrokiem. Jednak nie już on jeden. Nagle wszyscy przyjaciele zaczęli skakać wzrokiem z niego na nią, a sama Granger czuła się jakby stała przed całym Wizengamotem. „Muszę się stąd zmyć, szybko, szybko… Ale z kim? Ktoś, kto nie jest w to wplątany.” –myślała gorączkowo dziewczyna- „Ginny, to nawet nie muszę tłumaczyć… Harry i Ron, nie, nie oni nie są do takich rozmów, a o George’u to nawet nie wspominam… Merlinie, niech ktoś tu się pojawi…” błagała rozpaczliwie Hermiona, uśmiechając się niepewnie do innych. Nagle jedna osoba, ostatnia nadzieja, pojawiła się niespodziewanie w jej głowie.
-Słuchajcie, ja już pójdę, ktoś mnie potrzebuje…- powiedziała niepewnie gryfonka, wstając błyskawicznie z miejsca i zrywając się do szaleńczego biegu. Usłyszała jeszcze nawoływania Ginny, zanim zniknęła w korytarzach Hogwartu. Dobiegła pędem do wieży Gryffindoru, jednak nie weszła do niej, tylko minęła Grubą Damę i przeszła kilka drzwi dalej. Zapukała. Po sekundzie drzwi otworzyła jej Veronica Broadway, która była ubrana w jeansową spódniczkę i białą, krótką bluzkę z logiem jakiegoś mugolskiego zespołu. Jak zwykle, wyglądała prześlicznie. Jednak wygląd zewnętrzny nie odpowiadał charakterowi.
-Czego chcesz krasnalu? –zapytała kpiąco, mierząc ją od dołu do góry. Brunetka przewyższała ją o całą głowę ,a to, że jej trampki były na wyższej podeszwie, nie poprawiało sytuacji.
-Przyszłam do Aarona. –odpowiedziała grzecznie Hermiona, starając się nie zaczynać sprzeczki z bliźniaczką.
-Na jego miejscu nie gadałabym z kimś takim, jak ty, ale jego wybór. Od dziecka był kompletnym bezmózgiem. –prychnęła Veronica, która szarpnęła lekko szatynkę za krawat. –Sobota się kończy, a ty nadal w tym wdzianku? Interesująco, kujonico. –zadrwiła Broadway. Granger popatrzyła się na nią spod byka.
-To nie jest niebezpieczne używać cały zasób swojego słownictwa w jednym zdaniu? Uważaj, będziesz się powtarzać. –odparła spokojnie szatynka. Veronica zagryzła zęby i zmrużyła oczy.
-Liliputek podskakuje? Urocze. –uśmiechnęła się dziewczyna, ukazując jeden mały dołeczek, który w przeciwieństwie do brata, miała na prawym policzku. –A teraz, dziewczynko, przesuń się i daj mi przejść. Ty i twoje wielkie coś –bliźniaczka złapała za kilka kosmyków włosów gryfonki –zasłaniacie mi przejście.
-To samo mogłabym powiedzieć o twoich… twojej… twojemu… -szatynka szukała rozpaczliwie słowa, którym mogłaby „powalić” rywalkę. Zielonooka popatrzyła się współczująco, przechylając lekko w głowę.
-No to jest na serio urocze. Jesteś jak taki mały dzieciaczek. –powiedziała słodkim głosem dziewczyna, po czym wyminęła szatynkę w drzwiach i wyszła na korytarz. –Aaron, gumochłonie! Twoja przyjaciółeczka przyszła! A ja wychodzę!
-I najlepiej nie wracaj! –odkrzyknął głos z wnętrza pokoju. –Granger, wchodź i nie krępuj się! Zaraz do ciebie przyjdę! – Hermiona, lekko zdezorientowana, weszła do niewielkiego pomieszczenia, rozmiarem przypominającym dormitorium. Składał się z jednego pokoju, w którym leżały porozwalane damskie ubrania, nie tylko na łóżku, ale dosłownie wszędzie. Dopiero po chwili szatynka zauważyła niewielkie, czarne schody, stojące w kącie pomieszczenia. Właśnie w tym momencie po poręczy zjechał Broadway z nonszalanckim uśmiechem przywdzianym na usta. –Spokojnie, to nie ubrania moich dziewczyn.
-Na to liczyłam. –szepnęła lekko zażenowana dziewczyna, a bliźniak tylko mrugnął do niej i zeskoczył zgrabnie z poręczy.
