poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Rozdział XIV

Wiecie, co?
Nigdy nie wiem jak szybko i miło zacząć tutaj ten początek posta, by nie zanudzić, ale zaciekawić.
I nadal nie wiem.
Więc jak najprędzej powiem kilka rzeczy. Nie wiem nawet czemu, ale ten rozdział bardzo miło mi się pisało i z czystym sumieniem przyznaję, że jestem z niego zadowolona:) o tak, cud się stał wreszcie Kate Potter coś się podoba!
+ostrzegam jednak, że rozdział nie należy do najdłuższych :(
Druga sprawa - pod ostatnim postem jakiś przemiły człowiek zauważył, że można komentować moje rozdziały "anonimowo". Potwierdzam, to nie plotki. Właśnie ty, mój czytelniku, możesz napisać kilka słów o moich wypocinach i przy okazji się nie ujawniać! Wystarczy przy tej tabeleczce "dodaj komentarz" kliknąć słowo "anonimowo" i bum - koniec filozofii! Czyż to nie cudne?
Dobra, koniec tego dobrego - rozdział marsz!



ROZDZIAŁ XIV

Hermiona machnęła ręką, próbując odgonić kosmyk włosów, który ją drażnił przez sen. Ze zdziwieniem zauważyła, że jednak coś blokuje jej dłoń. Z wielkim trudem otworzyła oczy i przebiegła wzrokiem po sobie, przy okazji wybuchając cichym chichotem. Bowiem leżała ona w poprzek Lavender Brown, która jej rękę używała jako przytulanki. A na poduszce, zaraz przy głowie blondynki leżała zwinięta w kłębek Parvati Patil. Jej czarne włosy rozwaliły się na szerokości całego łóżka i to właśnie jej pasemka wpadały gryfonce do nosa. Granger uśmiechnęła się do siebie, przypominając sobie wydarzenia ze wczoraj. Szatynka ziewnęła potężnie i wytężyła wzrok, starając się zobaczyć, która godzina. Powoli dochodziła siódma, więc za pół godziny zaczynało się śniadanie, a o dziewiątej trzeba będzie się kierować do lochów, na pierwszą w tym roku lekcję Eliksirów. Dziewczyna westchnęła głośno. Szturchnęła Lavender ręką:
-Lav, wstawaj, leniu. –blondynka tylko mruknęła niezrozumiałe słowa, więc gryfonka spróbowała obudzić druga przyjaciółkę –Parvati… Patil, przynajmniej ty mnie nie zostawiaj! –ale za odpowiedź uzyskała pokazanie środkowego palca przez bliźniaczkę. Gest ten całkowicie rozbudził Hermionę, która wytrzeszczyła gałki oczne na zaspaną dziewczynę. Usiadła zszokowana na łóżku, prawie strącając z niego śpiącą blondynkę. Kto jak kto, ale po spokojnej hindusce takiego odzewu się nie spodziewała.  –Parvati Patil, co do miało być?!
-Przepraszam, kochana, ale doskonale wiesz, że mi się snu nie przerywa!
-Szczególnie jak to jest sen o Jamesie Connery’m! –wykrzyknęła rozbawiona Brown, która się już obudziła i usiadła na łóżku, obok Hermiony. Teraz jedyną leżącą postacią na łóżku była bliźniaczka, która nałożyła na siebie kołdrę, by całkowicie pod nią zniknąć i ukryć czerwone rumieńce.
-James Connery? To ten przystojny puchon z szóstego roku? –zapytała zaciekawiona szatynka, a blondynka w odpowiedzi pokiwała gorliwie głową –Merlinie! Jakie rzeczy tu się dzieją!
-No i cudnie! –Lavender zaklaskała –Mamy już dwa tematy do pogaduszek! Nie patrz się tak, Granger, chyba nie bez powodu zarządziłaś wspólne spanie! Ale wiecie, co jest dziwne? Że ja zawsze się wysypiam, niezależnie od tego w jakiej pozycji lądujemy!
Trójka gryfonek zaśmiała się perliście i po chwili zaczęły się szykować na śniadanie. Równo o wpół do ósmej wyszły z dormitorium w wyśmienitych humorach i rozdzieliły się. Parvati i Lavender skierowały się do Wielkiej Sali, a Hermiona doszła do Harry’ego i Rona, którzy żywo dyskutowali na jakiś temat.
-Dzień dobry wam, najukochańsi przyjaciele moi! –chłopcy popatrzyli się zdziwieni na przyjaciółkę, a ta tylko wzruszyła ramionami. –Po prostu jestem w dobrym nastroju. I chyba nic go nie zepsuje do końca dnia! –wykrzyknęła dziarsko szatynka. Niestety bardzo się myliła.

