PS przepraszam jeśli będą jakieś literówki, ale dodaję notkę z telefonu, bo siedzę teraz ukryta w łazience, bo rodzinka się zjechała, a że to specyficzni ludzie, to wolę sobie do Was popisać;) więc nie przedłużając - zapraszam:))
ROZDZIAŁ XIII
Rozmawiając z Aaronem, Hermiona nawet nie zauważyła kiedy cała uczta się skończyła. Chłopak wcześniej się udał do Wieży, by „ogarnąć się w nowym miejscu”, bo McGonagall miała im, jemu i Veronice, wszystko objaśnić. Szatynka siorbała herbatę i uśmiechała się sama do siebie, wspominając rozmowę z Broadway’em. Okazał się dość ironiczną postacią, lubiącą dogryzać innym. I na tym przeważnie polegała ich konwersacja. Na wzajemnym droczeniu się, bo brunet ochrzcił ich „przyjaciółmi, którzy dbają, by ego za bardzo nam nie wzrosło”. I szczerze, gryfonka bardzo miło spędziła czas z nowym uczniem. Dokończyła wreszcie swój napój i gdy chciała już pójść do Pokoju Wspólnego, z zamiarem pomocy pierwszakom, dobiegł do niej Ron i zapytał czy może z nią pójść. Machnęła potakująco głową i do tej pory szli w milczeniu. Chłopak ściskał palce i skupił swój wzrok na butach. Za to panna Granger patrzyła się na niego wyczekująco. Nagle Ron zatrzymał się, a dziewczyna poszła w jego ślady.
-Przepraszam – wydukał rudzielec – Byłem ostatnio rozdrażniony i powiedziałem kilka słów za dużo. Wybaczysz mi? – dziewczyna uśmiechnęła się wesoło.
-Jasne, Ron! Ale powiedz mi co ci się wbiło do tej główki, że kocham Freda i że chce was zostawić?
-Bo po prostu boję się. O to, że po prostu stracę najlepszą przyjaciółkę i nie wyobrażam sobie, że mogłabyś nas zostawić.
-Ron, cymbale, nigdy was nie zostawię, przecież wiesz!
-Ale boję się także o ciebie. – wyszeptał cicho chłopak.
-O mnie? – Hermiona popatrzyła zaskoczona na zaczerwienionego rudzielca.
-Fajnie byłoby oficjalnie cię uznać za oficjalnego członka rodziny i cieszyłbym się jakbyś nosiła moje nazwisko. No wtedy to by było fajnie! Można powiedzieć, że straciłbym Ginny, bo ona byłaby Potter –dodał Weasley, patrząc miną znawcy na szatynkę – ale za to ty byłabyś Weasley, więc zyskałbym nową siostrę! Ale bylibyśmy fajnym rodzeństwem! I na przykład idziemy sobie Pokątną i wszyscy się patrzą –„ Co to za fajni ludzie?”, a my na to” Oł je, my jesteśmy Weasley’owie!”. A potem, a potem…
-Ron!– mruknęła rozbawiona gryfonka, słuchając wykładów kolegi, który prychnął urażony.
-Chodzi o to, że… Mój brat, Fred Weasley jest dupkiem. Wieeeelkim dupkiem! –krzyknął chłopak, wymachując rękami – I zranił wiele dziewczyn i nie chcę, by cos takiego cię spotkało… Może to zabrzmi jakbym był zazdrosny, ale wiesz doskonale, że podoba mi się ktoś inny. Tu chodzi o to uczucie, jakim darzę Gin. Ale jeśli byłabyś z nim szczęśliwa, to bym się tylko cieszył! Naprawdę!
-Oj, Ron, Ron – Hermionie rozkleiło się serce, słuchając rudzielca – Jesteś kochany. Nie wiem, czy ja i Fred… Jesteśmy raczej przyjaciółmi.- wzruszyła rozbawiona ramionami –Ale cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Chodź już, musimy jeszcze pomóc pierwszakom. – Rozradowany chłopak przytulił szatynkę i w znacznie lepszych nastrojach powędrowali w kierunku wieży. Pogrążeni w rozmowie nawet nie zauważyli, kiedy już dotarli na miejsce i weszli do Pokoju Wspólnego, niestety w dość nieciekawym momencie. Pośrodku stał Harry, a naprzeciwko niego Seamus Finnigan. Gryfoni przypatrywali się dwójce w napiętej ciszy. Dziewczyna zacisnęła nerwowo ręce na ramieniu przyjaciela, na co ten tylko pogładził ja uspokajająco po dłoni.