-To jest pokój moje siostrzyczki Veroniczki. A teraz chodź do mnie, mademoiselle. Ale bez skojarzeń, czochrańcu. –powiedział Aaron, pchając gryfonkę w kierunku schodków. Przyjaciele szybko weszli na górę i Hermiona aż nie mogła się powstrzymać od krótkiego okrzyku zachwytu. Białe ściany były w całości zakryte różnymi plakatami koszykarzy, a w samym pokoju było wiele motywów owej mugolskiej gry. Szatynka uśmiechnęła się w duchu. Pan Granger uwielbiał tą grę i od dziecka próbował ją nauczyć w nią grać. A także większość jej kuzynów dosłownie żyła koszem, więc to był jedyny możliwy sposób spędzania z nimi czasu.
-Lubisz koszykówkę?
-Uwielbiam. To jedyny mugolski sport, który uprawiam. –odparł chłopak, rzucając się na łóżko.
-Myślałam, że jako czystokriwste rodzeństwo nie chcecie mieć nic wspólnego z mugolami. A tu proszę –szatynka wzruszyła rozbawiona ramionami – ty kochasz kosza, a Veronicę widziałam z jakimś mugolskim zespołem na koszulce.
-No widzisz, słonko, nie wszyscy czystokrwiści to nadęte dupki. Poza tym z tą czystą krwią jest różnie. Mam gdzieś w rodzinie mugola, wilkołaka i z pięć wili. –wyliczał spokojnie brunet. –Ale teraz, złotko…
-Możesz mówić do mnie normalnie po imieniu? –prychnęła gryfonka, mająca już dość wszystkich „złotek”, „słoneczek” i „skarbów” Aarona Broadway’a. Chłopak tylko uśmiechnął się przebiegle.
-Nie, nie mogę. A więc teraz, kochanie, klapnij sobie obok mnie na łóżeczku i powiedz, co cie tu do mnie sprowadza. –dziewczyna niechętnie usiadła obok gryfona, zastanawiając się w głębi duszy, czy nie popełnia życiowego błędu.
-A czemu myślisz od razu, że jest jakiś powód? Może po prostu chciałam się spotkać z moim najlepszym przyjacielem?
-O, Merlinie, czym sobie w takim razie zasłużyłem? –zapytał dramatycznie niebieskooki. –Granger, gadaj mi tutaj natychmiast co się stało, bo zaczynasz mnie przerażać.
-Nie no, nic się nie stało. –szepnęła szatynka, próbując uspokoić bardziej siebie niż gryfona. Chłopak zmarszczył w śmieszny sposób brwi, przypatrując się uważnie Hermionie. –No, dobra. Ale obiecaj, że nie będziesz się śmiać i nikomu o tym nie powiesz.
-Będzie ciężko… -zaczął brunet, ale natychmiast spoważniał, widząc morderczy wzrok gryfonki. –Będę cichutko jak myszka.
-Dobra. Jakby to ci ładnie powiedzieć… Całowałam się z Fredem Weasley’em. –szepnęła zawstydzona dziewczyna, pokrywając się czerwonym rumieńcem. Aaron otworzył szeroko oczy i zaczął machać chaotycznie rękami, piszcząc do tego jak mała dziewczynka. Przekręcił się na plecy i zrobił obrót, przy okazji spadając z łóżka. Jednak dość bolesny upadek nie powstrzymał jego radości. Niebieskooki zaczął skakać po całym pokoju i po chwili porwał w ramiona przerażoną przyjaciółkę, zmuszając ja tym samym do skakania razem z nim.
-GRANGER! GRANGER! O Merlinie, nie wierzę! AAAA, ale jestem z ciebie dumny, ty moja mała czarownico wredna! Wiedziałem, wiedziałem, że tak będzie! Młoda, świętujemy! Gdzieś jeszcze mam zachowaną Ognistą i zaraz sobie porządnie popijemy, pani Weasley! –krzyknął rozradowany Broadway, który gdy tylko puścił Hermionę, rzucił się do poszukiwania alkoholu. Szatynka złapała się poręczy łóżka, by zatrzymać zawroty głowy po skakaniu i popatrzyła się przepraszająco na chłopaka.
-Ale, Aaron, ja potem uciekłam.
-Zaraz co?! –brunet wydawał się być zdruzgotany tą wiadomością. Butelka whiskey wysunęła się mu z ręki i gdyby nie to, że Hermiona sprawnie zaklęciem powstrzymała ją przed rozbiciem się na ziemi, pływali by teraz w alkoholu. –Jak to uciekłaś? Czyli nie jesteście razem?
-Po to do ciebie przyszłam, żeby się poradzić… Zaraz, zaraz skąd masz Ognistą? –Granger’ówna wskazała palcem na butelkę, nagle przypominając sobie o obowiązkach prefekta. Aaron uśmiechnął się niepewnie.