Wszyscy usuwali się wściekłej dziewczynie z drogi, która pędziła przez korytarze Hogwartu, taranując torbą osoby, które na czas nie uciekły. Włosy, w ogromnym nieładzie, powiewały za nią, a policzki były zaczerwienione z biegu. Gryfonka dotarła do celu swojej podróży. Przesunęła wzrokiem Wielką Salę, szukając miejsca, by spożyć lunch. Poprawiła zsuwający się rękaw szaty i podreptała w kierunku bruneta, mrucząc cicho różne groźby śmierci. Z impetem usiadła na ławie, wbijając, porwany ze stołu, widelec w kurczaka gryfona. Chłopak odwrócił się i popatrzył się oburzony, ale nic nie powiedział, widząc humor Hermiony . Nim zdążył coś powiedzieć, naprzeciw nich usiedli bliźniacy Weasley, Harry i Ron. A obok mordercy jego kurczaka usadowiła się Ginny Weasley.
-Czy ktoś mi wyjaśni, co się dzieje?– za to niewinne pytanie Aaron Broadway został zgromiony wzrokiem trójki gryfonów z piątego roku. Pozostali tylko wzruszyli ramionami.
-Co za... - szatynka przywłaszczyła sobie jedzenie i sztućce kolegi –wredna…- kilka razy widelec zdążył się wbić w kurczaka – kłamliwa… - przyjaciele patrzyli z przerażeniem na poczynania Hermiony – bezmózga… - to co jeszcze przed chwilą przypominało kurczaka, po interwencji zabójczych sztućców Granger’ówny, stanowczo go nie przypominało – baba! – szatynka zaczęła szybko wbijać i wyciągać widelec z pozostałości jedzenia. Gryfoni patrzyli przerażeni na nią, nie wiedząc za bardzo jak zareagować. Dopiero po chwili Broadway oprzytomniał i próbował powstrzymać dziewczynę przez destrukcją jego talerza i pozostałości mięsa.
-Hermiona! Hermiona! Zostaw ten cholerny sztuciec! – brunet wyciągnął rękę, by złapać narzędzie zbrodni, ale nie za bardzo mu się udało – Granger! Mówię do ciebie! – chłopak objął ramionami dziewczynę, wyrywając jej widelec. Odrzucił go w kierunku bliźniaków, którzy szybko go schowali w obawie, gdyby szatynka szukała swojej broni. Ginny w tym samym momencie zabrała wszystkie sztućce, które były w jej zasięgu wzroku.
-Dobra, dobra! Uspokoiłam się! – brązowooka podniosła ręce w geście obrony – Zabieraj te łapska, Broadway!
-Uwierz mi, nie miałem żadnej ochoty cię obejmować czochrańcu! –brunet przestał tulić szatynkę, po czym dodał urażony –Zabiłaś mi kurczaka! –wszyscy wybuchli śmiechem. Na razie Aaron postanowił nie poruszać tematu złego humoru kolegów, skoro atmosfera chwilowo się rozluźniła. No prawie. Hermiona nadal siedziała naburmuszona, ale reszta zdawała się tego nie zauważać. No może oprócz jednego z bliźniaków, który patrzył się troskliwie na szatynkę, a Broadway’owi posyłał nie za miłe spojrzenia. Brunet uśmiechnął się triumfująco w duchu. Jeszcze nie umiał zbyt rozpoznawać, który to Fred, a który to George, ale Weasley’owi „A” (tak go postanowił nazywać) stanowczo podobała się jego nowa koleżanka.
-Jak ci minął pierwszy dzień w Hogwarcie? – zagadnął miło bliźniak „B”(ten zaszczytny przydomek zyskał sobie drugi z Weasley’ów).
-A wiesz, że fajnie? Naprawdę jest spoko, myślałem, że będzie gorzej. Klasa w porządku, z nauczycielami też nie jest źle, chociaż za dużo wspominają o tych OWTM-ach…
-To u nas jest tak z SUM-ami…- dopowiedział smętnie Harry. – Przepraszam, że tak pytam, ale gdzie ty w ogóle mieszkasz? Bo nie widziałem was wczoraj w Wieży.
-Wiesz, Dumbledore dał mi i siostrze oddzielne dormitorium. Mieszkamy zaraz przy Pokoju Wspólnym. Możemy, oczywiście, w nim przebywać, ale śpimy gdzie indziej. Takie życie, jestem uwięziony z tą idiotką w czterech ścianach. –odpowiedział zrezygnowany.
-Uwierz mi, ty tez nie grzeszysz inteligencją.– wysyczała ironicznie Hermiona. Zanim Aaron zdążył cokolwiek odpowiedzieć, szatynka go uprzedziła – Ile biednych dziewczyn wykorzystałeś dzisiaj?- Reszta przyjaciół zaczęła się uważniej przysłuchiwać tej ciekawej konwersacji.
-Słucham? Hermiś, przecież ja nikogo nie wykorzystuję –brunet uśmiechnął się słodko, pokazując swój dołeczek, po czym dodał nonszalancko– Kilka ślizgonek się poszarpało, a jedna krukonka puszczała do mnie oko tak mocno, że myślałem, że jej ta gałka wypadnie. Ale, ale, nie rób takiej miny, złotko! Zadośćuczyniłem i uratowałem trzy związki przed moją siostrunią. Nawet nie wiesz jaki jestem z siebie dumny – gryfon wypiął triumfalnie pierś. –A wiesz co jest najlepsze?
-No, zaskocz mnie.
-Kojarzycie Zabini’ego i Parkinosn? –Hermiona wyprostowała się machinalnie i wytrzeszczyła oczy na chłopaka. Jeśli cokolwiek miedzy nimi się stało, to szatynka nie ręczy za siebie i Veronica Broadway jeszcze dzisiaj będzie zbierać swoje kończyny z błoni.
-Niestety, za dobrze. Parkinson to wredna, głupia krowa! –wykrzyknęła głośno Ginny, a szatynka musiała się powstrzymać, by czegoś nie powiedzieć. „W końcu oni nie wiedzą.”-pomyślała.
-To chyba źle, że jej pomogłem? -mruknął zdezorientowany gryfon, patrząc na skwaszone miny kolegów, ale także na pół uśmieszek Hermiony.
-Oj tam, oj tam. Przecież nie wiedziałeś. A poza tym Pansy… -Granger szybko się zreflektowała- Parkinson ostatnio stała się znośna. No bez takich min! –szatynka popatrzyła się oburzona na przyjaciół, którzy mierzyli ją zdziwionym wzrokiem – Przecież nie trzyma się już z Malfoy’em, a na lekcjach siedziała cicho i nic nie mówiła. No, a nie? –Harry i Ron pokiwali wolno głowami, a dziewczyna uśmiechnęła się triumfująco .-To co tam zrobiłeś?