-Jak zwykle łżesz, Potter!
-Ile razy mam mówić Seamus! On wrócił!- Szatynka szybko oceniła sytuację. Chłopcy pokłócili się „o Voldemorta” i jego powrót. Wiedziała, że może dojść do takich kłótni, ale nie wśród gryfonów, a na pewno nie od strony Seamusa, który był przecież ich kolegą. Popatrzyła jeszcze raz na wszystkich. Nikt nic nie zrobił, nikt nie zareagował. Ani George ani Ginny ani Fred, nic nie zrobili! Angelina nic nie zrobiła, podobnie jak Jordan, jak Katie, jak mały Collins Creevey! A przecież byli przekonani, oni mu uwierzyli, a teraz co?! Nikt nie poparł Harry’ego. Nikt. Jedynie Neville Longbottom stał przy Harry’m i gniewnym wzrokiem mierzył Finnigana. Uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. Chwilę potem popatrzyła zawiedziona na trójkę Weasley’ów, którzy stali w drugim końcu pokoju. Napotkała przerażony wzrok Gin, smutne spojrzenie George’a. Jej oczy dłużej się zatrzymały na Fredzie, który patrzył wprost na nią, swoimi cudnymi, teraz zawstydzonymi oczami. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Przecież oni byli w Zakonie! W wakacje byli gotów walczyć przeciw Voldemortowi, a teraz co?! Poczuła się zdradzona. Odwróciła się natychmiast, skupiając się na dalszej kłótni gryfonów.
-Moja mama czyta Proroka Codziennego i oni mówią cos innego! Ubzdurałeś sobie coś, by znowu być w centrum uwagi!- Hermiona popatrzyła zaniepokojona na Rona, oboje kiwnęli porozumiewawczo głowami. Zanim Harry zdążył odpowiedzieć, Ron stanął między nimi.
-Ej chłopaki, spokojnie!
-Odsuń się Wesley! – chłopak odtrącił Rona, na bok i zaczął iść w kierunku okularnika. – Co, Potter? Zgadłem?! – w ostatnim momencie Hermiona wbiegła pomiędzy chłopaków, wtykając palec w klatkę Seamusa.
-Finnigan, uspokój się! Co ty w ogóle wygadujesz?!
-Dobrze ci radze, Granger, przesuń się. Nie chcę ci zrobić krzywdy.
-No cóż, najwyraźniej będziesz musiał. – dziewczyna stanęła pewnie na nogach.
-I ty mu wierzysz?! Myślałem, ze z tej trójki masz najwięcej oleju w głowie.
-Owszem, wierzę mu. Jakiś problem?
-Hermiono, odsuń się – powiedział gryfon jak najspokojniej potrafił, potem jednak wychylił się za ramienia dziewczyny i krzyknął do Pottera – Co, znowu następna będzie cię bronić, jak ta twoja głupia matka?!
Finnigan przekroczył granicę. Szatynka już miała cos powiedzieć, gdy w tym momencie okularnik rzucił się na kolegę, odtrącając przyjaciółkę na bok. Ron złapał dziewczynę przed upadkiem. Rozkazał jej zostać z boku i sam rzucił się w wir szarpaniny. Trudno było określić czyja noga jest czyja, a komu jest teraz rozrywana szata. Ignorując polecenie przyjaciela Hermiona podbiegła do nich i za ubranie wyciągnęła z bójki Harry’ego, drugą ręką odepchnęła Rona i stanęła miedzy nimi, a Finniganem. Cudem sama nie została pobita.
-Oszaleliście?! – Hermiona wrzasnęła wściekle, co chwilę przenosząc wzrok z Pottera, na Seamusa. Okularnik zwycięsko wyszedł z walki, praktycznie bez żadnych obrażeń. Jego rywal miał podarte rękawy i zaczerwienienia na twarzy, które niedługo pewnie przerodzą się w siniaki– Uspokójcie się, bo zaraz pójdę po McGonagall! Czy wy jesteście poważni?!