-Veronica mi podrzuciła?
-Dobra, nieważne, nie mam do ciebie siły. Poradź mi, co mam zrobić, bo na razie unikanie Freda to jedyna możliwość, jaka przychodzi mi do głowy. –powiedziała zrezygnowana Hermiona, kładąc się na łóżku. Niebieskooki położył się obok niej, wciskając się pod koc, którym dziewczyna się przykryła. –Broadway, do cholery, co ty robisz?! To mój kocyk! I nie kładź się obok mnie, zboczeńcu!
-O Merlinie, całowałaś się z Weasley’em, a obok mnie wstydzisz się położyć! Ja nie wiem co się dzieje w twojej głowie ani o co mnie podejrzewasz, ja miałem tylko zamiar położyć się na moim łóżeczku. –gryfon niewinnie się uśmiechnął. –Dobra, ale potem ustalimy jak nazwiemy nasze dzieci, teraz mi opowiedz, co się stało i po jakie licho uciekłaś od faceta swojego sera?
-Nie przesadzaj. –prychnęła jeszcze szatynka, zanim opowiedziała przyjacielowi całą historię. Broadway słuchał ją uważnie, co jakiś czas wtrącając głupie odzywki, za co otrzymywał poduszka po głowie. Dziewczyna na koniec westchnęła głęboko. –I w taki sposób leżę z tobą w jednym łóżku. I co ja mam teraz zrobić?
-Powiedzieć szczerze?
-Najlepiej by było.
-Na brodę Merlina, nie wiem. Zazwyczaj to dziewczyny ode mnie uciekają, a ja zazwyczaj staram się je wtedy jak najbardziej sprowokować, jeśli mi na nich zależy.
-To, że mówisz w liczbie mnogiej nie pokazuje, że ci na którejkolwiek zależało. –wtrąciła Hermiona, patrząc z rozbawieniem jak Aaron zaciąga się gwałtowanie powietrzem. Powiedzenie, że nie zależy mu na dziewczynach, było równoznaczne z porównaniem go do Veronici, która zmienia facetów jak rękawiczki. A bliźniak bardzo tego nie lubił.
-Granger, weź mi, kurka, nie przerywaj. Jak na razie nie przychodzi mi do głowy inny pomysł, ale jak na cos wpadnę, to ci od razu powiem. A z tym unikaniem, to nie aż tak zły pomysł, bo…
-Tak jak mówiłeś, ty dziewczyny prowokowałeś, więc Fred może mnie prowokować. –westchnęła smętnie szatynka.
-I to mu się udało. Wystarczyło, że się na ciebie patrzył, a ty tu przyleciałaś jak Potter na miotle.
-Ładne porównanie. –mruknęła Hermiona, na co Aaron tylko się wyszczerzył.
-Zawsze miałem zadatki na poetę. –odparł dumnie chłopak. Gryfoni poleżeli jeszcze chwile, podziwiając plakat jednego z mugolskich koszykarzy, który wisząc na suficie, uśmiechał się do nich czarująco.
-Chyba będę już wracać. Odprowadzisz mnie? –zapytała smętnie dziewczyna. Brunet pokiwał głową i razem szybko wstali i ramię w ramię, zgodnym krokiem wyszli z pokoju bliźniaków Broadway. No może nie do końca zgodnym, jeszcze na schodach zaczęli się spychać ramionami i kłuć w żebra bezlitosnym palcami. Cały czas się z sobą przekomarzając, dotarli do Pokoju Wspólnego. Hermiona przełknęła ślinę. –Razem?
-Razem. –zapewnił gryfon. Niebieskooki podał hasło Grubej Damie i przyjaciele weszli do Pokoju. Jak na komendę pięć głów odwróciło się w ich stronę. Harry, Ron i Ginny patrzyli troskliwie na Granger’ównę, ale George już uśmiechał się pod nosem („Jak jeden z bliźniaków się całuje, drugi o tym wie 5 minut później. Złota zasada Weasley’ów”), a Fred dosłownie wbił się w nią piekącym wzrokiem, a na jego ustach widniał chytry uśmieszek satysfakcji. Szatynka ominęła zręcznie jego wzrok, czując rumieńce wkradające się na policzki. „Spokojnie, jest z tobą Aaron, odprowadzi cię do dormitorium i nie pozwoli, by Fred do ciebie zagadał” myślała zestresowana dziewczyna, gdy nagle poczuła jak ktoś klepie ją po plecach. –To do widzenia, Granger. –zakrzyknął wesoło chłopak i w mgnieniu oka zniknął za obrazem Grubej Damy.