-Właśnie, właśnie! Widziałem jak Vercia przystawia się do tego, jak mu tam… Blaise’a! I ja szepnąłem to i owo jego dziewczynie, i widząc po jej minie, spodziewam się, że moja siostra może dostać kilkoma Upiorogackami. I zaraz pewnie wbiegnie tu z krzykiem…
-AARON! NIENAWIDZĘ CIĘ! -Wielką Salę przeciął donośny i zamrażający krew w żyłach damski wrzask. Niebieskooki kiwnął głową z miną znawcy:
-O właśnie takim krzykiem.-Uczniowie, nauczyciele również, zamilkli przestraszeni, patrząc na nowoprzybyłą. W drzwiach stała wściekła brunetka w opłakanym stanie. Włosy sterczące, szata w niektórych miejscach poszarpana. Ale mimo to  nadal wyglądała pięknie. Veronica Broadway miała ten niesamowity dar, że zawsze wyglądała olśniewająco. Dziewczyna zaczęła się zbliżać w kierunku ich grupki.-Oj, tak, było kilka Upiorogacków. –mruknął rozbawiony gryfon, starając się powstrzymać wybuch śmiechu. Hermiona w tym momencie poczuła jak zalewa ją fala dumy. Przy najbliższej okazji będzie musiała pogratulować siostrze. –Wiecie co? –Veronica była coraz bliżej gryfonów -Ja spadam! –brunet chwycił swoją torbę i wystrzelił ze swego miejsca. Zaczął biec w kierunku wyjścia, ale bliźniaczka zasłoniła mu drogę. – No ja to mam życie. Trafiłem z deszczu pod rynnę! Raz wściekła Granger atakuje wszystko wokół widelcem, a teraz ty mnie zabijesz! Ale wiedz, że umrę godnie! Będę walczył do końca! –brunet kilka razy uderzył się w pierś.
-Masz trzy sekundy na ucieczkę –wymruczała przez zaciśniętą szczękę gryfonka.
-No dobra, skorzystam! –wykrzyknął jej brat, omijając szybko brunetkę i wybiegając z Wielkiej Sali. W jego ślady pognała Veronica, nie odliczając nawet tych trzech sekund. Hermiona uśmiechnęła się współczująco. Po chwili ciszy, Wielka Sala znów zawrzała od natłoku rozmów, zapominając o biednym Aaronie, który teraz pewnie umiera w ogromnych katuszach. Nagle szatynka zauważyła, że po jej prawej stronie, gdzie przed chwilą siedział nowy uczeń, spod stołu wyłania się ruda czupryna. Po sekundzie cała postać usadowiła się obok niej.
-Fred, co ty u licha robisz?
-Próbuję z tobą normalnie porozmawiać. My próbujemy – poprawił się chłopak. – Cały czas się patrzysz na te drzwi jakby ten Broadway był jakimś Merlinem! Kontaktujesz z nami czy nie? –rudzielec był wyraźnie rozdrażniony. Co mu się dziwić, zazdrość go zżerała, gdy tylko w pobliżu szatynki pojawiał się brunet. Od wczoraj już go nie polubił, gdy tylko się dosiadł do dziewczyny. „On przecież nie ma prawa jej podrywać! Myśli sobie, ze mu wszystko wolno ma ładne ząbki! Żałosne.”- Bo za nim Pan- Ja- Chcę- Być- W- Centrum-Uwagi zaczął paplać o tym, jakie to ma ciężkie życie z jego siostrą, miałaś zły humor. Wszyscy mieliście.-znów się poprawił Fred, widząc wzrok Harry’ego i Rona- A my chcemy się dowiedzieć co się stało, bo z wściekłości zaczęłaś zabijać kurczaka Pana – Ja –Jestem –Idealny! Który nie omieszkał się przy okazji ciebie objąć!
- Co ty się tak uczepiłeś Aarona? -oburzyła się gryfonka.
-O, teraz to ‘Aaron’?! Może jeszcze zacznij go nazywać swoim mysiem -pysiem?!
-Słucham?! Fred, o co ci chodzi? On jest tylko kolegą! Kiedy ty się wczoraj łasiłeś do Veronici, ja sobie z nim pogadałam i okazał się ok!
-Ja się łasiłem do Veronici?! Ja?!
-Tak, ty się do niej łasiłeś! Jak jakiś głupi kot do jedzenia!
-O, przesadziłaś! Wiesz…
-STOP! –wykrzyknął głośno George, rzucając w dwójkę gryfonów serwetkami –Uspokójcie się! Zachowujecie się jak małżeństwo z wieloletnim stażem! Merlinie, my będziemy mieli przechlapane, gdybyście się zeszli! Codziennie takie kłótnie, masakra! –rudowłosy przejechał załamany ręką po włosach, a na policzki Freda i Hermiony wstąpiły różowe rumieńce –Przeproście się natychmiast, ja chcę się dowiedzieć, co się stało!
Gryfoni zmierzyli się niepewnym wzrokiem. Szatynka uśmiechnęła się potulnie:
-Przepraszam, Fred.  –chłopak w odpowiedzi wyszczerzył zęby.
-Ja też przepraszam, Hermiono. –dziewczyna spuściła zawstydzony wzrok na drżące ręce, którymi ściskała szatę. Weasley uśmiechnął się do reszty –To powiecie o co biega? Bo wasza, tak zwana Złota Trójka… oj Harry nie patrz tak mnie, ten przydomek zyskaliście już parę lat temu….  wpadła tutaj wściekła jak Filch, gdy pomalowaliśmy panią Norris na różowo! Mionka nie bez powodu chyba rzuca się na kurczaki innych! Więc…
-Co się stało? – zapytali równocześnie Ginny i bliźniacy.
-Umbridge się stała. –odpowiedziała zgodnie pozostała trójka. Nie takiej odpowiedzi spodziewała się reszta. Wszyscy wytrzeszczyli oczy, patrząc na nich jak na uciekinierów z Munga.
-Nie mogło być, aż tak źle! –powiedział raźnie George.
-Masz rację –uśmiechnął się Ron, po chwili spoważniał –Było o wiele gorzej! O, patrzcie o wilku mowa. –powiedział Weasley, wskazując głową na stół nauczycielski, z którego wstawała Dolores Umbridge. Profesorka podeszła do mównicy i cicho chrząknęła. Kilkadziesiąt par oczu zwróciło się na nią zdziwiona. Nigdy żaden nauczyciel nie przerwał lunch’u. Co innego Dumbledore, ale on w końcu był dyrektorem Hogwartu.