-Hermiono…
-Nie odzywaj się, Harry! Zgłupieliście do reszty, rzucając się sobie do gardeł?!
-To on zaczął!
-Och, zamknij się Seamus, bo zaraz oberwiesz ode mnie! Radzę wam obojgu się ogarnąć, bo zachowujecie się jak małolaty wzięte z przedszkola! Chociaż ty Seamus, tak samo słuchasz się swojej mamusi jak bachor. Nie masz własnego zdania? – chłopak popatrzył się na nią zaskoczony i próbował cos jeszcze powiedzieć, ale nie wiedział zbytnio co. Szatynka ruchem głowy nakazała Harry’emu i Ronowi pójść do dormitoriów, a sama zaczęła się kierować do pierwszaków.
Kiedy wreszcie Hermiona zagoniła małych czarodziei do łóżek, rzuciła się na kanapę obok przyjaciół. Zanim do nich doszła, gryfoni postanowili nie poruszać tematu Finnigana. Harry podał jej butelkę soku. Sięgnęła po nią z wdzięcznością i jednym haustem wypiła większość napoju.
-Czemu to jest takie męczące, co?
-Pomyśl, że jutro czeka cię pierwszy dzień szkoły, a zaczynamy od – Harry podszedł do tablicy ogłoszeń, wiszącej w kącie Pokoju– dwóch godzin eliksirów z naszymi ślimorami, obrony przed czarną magią z … o również z nimi, co za miłe zaskoczenie! Przynajmniej poznamy tą różową ropuchę…
-Szczere wolałabym jej nie poznawać –mruknęła Ginny – No proszę was, co możemy oczekiwać po takiej babie z tego głupiego Ministerstwa?!
-Luzik…
-Arbuzik…
-Siostra! – dokończyli razem bliźniacy.
-Będzie żałować, że tu przyszła –powiedział wesoło Fred – Już my tego dopilnujemy! A skoro mamy prefektów po naszej stronie, to obędzie się bez kar! –rudzielec mrugnął do Hermiony i Rona. Weasley wyszczerzył się szatańsko, ale dziewczyna zmarszczyła gniewnie czoło.
-O nie, nie, nie. Rona możecie sobie przekupywać, mnie nie! Ode mnie dostaniecie podwójną karę!- mruknęła mściwie szatynka, ale widząc bliźniaków, którzy szykowali się, by rzucić w jej stronę zabójcze poduszki, dopowiedziała niepewnie – No dobra, możemy jeszcze to przedyskutować! –gryfoni wybuchli śmiechem – A co jest dalej Harry?
- Na koniec historia magii i transmutacja. Kocham Hogwart. – dodał ironicznie - Ale przynajmniej bez zajęć dodatkow… Zaraz Angelina co ty robisz?!
Okularnik popatrzył przerażony na ciemnoskórą gryfonkę, która zaczęła przywieszać kilka kartek do tablicy. Ze szpilkami pomiędzy ustami zaczęła niezrozumiale cos tłumaczyć, ale brunet tylko bardziej wytrzeszczył oczy. Dziewczyna wyjęła z buzi szpilki i odłożyła je na bok.
-Jakbyś nie umiał czytać, Potter – odwróciła się potem w stronę reszty gryfonów – Jak wiecie zostałam kapitanem drużyny i nie pozwolę, by Malfoy i jego spółka palantów zabrali nam sprzed nosa Puchar, dlatego treningi zaczynamy już w tym tygodniu. Trzy razy na tydzień. Wtorek, czwartek i sobota. Do zobaczenia moja drużyno.
Odeszła zostawiając osłupiałych gryfonów. Bliźniakom oczy wypadły z orbit, Ginny załamana wzniosła ręce ku niebu, a Ronowi ciastko wyleciało z buzi. Zrezygnowany Wybraniec rzucił się na sofę, obok szatynki, która uśmiechnęła się triumfalnie i już miała podokuczać reszcie, ale gdy otwierała buzię, pięć poduszek trafiło prosto w jej twarz. Wszyscy ponownie wybuchli śmiechem. Bliźniacy nagle wstali i wyszli z Pokoju Wspólnego. A pozostali, bardzo zmęczeni, udali się do łóżek.