-Aaron, nie, Aaron! Broadway, nienawidzę cię!- zdążyła krzyknąć jeszcze Hermiona, zanim obraz zatrzasnął się z głuchym skrzypnięciem. „Zabiję padalca, głupi idiota, mogłam się domyślić…” obrażając w dalszym ciągu chłopaka, szatynka odwróciła się powoli do przyjaciół, którzy patrzyli na nią cały czas. Uśmiechnęła się niepewnie. –On potrzebował korków z… z… Transmutacji! –wypaliła gryfonka, kierując się szybko do dormitorium.
-Co? Bzdura, on jest z tego świetny! –prychnął George, starając się powstrzymać cisnący na jego usta uśmiech. –Hermiona, zostań z nami i nie uciekaj od razu! O, patrz, masz miejsce obok Freda! –powiedział zachęcająco chłopak, klepiąc miejsce na sofie obok jego bliźniaka. „A to wredna szumowina!”.
-Nie, nie, dzięki, źle się czuję, a do tego… Parvati mnie potrzebuje! –powiedziała szybko Hermiona, czując jak powoli wypełnia ją duma, że tak ładnie udało się jej wybronić.
-Patil i Brown nocują dziś u drugiej Patil. –zdziwił się Ron, spuszczając tym samym całe powietrze z dumnej szatynki. „Zabiję go kiedyś, przysięgam”.
-A no tak. Zapomniałam. No cóż, bywa… I tak już pójdę, bawcie się dobrze. –mruknęła czerwona Granger, znikając szybko na schodach. Zanim weszła do dormitorium, usłyszała jeszcze głos Freda.
-Nie dasz rady tak długo uciekać, Hermiona!
-Ee, ona szybko biega, da radę. A na długie dystanse jest świetna. –powiedział jeszcze Ron, sprawiając, że cała Wieża zatrzęsła się od śmiechu bliźniaków. Gryfonka również uśmiechnęła się pod nosem. „Oj, Ron, Ron…”.
Znacie mnie i wiecie, że rzadko (nigdy) nic nie piszę na górze, ale nie miałam siły i postanowiłam skumulować wszystko pod rozdziałem. DLATEGO SKUPCIE SIĘ TUTAJ PLIS!
A więc tak.
Mam wrażenie, że ten blog umiera powoli śmiercią naturalną. Jest coraz mniej wyświetleń, komentarzy też coraz mniej, a ja nie wiem co z tym począć. Staram to sobie tłumaczyć, że zakończenie roku itp., ale zdaję sobie także sprawę, że dużo w tym mojej winy, bo nie dodaję już tak często. I tu następny problem.
Nigdy tak ciężko mi się nie pisało rozdziału ani tak długo. Gdy myślałam o tym, że musze go napisać, ogarniały mnie takie jakby "mdłości", jeśli wiecie o co mi chodzi. W tamtym rozdziale miałam olśnienie, wena wpadła, ale jak wpadła tak i wypadła.
I wiem co sobie myślicie - ja już kilka razy "panikowałam", że wena mnie opuszcza i te sprawy... ale tamto w porównaniu z tym co się dzieje ze mną, to była pestka:((
A najgorsze jest to, że ja nie chcę, by ten blog "upadł", bo bardzo mi na nim zależy. Na Was, moich czytelnikach, ludziach, którzy poświęcają swój czas, by poczytać moje twórczości.
Bardzo proszę o zrozumienie, może o jakieś ciepłe słowa w komentarzach, a ja naprawdę się postaram powrócić do Was prędzej czy później:)
~Kate
PS wieczorkiem albo jutro odpowiem na komentarze:)
PSS ten rozdział jest taki nijaki, nie bardzo miałam na niego pomysł, ale naprawdę postaram się poprawić w następnym:)
Rozdział bardzo mi się podobał i nie był zły :). Jeżeli chodzi o wenę - Twoja "przyjaciółka" niedługo powinna wrócić i nie martw się, że pojawia się mało komentarzy. Jeżeli ludziom podoba się Twój blog one (komentarze) będą prędzej czy później. Pozdrawiam ^°^
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana<3
UsuńOj, kobitko, trzymaj się <3 Sama tak miewam, że jak pomyślę, że mam pisać to natychmiast wymyślam pierdyliard wymówek byle tylko zająć się czymś innym, ale to przechodzi. Wena wróci, nie martw się ^^ A ilością komentarzy i wyświetleń się nie martw. Po prostu nie zwracaj na nie uwagi i jak po tygodniu albo dwóch spojrzysz to będzie Ci tak cieplutko na sercu.