-Przepraszam, że wam kochani przerywam, ale w zaistniałych okolicznościach, muszę zwrócić na cos uwagę. –przesłodzony szczebiot przeciął ciszę i dało się usłyszeć powracające echo. Uczniowie, podobnie jak nauczyciele, czekali w skupieniu na rozwój wydarzeń. Jedynie profesor Trealwney nerwowo miętoliła w ręku obrus. –Na pierwszych dwóch godzinach miałam lekcję z klasą piątą.
-Nie wierzę –szepnęła Hermiona, zaciskając dłoń na ramieniu Freda, który pogładził ją po kolanie–Chyba nie będzie tu tego wyciągać.
-Ona jest do wszystkiego zdolna. –odszepnął Harry, poprawiając drżącą ręką okulary na nosie.
-Otóż, na tej lekcji, doszło do pewnego, malutkiego nieporozumienia. Na początku jedna z uczennic skrytykowała mój sposób nauczania, mówiąc, że to wam się nie przyda w przyszłości. Podobno potrzebujecie „praktyki” –kobieta zarechotała cicho, a szatynka czuła gorzki ból, gdy przygryzła sobie ze złości policzki. – Stwierdziła, że teraz w naszym świecie nie jest bezpiecznie, co jest absolutną bzdurą. Potem jej koledzy ją poparli i wyszedł z tego taki mały konflikt. –powtórny chichot poniósł się po Wielkiej Sali –Dlatego chciałabym zaprosić tutaj tą trójkę. –gryfonce opadła szczęka, podobnie jak jej dwóm przyjaciołom. Nie sądzili, że Umbridge posunie się do czegoś takiego. Fred popatrzył się na nią zatroskany, posyłając jej jeden z jego uśmiechów w stylu -„Będzie dobrze, nie martw się.” –No, zapraszam, zapraszam. Och, jak widzę teraz się wstydzą tego co powiedzieli. No cóż…
-Niczego się nie wstydzimy –Harry wstał z miejsca i ruszył w stronę nauczycielki. Hermiona po raz ostatni ścisnęła ramię gryfona i wstała, a równo z nią Ron. Doszli szybkim krokiem do okularnika. –I nadal jesteśmy przy naszym zdaniu. –trójka dotarła do podestu i stanęli na równi z różową ropuchą -Doskonale pani wie, że mamy rację. Próbuje pani nas przekonać, że jesteśmy bezpieczni, że Ministerstwo wszystko kontroluje. A to nieprawda. – Potter odwrócił się w kierunku uczniów, ignorując kobietę, której złość wychodziła uszami – Nie muszę wam przypominać zdarzeń sprzed roku, nie muszę nic mówić. Sami świetnie wiecie, co się dzieje. A to, że profesor Umbridge chciała nas –tu wskazał ręką na Hermionę i Rona- publicznie upokorzyć pokazuje tylko, że jest bezsilna. Chce was w ten sposób zastraszyć. Ale jej plan chyba nie za bardzo się powiódł. –mruknął jeszcze, po czym zapytał-Więc pani profesor, jaka jest kara dla mnie, tego który się ośmielił podważyć pani zdanie?
-Panie Potter – wysyczała groźnie nauczycielka –pozwala sobie pan na zbyt wiele. Zapraszam pana do swojego gabinetu. –kobieta ruszyła w kierunku wyjścia –Pannę Granger i pana Weasley’a również. 
-MOI uczniowie zostają. –Minerwa McGonagall, akcentując pierwsze słowo, wstała z miejsca i ruszyła w kierunku Złotej Trójki.
-Słucham? –zapytała się znów przesłodzenie Umbridge, gromiąc wzrokiem nauczycielkę Transmutacji.
-Chyba słyszysz wyraźnie. Ja jestem ich opiekunką i to ja w takich sprawach daję moim uczniom szlabany. O ile, Potterowi się takowy należy po tym wystąpieniu, to o tyle nie widzę powodu karania pozostałej dwójki. Nic nie zrobili.
-Jak to nic, Minerwo? Obrazili mnie na lekcji!
-Przed chwilą, Dolores, mówiłaś zupełnie co innego. Nie uważam, że jest potrzeba karania osoby wyrażającej swoje zdanie. Panna Granger jest osobą pewną siebie i powinniśmy ją pochwalić za odwagę. A pan Weasley i pan Potter są jej bliskimi przyjaciółmi, więc nie dziwię się, że ja poparli.
-Uczniowie nie mają prawa podważać nauczycielskiego zdania! –oburzyła się nauczycielka OPCM-u.
-Sugeruję, moja droga, byś zapoznała się najpierw z definicją słowa „podważać zdanie”, a także z regulaminem naszej szkoły, a dopiero potem wydawała osądy. –w głosie wychowawczyni Domu Lwa dało się usłyszeć nutkę triumfu. Nastąpiła głucha cisza. Bliźniacy Weasley wstali z miejsca i zaczęli klaskać, a sekundę potem przyłączył się do nich cały Gryffindor. Na twarzy nauczycielki przebiegł cień uśmiechu i poczuła jak zalewa ją fala miłości i dumy wobec bliźniaków i wszystkich gryfonów. Uciszyła ich ruchem ręki i brawa natychmiast umilkły. - Więc zapewniam cię, Dolores, pan Potter odbędzie należytą karę.
-Owszem będzie należyta, ponieważ ja ją wyznaczę i proszę cię, Minerwo, uszanuj moją decyzję. Nie chcę się z tobą kłócić o takie głupstwa, moja droga. Bo w końcu, to na mojej lekcji pan Potter dopuścił się niesubordynacji. –McGonagall zacisnęła usta w wąską linię i już chciała coś powiedzieć, ale nauczycielka OPCM-u przerwała jej. -A teraz powróćmy proszę do jedzenia. –Umbridge uśmiechnęła się "miło". –Wy też dzieci wracajcie. A po jutrzejszej lekcji, panie Potter, proszę się do mnie zgłosić.
-Przyjdźcie do mnie jak skończycie zajęcia.
Mruknęła jeszcze ich opiekunka i to mówiąc, zawróciła zostawiając przyjaciół lekko osłupiałych. Po chwili zdezorientowania wrócili na swoje miejsca, odprowadzani oburzonymi lub pełnymi podziwu spojrzeniami innych uczniów. Usiedli i w milczeniu zabrali się za jedzenie.