Szatynka weszła cicho do dormitorium, starając się nie zbudzić jej dwóch współlokatorek. Szybko się umyła, przebrała i skierowała kroki do łóżka. Zobaczyła, że na jej poduszce leży mała karteczka, wypełniona pochyłym i ładnym, dziewczęcym pismem. Dziewczyna zmrużyła oczy, próbując przeczytać treść : „Zapomniałam powiedzieć . Uważaj na Lav, ostatnio jest strasznie przewrażliwiona (zerwała z chłopakiem). Przez to była niemiła dla Freda i dla ciebie też może być, ale zrozum ją proszę. Ja i Padma też się z nią ostro pokłóciłyśmy, ale to cały czas moja przyjaciółka . Ostrzegam cię tylko: ) Dobranoc. – P.”Hermiona uśmiechnęła się lekko. Wiele razy przeżywała już „Lavender po zerwaniu” i wiedziała, co może się dziać. Wzruszyła ją również postawa Parvati. Była z niej bardzo dobra przyjaciółka, szatynka sama tego doświadczyła. Położyła się i czekała, aż zmorzy ją sen. Jednak bezskutecznie. Wsłuchiwała się w odgłosy nocy. Chrapanie Lavender i miarowy, spokojny oddech bliźniaczki. Jednak nie tego dźwięku oczekiwała. Nie usłyszała charakterystycznego trzasku obrazu Grubej Damy, co oznacza, że nikt nie wyszedł, ale i nie wrócił. Ta druga opcja bardziej ją nękała, ponieważ obawiała się o bliźniaków. Popatrzyła na zegarek, na którym wskazówki wskazywały dwunastą. Ciekawość dała górę. Nałożyła bluzę i w spodenkach do spania wyszła z dormitorium. Powędrowała do pokoju bliźniaków i stanęła pod drzwiami nasłuchując. Usłyszała jedynie nucenie jakiejś melodii. Zapukała. Po chwili drzwi otworzył jej przystojny, młody gryfon:
-Ktoś ty jest, co się nocą osłaniając, podchodzisz moją samotność? – Hermiona popatrzyła się zdziwiona i rozbawiona.
-Jordan, ty i mugolskie książki?
-Nie odpowiada ci rola mojego Romea? – chłopak zabawnie poruszył brwiami, jeszcze bardziej rozśmieszając gryfonkę.
-Wolałabym być Julią, szczerze powiedziawszy.
-To co cię tu sprowadza, moja Julio?
-Szukam bliźniaków, są może tu?
-Nie, wyszli i nie wrócili. A co tęsknisz za nimi?
-Za nimi? No co ty, ja tylko za moim Romeem tęsknie. Dobranoc, Lee. – dziewczyna pomachała mu na pożegnanie i wróciła do Pokoju Wspólnego. Rozejrzała się, po czym cichutko przemknęła się przez portret Grubej Damy. Po wymianie zdań z obrazem, że idzie tylko do kuchni, zaczęła się przechadzać po zamku. Szukała miejsc, w których mogła znaleźć bliźniaków. Ale wszędzie cicho i ciemno. Zrezygnowana zaczęła wracać do Pokoju. W końcu się znajdą. Jednak cos ja zatrzymało, a dokładnie pewien głos. Wszędzie by go rozpoznała. Weszła po schodach i skręciła do korytarza, skąd dochodziły dźwięki. Podeszła do ściany i zaczęła się skradać do jej końca. Ostrożnie wyjrzała zza rogu. Widok, który zobaczyła, rozbawił ją. Snape stał nad bliźniakami, którzy nic sobie nie robili z wkurzonego profesora i stali uśmiechając się zawadiacko z rękami w kieszeni.
-Co macie na swoje wytłumaczenie, Weasley?!
-Zależy który, panie profesorze – odparł najspokojniej w świecie Fred.
-Nie zaczynaj, ty…
-George.
-Nie zaczynaj George, ty i twój brat…
-Ale ja jestem Fred!
-Przed chwilą powiedziałeś, że George!
-Facet zmiennym jest – dopowiedział prawdziwy George.
-Oboje mówię, cholera jasna, macie…
-Ależ proszę się nie unosić, jeszcze pan kogoś obudzi…
-Mhm, może wasze mózgi z wiecznego snu.