OdpowiedzUsuńA teraz rozdział. Po pierwsze przeczytałabym wczoraj, ale pół dnia chodziłam ze znajomymi po torach i jeździłam a desce, a później spałam w szkole. Spałaś kiedyś w szkole? Świetna zabawa :')))
Oj, Mionka, Mionka... Tak ciężko przyznać przed samą sobą, że zakochałaś się we Fredzie? Przecież to idealny chłopak dla wszystkich, którzy są mili a nie jak taka jedna... Albo dwie... Albo pięć... Albo całe mnóstwo...
Aaron skradł mi dzisiaj serce <3333 Po prostu kocham gościa :*
Rozdział bardzooo mi się podobał i nie wiem czemu uważasz, że był nijaki, że był nijaki, bo nie był.
Życzę weny, dużooo weny i pozdrawiam
Ela ^^
Raz zasnęłam w szkole, ale ławka była za niska i wygięłam sobie jakoś plecy i to zbyt bolało, więc się szybko obudziłam:'))
UsuńOsobiście, też bardzo lubię Aarona:')))
Dzięki:))
mam problem z kompem wiec pisze malo,ale nie odchodz, pisz dalej.bedzie dobrze trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak te kilka miłych słów na mnie zadziałało:)) dziękuję Ci bardzo:)
UsuńTrzymaj się, gdy całe to napięcie spowodowanie zakończeniem roku minie to wena wróci ;)
OdpowiedzUsuńRozdział nie był nijaki jak uważasz,
tylko bardzo fajny i bardzo mi się podobał ^^
Aarona pokochałam w tym rozdziale.
To jego zachowanie było przecudowne i bardzo zabawne.
Miona mogłaby się sama przed sobą przyznać, że zakochała się w Fredzie.
A Fred mógłby się trochę postarać o Hermionę.
Czekam na kolejny i weeny :*
~gwiazdeczka
Haha, dziękuję Ci bardzo Gwiazdeczko<3 widzę, że wszyscy kochają Aarona:'))
UsuńHermionka teraz się będzie bawić w ,,złap mnie jeśli potrafisz"? Ciekawe co z tego wyniknie jak na razie nawet Aaraon jej nie pomoże :D Tylko błagam nie łącz w razie czego Freda z tą jędzą Veronicą.. to będzie straszne :/ A co do rozdziału to bardzo fajny, dużo przemyśleń Hermiony, takie rozdziały są najlepsze. Szkoda tylko, że nie dałaś gdzieś fragmentu z myśli Freda np. jak Hermiona poszła już do wierzy to by wzmogło nasz apetyt na kolejny, cudowny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;*
Ps. Nie załamuj się, że coraz mniej czytelników, to się może zmienić w każdej chwili :) A rozdziały zawsze są świetne! :3
Zobaczymy w co będą się bawić hehe:')) mogę Cie jednak stuprocentowo zapewnić, że nigdy nie powstanie para VeronicaxFred, ja sama bym płakała gdybym pisała! Ale zaspojleruję - będzie blisko...
UsuńNo witam, witam.
OdpowiedzUsuńPrzybyłam nareszcie i grzecznie sobie przycupnę i kilka fragmencików wkleję i coś tam dopiszę.
,,uciekłaś od faceta swojego sera" - czy to celowe czy nie, ser Grager ma faceta :')
,,-Wystarczyło, że się na ciebie patrzył, a ty tu przyleciałaś jak Potter na miotle" - kocham to porównanie c:
Broadway'a mi ostatnio brakowała, a w tym rozdziale zdecydowanie zaczynam go kraszować x3 Dobra, niech zostanie tylko moją ulubioną postacią, a zobaczymy co z tego będzie :')
Rozdział wcale nie jest nijaki. Jak ktoś wyżej wspomniał, przemyślenia Hermiony były ciekawe :3
Rozdział jeden z lepszych <3 (choć nie powinnam tak pisać, bo wszystkie są przecudowne).
A co do bloga - nie patrz na to. Masz dla kogo pisać. Co z tego, że skromne, ale aktywne. Lepsze to niż przypadkowi czytelnicy na każdym kroku.