Okej, okej, ja wiem, że może krótko troszku, bo wszystko tak naprawdę skupiło się tylko w WS, ale mam nadzieję, że jakieś pozytywy wyciągniecie z tego:) bo się okaże, że to co ja lubię Wam się nie podoba, a to co mi się nie podoba, to Wy kochacie;) i jak tu wszystkim dogodzić? :')
Buziaki
~Kate

21 komentarzy:

  1. Poprawiłaś mi humor, pierwszy plus. Cierpię na brak nowych rozdziałów na blogach. Chyba czas zacząć jakiś nowy. :D
    Jako pierwsza zrobiłaś dla mnie prezent urodzinowy, kolejny plus^^
    Zamęt u Hermiony i Freda, zazdrość. Czemu ja to lubię, why? Ale plusik jest. ;)
    Dobrze opisana scena z Umbridge. Konflikt z McGonagall i jej riposty. :') Nowy plus.
    Całokształt. Za wszystko, plus musi być.
    Podsumowanie: 5 plusów = 5. Ale daję 6 ⌒.⌒♡.♡
    Rozdział ciekawy, wciągający. :)
    Dzisiaj inaczej komentuję, zwięźle? Raczej nie, ale wystawiłam Ci ocenę, szkoła. Zakładam, że nie przepadasz za nią, więc kolejny powód do ubóstwiania mnie :')
    Życzę dużo weny :)
    Alice
    PS. Ja tu prawie zapomniałam o Pansy, więc dobrze, że powróciła i czekam na kolejne sceny z nią :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, popieram trzeba więcej rozdziałów!
      Wszystkiego najlepszego w takim razie, kochaniutka<33
      Ojej, dziękuję, nie liczyłam aż na 6!:')) moi nauczyciele powinni przejąć Twój system oceniania;))
      Pansy namiesza troszkę za dwa rozdziały, więc jeszcze chwileczkę poczekasz, ale zapewniam się bezie się działo!

      Usuń
  2. Genialny rozdział :*
    Jak ja nienawidzę tej różowej ropuchy!!!
    A poza tym to Mionka i Freddie tacy słodcy..
    Polubiłam strasznie Aarona, w sumie sama nwm za co XD
    No, i oczywiście nasza cudowna Trójka z McGonagall na czele XD
    Czekam na nexta i dużo weny Ci życzę!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci<3 A kto to babsko lubi?
      Szczerze, to ja też Broadway'a lubię i też nie wiem za co:'))
      Dzięki:))

      Usuń
  3. Jejjjjkuuuuuuu!!!!!!!! Kate, ja Cię po prostu kocham <3 Ten rozdział zajął duże miejsce w moim potterowskim serduchu. Fred i Mionka <3 McGonagall i jej riposta :') Całokształt<33333333333333333333 No to by było na tyle^^
    Jakośtak krótko teraz,ale jestem naprawdę padnięta i trochę nie kontaktuję ^^
    Życzę weny, czasu i dużooooo miłości ( muszę się odwdzięczyć )
    Ela^^
    P.S. Na Huncwotach jest następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się cieszę, gdy czytam takie kochane komentarze<3 dziękuję:))
      Hahah, tak z ta miłością już chyba jesteśmy kwita:')