-Panie psorze, proszę nas nie obrażać !
-Jeszcze któryś się odezwie, a potroję punktu minusowe dla Gryffindoru! Macie poważne kłopoty! Chodzenie po ciszy nocnej, pyskowanie nauczycielowi… Mam dla was świetną karę – Snape mruknął złowieszczo. Bliźniacy tylko wzruszyli ramionami.
-Nie jedną rzecz się w życiu robiło, co nie Fred?
-To prawda. Chyba każda klasa w Hogwarcie została przez was umyta. Ja jednak bardziej się zastanawiam, jak poradzi sobie drużyna Gryffindoru bez pałkarzy… -Hermiona zakryła ręką buzię, a chłopcy momentalnie zbledli. Popatrzyli przerażeni na profesora, który tylko wykrzywił się w wrednym grymasie. Szatynka postanowiła działać, nie może dopuścić, by bliźniaków wyrzucono z drużyny. Wtedy Gryffindor spadłby od razu na ostatnie miejsce w Quidditch’u. Nie mówiąc o tym, że Johnson zabiła by ich na miejscu. -Tylko porozmawiam z McGonagall i…
-Chłopaki, tu jesteście! – wykrzyknęła Hermiona, podbiegając do bliźniaków i ich przytulając. Cała trójka patrzyła się zdziwiona na gryfonkę, która odwróciła się do Snape’a z uśmiechem na twarzy. – Coś się stało, profesorze?
-Yyy, tak, tak – zdziwiony mężczyzna zamrugał oczami –Granger, co ty tu robisz? Nie przypominam sobie, że można sobie tak chodzić po zamku w nocy?
-Ależ ja nie chodzę, stoję teraz. – bliźniacy parsknęli śmiechem, ale dziewczyna wbiła paznokcie w ich uda, nakazując im być cicho. Snape zdawał się tego nie zauważać.
-Ale czemu poza dormitorium? I czemu jak widzę oni z tobą też? –szatynka zawahała się lekko i zagryzła wargę. Poczuła, jak głowa ją pali pod przerażonym wzrokiem bliźniaków. I ten wyobrażony ból przywiódł jej pewien pomysł. „Ryzyk fizyk, Granger!” – jak to zwykł mawiać Teodor Nott.
-Źle się poczułam i poprosiłam chłopców, by poszli dla mnie po jakieś proszki do pani Pomfrey. Zawroty głowy i ból brzucha, straszna sprawa. Teraz ledwo się ruszam, ale musiałam po nich wyjść, bo się bałam co się z nimi dzieje. Najwidoczniej pani ich zatrzymała, wie profesor, jak ona się wypytuje zanim da komuś leki. Prawda, Fred?
-Yyy, no tak było.
-No właśnie. Dlatego bardzo proszę o niekaranie ich, bo oni chcieli mi tylko pomóc. Prawda, George?
-Yyy, no tak, prawda.
-Więc bardzo proszę, jeśli chce pan kogoś ukarać to mnie. – gryfonka wypięła dumnie pierś, czekając na konsekwencje. Profesor tylko popatrzył się zrezygnowany.
-Nieważne już, Granger. Ty Weasley i ty Weasley, dopilnujcie by dotarła bezpiecznie do łóżka. Mam jeszcze cały rok, by wam wlepić jakieś kary. Dobranoc.
-Dziękujemy i dobranoc. Zaniesiemy poszkodowaną do Pokoju – odparli bliźniacy, po czym Fred wziął szatynkę na ręce. Odmaszerowali zgodnym krokiem od profesora, który tylko machnął ręką i powędrował w kierunku lochów. Weasley’owie widząc, że oddalili się wystarczająco od Snape’a wybuchli śmiechem. Fred postawił dziewczynę na ziemi.
-Kochamy cię Hermiono! Nie wiem co byśmy zrobili bez ciebie!
-Po raz drugi nas ratujesz, Mionka! Jesteśmy twoimi dłużnikami… - George schylił się w pół.