Nie poddawaj się :*
Alice
PS. Jeśli rozdział będzie po 27, nie licz, że za szybko skomentuje, ale na pewno będę co jakiś czas sprawdzać ;)
PS2. Koniec roku na pewno ma jakiś wpływ, bo pewnie wiele osób poprawia oceny. Potem wszystko wróci do normy :)
HAHAHAH WIEM I NIE WIERZĘ ŻE TEGO NIE ZAUWAZYŁAM! A może oto mi chodziło? Może jej ser na serio ma faceta?:'))
UsuńDziękuję Ci bardzo za te sowa, kochana<3
Słowa, nie sowa:')))
UsuńPrzeczytane! Jak umyje podłogi to napiszę komentarz, bo inaczej mogę zostać zamordowana przez moją mamuśke :P
OdpowiedzUsuńUmiera? Umiera?! Czy Ty się aby dobrze czujesz? Od początku bloga do teraz zrobiłaś ogromne postępy i jak sama widzisz, czytelników coraz więcej, więc nawet tak nie mów. Umarłam to ja dzisiaj, bo oblałam egzamin na prawko...140 złoty, czyli 12 godzin mojej pracy poszło się je**ć. Brawo ja xD
UsuńA teraz wracając do tematu.
Zaraz się tam przejdę i skopie Hermionie tyłek. Jak można uciekać przed Fredem? Go się kocha, a nie przed nim ucieka.
Tak jak nie lubię, gdy do opowiadań wprowadza się jakieś nowe, główne postacie, tak Aaron skradł moje serducho. Cwana z niego bestia <3
Oczywiście Ron jest kumaty jak zwykle -,-
Rozdział naprawdę świetny, ale coś się opierdzielasz moja droga! Chcę więcej! :D
U mnie nowy Rozdział,więc zapraszam do czytania ;)
fremione-w-otchlani-marzen.blogspot.com
Oj, kurde blade... Ważne, żeby się nie załamywać, a na pewno zdasz, już ja w Ciebie wierzę! Pewnie jakiś wredny ślizgon Ci się trafił, potomek Umbridge pewnie Cie egzaminował i to przez niego nie zdałaś!
UsuńDziękuję Ci baaardzo<33
Jeju, kiedy coś więcej, wchodzę tu codziennie i czekam. Chce wiedzieć ci będzie dalej.to jezdni z.moich ulubionych fremione, piszesz fajnym językiem, kurcze nakręciłam się. Jeśli kiedyś pomyślisz ze z tym kończysz to weź z półki jakąś część hp i walnij się nią w głowę :P i.pomyśl zw nie.możesz zostawić swojej wiernej fanki. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńJak coś napiszesz to daj znać mi na.maila, bardzo cie proszę.
Oto on
carry.my.soul@o2.pl
Dużo weny życzę :*
Cudne! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńMaddie Higgs
Dziękuję<33
UsuńKOCHANA KATE, PRZYBYWAM SKOMENTOWAĆ ROZDZIAŁ!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia dlaczego ten rozdział ci się nie podoba, moim zdaniem jest w nim wszystkiego po trochu, a sytuacja w nim opisana jest w pewnym sensie przezabawna.
Od początku, od początku - To zawstydzenie Hermiony jest takie słodziaśne i jakieś takie buńczuczne, trudno opisac mi to słowami, z jednej strony rozumiem Hermionę, ale z drugiej - Fred przecież nie jest taki zły, mogłaby z nim pogadać i byłoby po sprawie, ale jakbym była na miejscu Hermiony to też pewnie to była by ostatnia myśl jaka by mi wpadła do głowy.
Albo coś przegapiłam, albo mój mózg nie ogarnął kiedy Hermiona i Aaron stali się takimi przyjaciółmi. Być może trzeba sobie to dopowiedzieć, a ja głupia burzę twoją koncepcję, ale tak mi się to rzuciło w oczy. Swoją drogą bardzo spodobała mi się postać Aarona. Jest takim totalnym luzakiem, jeszcze chyba większym niż bliźniacy Weasley. Droczenia się Gryfonki i Aarona były na swój sposób urocze, ale only Fred for me... yyyy... Znaczy się for Hermiona (albo jak tak po ęgilsku to for Hermione) :) Coś czuję ja, może się mylę, ale wydaje mi się, że Aaron trochę zamiesza w relacji Freda i Hermiony. Zawsze to mogą być żarty, ale mi się wydaje, że te żarty będą miały jakieś swoje drugie dno ^^
Swoją drogą - naprawdę zaczynam nie lubić Veroniki. Może dlatego, że jest w moim życiu pewna osoba, którą mi przypomina, a tej osoby na serio nie lubię (Serio, w ogóle można lubić osobę, która kreuje swój wizerunek jako pusta lalka, w dodatku wredna, której jedynym atutem jest wygląd?) Veronica to już z całą pewnością namiesza (Po kij ja to piszę? Na pewno namiesza. Nie dodałaś przecież tych postaci, żeby były tłem akcji ^^)
Na początku myślałam, że Hermiona wtedy w Wielkiej Sali pójdzie do Pansy, Aaron mnie zaskoczył, ale jak już pisałam - zaczynam go lubić, więc no problemo :)
Nie wiem już sama co ja mam jeszcze napisać.