      Usuń
  4. Rozdział świetny 😊
    Ja Cię normalnie uwielbiam ^^
    Wystąpienie Harrego było wspaniałe.
    Z wkurzoną Herminą lepiej nie zadzierać...
    Mam nadzieję,że reszta dowie się o Pansy i w ogóle będzie jej trochę więcej 😊
    McGonagall wymiata,a dziwię się,że Dumbledor nie zaaragował...
    Czekam na kolejny i weeeny 😄
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję<3 oj Pansy niedługo się pojawi, już niedługo:)))
      Postanowiłam nie wplątywać w tą mini kłótnię Albusa, żeby Minerwa pokazała na co ją stać;)

      Usuń
  5. Oh nie!
    Przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, po prostu dawno nie właziłam na tego bloga. Ale teraz tak sobie czytam i chcę jeszcze!
    Oky, więc Hermiona zachowywała się też trochę jakby miała okres... Nie sory, to nie okres, to Umbgride!
    Aaron ja go tak bardzo lubię! On jest ironiczny i wredny, taki w sam raz dla mnie!
    Victoria, mam nadzieję, że mu nic nie zrobiła.. Dobrze, że nie wyszło jej rozwalenie związku Pansy i Blaise.
    McGonagall jako super bohaterka nauczycielka! Mam nadzieję, że taka zostanie i nie da się Dolores!
    Potter, jak zwykle musi być bohaterem, niech da się wykazać innymi!
    Gorgre jako łagodziciel sporów między Fremione! Co oni by bez niego zrobili?
    Fred... Eh.. Jak ja kocham jak jest zazdrosny o Mionkę, a ona o niego.
    Mam nadzieję, że Aaron będzie robił wszystko, by rudzielec był zazdrosny!
    Dobra, nie wiem co jeszcze napisać, więc tylko życzę wiele weny, oraz czekam na nexta, który mam nadzieję, pojawi się prędko!
    Pozdrawiam
    ~Juna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh spokojnie!
      Nic się kochana nie stało, ważne, że teraz już jesteś:)
      Oj, tak ja nie wiem co jest gorsze - okres vs Umbridge... Kto wygra pojedynek? :'))
      No tak, z tą Veronicą różnie bywa. I niestety coś pomiędzy nimi się porobiło, ale to za dwa rozdziały dopiero! Więcej już nie zdradzam!
      Dziękuję<3

      Usuń
  6. Na samym początku zła skrzatka domowa Astrum chciała przeprosić za to, że tak późno przybywa skomentować rozdział. Gdyby skrzatka mogłaby się wytłumaczyć, to powiedziałaby, że miała szlaban na komputer, ale skrzatka nie będzie się tłumaczyć! Astrum zasłużyła na karę! Już sobie przypaliła ręce żelazkiem i dłonie przytrzasnęła sobie drzwiami od piekarnika! Kiedy już jednak dostała karę, przychodzi skomentować rodział czcigodnej panienki Kate.
    Zachowanie wobec Hermiony przez Parvati i Lavender bardzo mi się podobało, bo lubię obie dziewczyny i bardzo mi to pasuje do ich charakterów ☺��
    Bałam się, że zrobisz z dodanych przez siebie bohaterów przewidywalnych do bólu ludzików, którzy będą tak niekanoniczni, że to aż boli w wyobraźnie. Nie to, że podważam twoje umiejętności pisarskie, bo uważam, że piszesz fenomenalnie, ale z własnej autopsji wiem jak łatwo zagubić się we własnym kreowaniu bohaterów. Czytałam kilka naprawdę dobrych ff, które są genialne do momentu, kiedy autor dodaje niekanoniczne postacie. Potem takie BUM!, bo te postacie niszczą obraz koncepcji.
    Muszę przyznać z ręką na sercu, że stanęłaś na wysokiści zadania i że Broodway i Veronica są postaciami w pewnien spisób tajemniczymi, jak i intrygującymi. Chciałabym mieć taką umiejętność kreowania bohaterów! Wpleść swoje postacie w fabułę i tego nie skiepścić. Nauczaj mnie mistrzu ^^
    Broadway sio od Hermiony, a ty Veronica sio od Freda! A kysz! Żyjcie sobie, wyzywajcie się od idiotów - słowem róbcie co chcecie, pod warunkiem, że nie będziecie się wpychać pomiędzy Freda i Hermionę!
    Widzę Mysia-Pysia! To chyba inspiracja ode mnie! To zaszczyt widzieć, że coś spodobało ci się tak i zapadło w pamięć, że dodajesz też to u siebie! Żadnego wniosku o plagiat nie będzie, spokojnie XD
    Co tak zdenerwowało Hermionę? Czyżby Veronica? Coś czuję, że to ona. Zobaczymy, zobaczymy...
    To jak Fred mówił o zamartwianiu się o Hermionę niby w imieniu wszystkich, a tak naprawdę mówił to w swoim - SŁITI TAK BARDZO, MOJE SERCE CHYBA NIEWIELE JUŻ TEJ SŁODYCZY WYTRZYMA.
    Co to ja miałam jeszcze?
    Brawo Harry! Tak trzymać! Ty Minerwo też mnie zaskoczyłaś (pozytywnie!) No tutaj ewidentnie widać kanoniczną zmianę, ale tak obracałaś się zgrabnie w tej granicy kanonu, że wyszło to bardzo lekko, przyjemnie i wiarygodnie.
    GDZIE JEST U LICHA MÓJ POCAŁUNEK FREDA I HERMIONY! Obiecałaś małpo mi (zła skrzatka, zła, nie wolno obrażać swojego pana, trzeba się ukarać!) pocałunek i gdzie on się podział?!?! Pocałunek ma mi się tutaj pojawić w najbliższych rozdziałach, bo jak nie to I WILL FIND YOU AND I WILL KILL YOU! (tak, to groźba XD)
    Umbridge oczywiście padło na łeb tak wywlekać biednych Gryfonów na środek sali i prawić im nauki! Jej zachowania to nawet nie będę komentować, bo to nie warte zachodu.
    Rozdział lodzio miodzio, cud, miód, malina. Może rzeczywiście jak teraz patrzę jest trochę krótszy, ale czytając jakoś tego nie czułam. Ja mam teraz naukę do egzaminów, nauki do bierzmowania i naprawdę nie umiałam się wyrobić wcześniej niż przed weekendem, żeby do ciebie wpaść, więc mam nadzieję, że to mi wybaczysz. Zresztą dostałam szlaban na komputer za jakże piękne oceny z chemii, matematyki i niemieckiego ����
    Piszesz tak wciągająco, że mogłabym nic innego nie robić, tylko czytać twoje rozdziały, ale istnieje coś takiego jak obowiązki, co ja, największy leń świata, przyjmuje ze smutkiem.
    Jeśli o mnie chodzi - naprawdę nie mam zielonego pojęcia, kiedy będzie u mnie nowy rozdział. Mam już zarys i właściwie zostały mi do wprowadzenia tylko poprawki, ale nie mam dostępu do komputera i trudno mi powiedzieć czy do samych egzaminów będę mieć :/
    Dobra, dobra, koniec paplania, teraz trzeba cię zmotywować do napisania kolejnego rozdziału.
    ROZDZIAŁ ŚWIETNY, IDEOLO, GENIALNY, PISZESZ PRZEPIĘKNIE, NIE WAŻ SIĘ NAWET MYŚLEĆ, ŻE NAS ZAWIEDZIESZ, BO TAK NIGDY SIĘ NIE STANIE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, to by było na tyle, lecę się teraz uczyć do testów (znaczy się nie będę, będę udawała. Jakby co mogę liczyć na twoje alibi przed moim tatą?)
      Aha! I zapomniałabym! Moja mama też cię pozdrawia! "Przyjaciele Wandy są moimi przyjaciółmi", no więc mam nadzieję, że cieszy cię to, że cię polubiła. Pokazałam jej nawet twojego bloga (mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?) i powiedziała, że naprawdę ślicznie piszesz (to chyba pochwała, bo jakby nie było moja mama jest polonistką). Ale swojego bloga to jej nie pokażę! Co to to nie! 😀😉
      Rozpisałam się jak nigdy, ale jakoś tak mam dobry humor.
      Życzę weny/inspiracji/natchnienia razy 100000[000...] i pozdrawiam cieplutko ^^
      ~Astrum Confusa
      fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com