-Kiedyś odpłacicie, a teraz chodźcie spać, jestem zmęczona. Ale ostatni raz ratowałam wam skórę, zapamiętajcie sobie! Poza tym Snape miał dziś cos za dobry humor jak na niego.– rzuciła jeszcze Hermiona, na co bliźniacy pokiwali rozbawieni głowami. Weszli do Pokoju Wspólnego. George poleciał do ich dormitorium, by szybko się umyć. Fred odprowadził dziewczynę pod drzwi.
-Ale co ty tam w ogóle robiłaś? – Fred popatrzył na gryfonkę.
-Szłam na tajemną randkę z Filchem, a co innego miałabym robić? - przyjaciele cicho zachichotali, ale po chwili Fred spoważniał.
-Hermiono, chciałem ciebie o coś zapytać.
-O co chodzi?
-Co myślisz o tym, co się stało wiesz przed Wielką Salą?
Hermionie stanęło serce. Co myślała? Że to było chyba najcudowniejsza chwila od początku wakacji? Że tak bardzo chciała go pocałować? Że czekała na te moment odkąd zrozumiała, że czuje coś do niego? Że tak dobrze nie czuła się przy żadnym chłopaku?
-A co mam myśleć? Przecież mnie tylko przytuliłeś. – szatynka zaśmiała się nerwowo, właśnie w tym momencie łamiąc sobie serce. Nie tylko sobie. Fred stał przed nią bez ogników w oczach, bez żadnego zawadiackiego uśmiechu. Zacisnął tylko usta i pokiwał markotnie głową.
-Właśnie… To dobranoc Hermiono.
Szatynka weszła ze łzami w oczach do dormitorium, zatrzaskując za sobą głośno drzwi. Trzask przebudził Lavender Brown, która popatrzyła się wściekle na gryfonkę:
-Ciszej nie można?! O, w mordę. –mruknęła, gdy zobaczyła stan, w jakim była jej koleżanka. Nie wychodząc zupełnie z krainy snu, popatrzyła się współczująco –Chłopak? –Hermiona pokiwała potakująco głową – Faceci to niewychowane świnie bez żadnych uczuć! –blondynka przetarła oczy –Chodź tu do mnie, bekso. Jak widać trzeba zrobić wspólne spanie na pocieszenie. Parvati, budź się, śpiochu. Patil! –brunetka otarła oczy i podniosła się na jednym ramieniu. Przeniosła zaspane tęczówki na szatynkę i na blondynkę .
-Wspólne spanie? –mruknęła bliźniaczka, a jej współlokatorki pokiwały głową. Koleżanki te miały bowiem w zwyczaju zasypianie na jednym łóżku, gdy którejś coś się nie udawało z płcią przeciwną. Taki rodzaj pocieszenia. A na ich szczęście łóżka były duże, więc mogły bez problemu pomieścić trzy zapłakane nastolatki. Relacja, jaka łączyła te trzy dziewczyny, była dosyć nietypowa. Na co dzień każda z nich miała własnych przyjaciół, z którymi spędzały czas. Ale jak przychodziło do jakiś kłótni lub niepowodzeń z chłopakami, gryfonki rozumiały się bez słów. Może właśnie ta neutralność w ich codziennym życiu sprawiała, że łatwiej im było się otworzyć przed osobami bardziej obcymi? Kto tam wie, ważne było, że zawsze wiedziały, że mogą na siebie liczyć w najtrudniejszych sytuacjach sercowych i czasem nie tylko. –Gdzie? U ciebie, Lav? Ok., idę. -Dziewczyna wstała z własnego łóżka i przeniosła się na łóżko przyjaciółki. Po chwili do nich dołączyła się szatynka.– Cieszę się, Lav, że wracasz do żywych.
-Ale ile można płakać za jakimś gumochłonem? Przepraszam was, jeśli byłam niemiła.
-Byłaś –mruknęła zaspana bliźniaczka. – Musisz jeszcze przeprosić Freda, bo z nim… -ale słysząc imię rudzielca, zapłakana dziewczyna chlipnęła głośno, przerywając zdanie przyjaciółki. -Merlinie, czyli jednak Weasley?
-No to nie wiem, czy jest sens przepraszać tego idiotę. Poza tym nie mówmy już o tym, bo trzeba pomóc naszej małej Granger’ównie. Ale pogadamy o tym już jutro, ok. Hermiś? –ale Brown odpowiedziało tylko głośne chrapnięcie Patil i Hermiony. Blondynka westchnęła rozbawiona, ale po sekundzie również zapadła w głęboki sen.