Och i jest pewien fragment, który - delikatnie mówiąc - wywołał na mojej twarzy uśmiech (no dobra chichrałam się w niebogłosy, jak to w kilku innych fragmentach w tym rozdziale) dokładnie, kiedy czytałam to zdanie:
"teraz mi opowiedz, co się stało i po jakie licho uciekłaś od faceta swojego sera?"
Już to widzisz? Stawiam, że to literówka, a może specjalnie tak napisałaś, to tylko podejrzenia, ale jak zaczęłam sobie wyobrażać, że Fred jest wybrankiem "sera" Hermiony to spadłam z krzesła (dosłownie!). Wstaję i nie leżę... Czy jakoś tak :D
George strasznie mnie rozwalił tym "O, patrz, masz miejsce obok Freda!". Śmiechom nie było końca czy coś xD No to szumowina z tego George'a, racja, a raczej z Freda, bo to on mu powiedział o pocałunku! Jestem ciekawa czy George tak mu się zwierza ze spraw związanych z Luną!
Fred wydaje mi się zanadto pewny siebie, moim skrytym marzeniem jest, żebyś coś wymyśliła, żeby mu Hermiona utemperowała ten gorący temperament ( oczywiście ironicznie czy tam żartobliwie :D )
Twoje rozdziały za każdym razem wywołują na mojej twarzy ogromny uśmiech, mnóstwo przezabawnych momentów i sytuacji i dzięki ci za to :) Niby normalne sytuacje, może nawet problemy, ale to nie jest nudne, bo tak genialnie to piszesz! Wciąga niesamowicie twoja historia, za każdym razem kiedy widzę nowy rozdział na twoim blogu to myślę "Ciekawe co tam znowu ta zgraja odwaliła? :)
UsuńKażdy pisarz (tak, jesteś pisarką, nie dziw się, jak mówi internetowe powiedzenie "Każdy jest pisarzem, nawet autor Cacao DecoMoreno, Najwyższa jakość :D) ma problemy z weną, inspiracją, zwał jak zwał, a ja to już znam ten uczuć z całą pewnością (2 miesiące przerwy mówią same za siebie). Jest tutaj od groma osób, nawet jeśli nie komentujących, którzy uwielbiają to co robisz, wciągnęli się w twoją historię i zawsze kiedy wena cię opuści pomyśl o nich. U mnie to w każdym razie działa ^^
Trudno mi się dzisiaj wysłowić, trochę źle się czuję, ale uwierz mi na słowo - OGROMNIE PODOBA MI SIĘ TO CO PISZESZ, TO CO TWORZYSZ I WSZYSTKO CO KREUJESZ! Twój blog jest dla mnie naprawdę ważny, bo genialnie przedstawiasz nie tylko historię Freda i Hermiony, ale całej Potterowskiej rodzinki. Takie blogi to skarb fandomu Potteromaniaków, wierz mi :)
Ja już sobie lecę, zanudzam pewnie jak nigdy, chciałam tylko dodać, że twoje prośby zostały wysłuchane, bo nowy rozdział pojawił się na moim blogu ^^
Życzę ci weny/inspiracji/natchnienia/fantazji/motywacji/muzy/olśnienia/ożywienia twórczego (dobra, czytam dużo książek, ale nie mam AŻ takiego zasobu słownictwa. Pomógł mi mój przyjaciel słownik synonimów - Mieczysław ^^) i tysiąca innych rzeczy, których potrzebujesz do napisania nowego rozdziału ^^ Nie mogę się doczekać nowych przygód Gryfońskiej zgrai tak propo :)
Pozdrowionka ode mnie dla ciebie ^^
~Astrum Confusa
http://fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com/
KURCZEEEEEE
UsuńCzas mnie goni, a muszę dodać jeszcze nowy post zanim znowu wyjadę na Bóg wie ile, więc tak malutko Ci odpowiem, ale wiedz, że dziękuję Ci z całego serducha, bo Twoja obecność tutaj jest dla mnie niesamowitym wsparciem, każdy Twój komentarz (a raczej dwa:') ) wywołuje u mnie niesamowite uczucia i ogólnie kc kc kc Astrum<33
HELOŁ!!!
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAŁ TO CUDO! NORMALNIE COŚ MNIE ZARAZ TRZEPNIE NO!