      Ps. Komentarz był za długi, to oszukałam blogera i podzieliłam go. Taka ja sprytna. No w końcu Ślizgonka 😂😂

      Usuń
    2. Nigdy nie wiem, jak odpowiadać na Twoje komentarze, moja droga:)) chociaż sprawia mi to ogromną przyjemność:))
      Moja skrzatko, już jesteś uwolniona (skarpetka znalazła się już u Ciebie)! Nie próbuj mi się nawet karać, kto mi dokończy Twój blog, co?
      To się cieszę, że lubisz Lavender i Parvati, ja zawsze miałam jakąś słabość do bliźniaczek Patil, strasznie je lubiłam:) A Brown, to Brown:')
      Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że udało mi się utrzymać "na poziomie" i nie zniszczyć bloga tymi postaciami. Gdy po raz pierwszy o nich powiedziałaś, to w głowie pojawiły się wątpliwości. czy dam radę i czy to było dobre posunięcie je dodawać? Ale co się stało, to się nie odstanie. I dlatego tak radośnie reaguję na Twój komentarz odnośnie tej dwójeczki. Dziękuję kochana!
      Ja nie ma Cię czego nauczać, raczej powinno być na odwrót!
      Oj, tak, zapadł mi w pamięć ten myś- pyś i nie mogłam się powstrzymać, by go nie dodać:')) cieszę się, że się nie obraziłaś za to:)))
      POCAŁUNEK JUŻ (chyba) NIEDŁUGO! Po prostu mam kilka pomysłów do zrealizowania przed zejściem się naszej parki, a problem polega na tym, że jak ja jedną scenę rozpiszę na cały rozdział, to oni dopiero się pocałują w rozdziale 35482946294691722963!
      Ale postaram się:))
      Dziękuję Ci Astrum<33 umiesz człowieka zmotywować, ale jako że ja jestem również leniem, to ciężko mnie zmusić do napisania czegokolwiek. Wszytsko wygląda mniej więcej w ten sposób - O jest pomysł! *opisuje sobie cały rozdział w głowie, wszytsko jest cacy* Później to napiszę, idę coś zjeść *nowy pomysł, następny rozdział rozrysowany w głowie* zjadłabym coś *pięć rozdziałów w przód już w głowie* To ciasto wygląda smakowicie..
      No tak, trudne mam życie:')))
      Moje alibi masz, jestem idealnym partnerem w przestępstwach!
      Zyczę Ci powodzenia na testach!<3
      Podziękuj mamie, to naprawdę miłe słowa, słysząc takie słowa od polonistki z prawdziwego zdarzenia<3 I oczywiście ogromnie się cieszę, że mnie polubiła:)))
      I Ty też powinnaś pokazać jej Twojego bloga! Będzie zachwycona, mówię Ci:))
      Dziękuję, spryciaro! No ale dom w końcu zobowiązuje;)

      Usuń
  7. Tej pani w różowym już dziękujemy! Trzy razy nie, proszę wypier.... Uczulenie na Umbcridge zostało aktywowane xD Jak zwykle ta kocia fanatyczka musiała coś wymyślić. Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale czytając jej wyopowiedzi od razu słyszę w głowię ten jej przesłodzony głosik grr...
    Zazdrosny Fred jest słodki! Zawstydzony Fred jest słodki... Kurka, wychodzi na to, że Fred zawsze jest słodki <3
    Ale spokojnie Miona, ja sobie wezmę Aarona! O, nawet rymek mi wyszedł :P
    Wiem, że komentarz totalnie bez ładu i składu, ale ostatnio wszystko robię chaotycznie xD
    Rozdział bardzo przyjemny i ciekawy. Ryjek mi się cieszył jak wyobrażałam sobie Freda przełażącego pod stołem i wynurzającego się koło Hermiony, a potem jak ona ściskała jego ramię to nie wiem czemu to wydawało mi się takie słodkie, kochane i w ogóle <3
    Dobra, nie piszę nic więcej, bo i tak ten komentarz już jest wystarczająco pogmatwany xD
    Weny życzę i czekam jak najszybiej na kolejny rozdział!
    Marta Weasley
    http://fremione-w-otchlani-marzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak, ja sama miałam ochotę rozwalić nos tej różowej ropuchy, gdy pisałam ten rozdział! I tak, ja też słyszę jej głos:') jakkolwiek to wyznanie dziwnie brzmi:'))
      Cudowny rym, jestem z Ciebie dumna:))
      A co tam, może być chaotycznie i tak ważne, że poświęciłaś chwilkę, by mój rozdział skomentować<3
      Dziękuję<3

      Usuń
  8. Na rozdział czekałam od kiedy skończyłam czytać tamten i nareszcie jest! Co do fabuły - jak zwykle świetnie. Idealnie wszystko opisane i.. Po prostu cudo! Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci moja droga<3 Twój komentarz jest dla mnie niezwykle ważny, bo mimo że mnie obserwujesz, to każdy komentarz od "nowej" osoby jest jak nowa motywacja do pisania!
      Dziękuję<3

      Usuń
  9. Informuję iż u nas jest już rozdział * Alice zaczęła szwankować bez Twojego koma, serio*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie lecę! I dziękuję za komentarz pod spodem<3

      Usuń
  10. Właśnie się skapnęłam, że nie skomentowałam rozdziału. Ale ja jestem nieogarnięta.
    Super rozdział 😊
    Weny
    Pozdrawiam RosalieIris 😊

    OdpowiedzUsuń
  11. Na wstępie poinformuję Cię, że jestem u babci, obok mnie pałęta się trzyletni kuzyn, zjadłam ciasto rabarbarowe, sernik i galaretkę z owocami. Jestem objedzona jak nie wiem co! O! Jasny Lumos (tak te moje przysłowia! :')) Właśnie mój kuzyn zrzucił ze stołu jakiś alkochol w szklance (whisky, koniak?), który pił mój wujek. Grrr...śmierdzi teraz :|Tylko moja rodzinka tak może. Jezu...pewnke zaraz będzie "schowaj ten telefon! spędź czas z rodziną". Ach, całe życie z wariatami xD
    Dobra, korzystając z tego, że są zajęci gadaniem:
    PARVATI! Co to za maniery!? No, no! Nie ładnie, nie ładnie! Jestem oburzona :').
    To zdanie: Niestety bardzo się myliła, czy coś takiego, było takie złowieszcze, że masakra. (właśnie się dowiedziałam, że śmieją się z mojego kuzyna,.bo nosi bluzę! A przecież wcale nie jest tak ciepło! Boże okropne dzieci) To wejście smoka Hermiony mnie rozwaliło :'''). Wyobraziłam sobie jak jakiś dwumetrowy gościu schodzi jej z drogi zwijałam się ze śmiechu :''').
    Dobra, przeglądnęłam komentarze i nikt nie zwrócił uwagi na tego biednego kurczaka! Biedaczysko! (możliwością jest, że ktoś wspomniał, ale się nie skapnęłam xD) Jak on musiał się czuć poszatkowany przez dziką bestię! (czyt. Hermiona).
    Przeniosłam się do łazienki, bo nie mogę już wytrzymać już hałasu xD
    Fred-Hermiona, scena zazdrości...myry myry <3 :'''). To było takie szłooOOoodkie! Ojojojojojojojojojojoj! Aż lustro w łazience zaparowało :').
    Za to George rozwalił system; Gdybyście się zeszli...:'). No świetne i zarumienili się...no!
    Nastąpi deklaracja miłości:
    Minerwsiu (WTF!?) ja Cię kocham! Kocham kocham i współczuję, bo zmieniasz się w kota (ona była animagiem, czy transmutowała się?), a umbridge (mała litera celowo) je lubi. Wyobraź sobie droga Kate Minerwę, jako kota, w różowym wdzianku! Brrrr!
    O Umbridge się nie wypowiadam. Nie dam rady, to zbyt...fu!

    Aha teraz kilka słow ode mnie (Jude, która była Lestrange)
    W poniedziałek jadę na Zieloną Szkołę Juuuupi! Będzie genialnie :'''''). Moja zwariowana klasa+Gdańsk+plaża+pięć dni+cztery noce=ubaw do sześcianu (^.^)
    Możliwe, że rozdział dodam w weekend.
    Twoja
    Lestrange
    PS Mam nadzieję, że się opublikuje!

    OdpowiedzUsuń