KOCHAM TO! NORMALNIE CUD MIÓD MALINKI MIĘTA PIEROGI KASZA Z GULASZEM BABECZKI I KISIEL!
WYBACZ MI SKARBECZKU, ALE MOJA KOCHNANA BABCIA MNIE CHYBA UDUSI JEŻELI NIE ZEJDĘ DO NIEJ NA OGRÓDEK XD
PEWNIE SĄDZISZ, ŻE MOGŁABYM NAPISAĆ KOMA JAK WRÓCĘ, ALE NIE JESTEM W STANIE NIE NAPISAĆ, ŻE ROZDZIAŁ JEST CUDOWNY <3
WRACAM I PISZĘ DŁUGIEGO KOMA ZA JAKĄŚ GODZINKĘ :D
L.
Wróciłam :D
UsuńTen rozdział jest tak cudownie cudowny!
Przechodząc do rozdziału:
Hermiona mówiąca do Malfoy'a "malutki" :'''') Nie no ja nie wiem skąd ty bierzesz pomysły, ale jeżeli jest jakaś fabryka, czy coś to podeślij adres :') George :'D Kocham Cię stary :D Znaczy nie w tym sensie, w tym sensie to Cię kocha Luna :') Biedaczysko z niego. BO JAK ON MOŻE SIĘ CZUĆ, KIEDY JEGO WŁASNY BLIŹNIAK NIE CHCE DOKOŃCZYĆ PO NIM ZDANIA!?
NA STOS Z NIM! ZNACZY Z FRED'EM! Ale w sumie, lepiej nie...no bo jak wtedy wyjaśni się cała sytuacja z Hermioną!? A właśnie! Hermiona to w ogóle jest świetna :D
Powiadam, że ta taktyka, którą stosuje owa niewiasta nie jest zacna! o nie! Panicz Fred może się obrazić! Lecz wątpię w to! Czyny tej dziewki przyniosą odwrotny skutek od oczekiwanego! Powiadam!
Ale się fajnie tak pisze XD
Powiem Ci Kate, że wykreowałaś postać, której nienawidzę prawię tak, jak Umbridge. Tak, jest to Veronica. Nie wiem, czym kierowałaś się przy wyborze imienia, ale mówię Ci, że nie znam ani jednej miłej Weroniki. Więc gratuluję wyboru :D JAK TA DZIEWCZYNA MNIE IRYTUJE! NIECH WEŹMIE TEN SWÓJ IDEALNY TYŁEK (żeby nie powiedzieć dupę :D) i wyniesie się gdzieś n Syberię! Ja nie wiem, jak ten biedny Aaron z nią wytrzymuje :/ Biedna Hermiona nie wiedziała co jej odpowiedzieć :( Skąd ja to znam :( Swoją drogą to uwielbiam go Aarona! To jest GE-NIAL-NA POSTAĆ! CUUUDO! Ten jego entuzjazm jak się dowiedział, że się pocałowali <3 <3 <3 I jego tłumaczenie się z tą Ognistą XD Ale i tak najlepsza była akcja z kocykiem <3 :'') :D Tylko skąd u Aarona w pokoju kocyk Miony? Chociaż...znając życie po prostu tak powiedziała, a ja nie zrozumiałam XD Ta ich rozmowa była po prostu BOMBOWA!
BUHAHAHAHHAHAHH! Bardzo dobrze Aaron! Niech sobie dziewczyna umie radzić w życiu! :D
George! Kochany znowu mnie rozwaliłeś :''') Miejsce obok Freda :''') Brawo :D
Miona, Miona, Miona...(Gilderoy) kolejny raz ta sama wymówka? To tak nie działa, ja Ci mówię!
Ron...:''''D No za te teksty o bieganiu to ja go kocham w tym rozdziale :'D
Co by tu dużo mówić, ROZDZIAŁ JEST PRZEGENIALNY!
GRATULUJĘ TALENTU KATE :D
I nie gadaj mi tu głupot, że Ci blog umiera :) Umarłą to dzisiaj mucha jak ja zabiłam :'') Wiesz jak to jest, koniec szkoły, początek wakacji...ludzie wychodzą z domu, jeżdżą na urlopy, spotykają się ze znajomymi (chyba, że są tacy jak ja i wolą jechac do babci na odludzie i siedzieć na kompie :D) Wszystko się unormuję, powiadam :D
Lecę czytać dalej!
Lecz jak mówiłam, koma dodam za jakieś...kilka godz. Albo rano, jeżeli będę zbyt padnięta :D
Papa
Lestrange