No i to by było na tyle:) komentarze, komentarze plis plis plis, a może uda mi się dodać rozdział wcześniej;)
I ten tego, ja już kończę, bo siedzę w tej łazience przez dwadzieścia minut i familia może się niepokoić:'))
~Kate
PS WYBIŁO DZIŚ 5 001 WYŚWIETLEŃ MOI DRODZY! JUPI JA JEJ!<33
Jestem! Rozdział mi się podobał i to jak! Niestety, nie zostałam oblana jakoś za mocno :( Prawie cały dzień spędziłam z przyjaciółką, która ledwo chodzi i nie bardzo mogłyśmy się oblewać, zwłaszcza, że siedziałyśmy w domu :(
OdpowiedzUsuńOj, Miona! Jesteś kochana za to, jak uratowałaś tych naszych słodkich bliźniaków. Ale jak mogłaś powiedzieć, że on cię tylko przytulił? W każdym razie już się nie mogę doczekać następnego rozdziału
Pozdrawiam i życzę weny
Ela
P.S. Zapraszam na drugiego bloga http://jednaznich.blogspot.com/
Dziękuję haha<3 dopilnuję byś za rok została porządnie oblana;)
UsuńPS uwielbiam Twoje oba blogi:))
OK, to ja może się schowam.... Lubię być oblewana, ale bez przesady :*
UsuńDziękuję <3 Ja uwielbiam Twoje oby jeden^^
To z przedstawienia IV klasy na 70-lecie szkoły :')
Na sam początek trochę marudzenia. Ale i tak mnie kochasz, prawda? ;)
OdpowiedzUsuń,,Przecież oni byli w Zakonie! W wakacje byli gotów walczyć przeciw Voldemortowi, a teraz co?!" - błąd logiczny. Po pierwsze ,,dzieci" nie mogą być w Zakonie. Jeśli już, to po jego stronie. A po drugie to nie walczyli z Lordziem Voldziem :D
To było pod koniec ZF, a jesteśmy chyba na początku.
Kurde, wkurzająca jestem... A oprócz tego czepialska. Ale chcę pomóc, to tylko żeby rozdział był idealny! ^^ Bo właśnie taki jest, ale o tym za momencik.
Niedociągnięcie jest o tyle głupie, że (chyba) każdy z nas czytał późniejsze części i wydarzenia mogą się przez nieuwagę mylić.
Nie ma się czym przejmować! :D
Jestem okrutna, no niestety.
A teraz ocena reszty zdań.
*i ten moment gdy szukasz w główce zacnego określenia *
Więc rozdział... Alice, ładny język, kultury!
ZARĄBISTY. GENIALNY. ŚWIETNY.
Cud, miód, BUDYŃ.
GDZIE LUNA, CHOLIBKA?
Wybaczę, ale chcę Lunę :')
Accio Budyń (to jedzenie po 18:00, Alice, nieładnie)!
Aktorstwo i honorowość Hermiony jest perfekcyjnie pokazana! Stanęła bez oporu po stronie Harry'ego, obroniła bliźniaków.
Bardzo spodobało mi się też to porównanie ,,Na co dzień każda z nich miała własnych przyjaciół, z którymi spędzały czas. Ale jak przychodziło do jakiś kłótni lub niepowodzeń z chłopakami, gryfonki rozumiały się bez słów."
Piękne <333
A teraz pogadanki, czyli Alice musi się wygadać nie na temat. :')
Święta to zuo.
Dzisiaj byłam w restauracji na imieninach babci i była jej znajoma. Pominę, jaki to pustak i mugol, w dodatku plotkara.
,,- Nadal lubisz Harry'ego Pottera?
- Tak - odparłam.
- Moja wnuczka również nadal nie ma oleju w mózgu."
Co chciałam zrobić? *cenzura*
Nie będę tego komentować. Ona ani nie oglądnęła, ani nie przeczytała, więc niech spada.
To tyle z mojego nudnego życia.
Przepraszam za te debilne uwagi, ale gdzieś mnie to gryzło. Masz prawo mnie nie lubić, bo to irytujące.
Może jednak nie będzie taka zła, zobaczymy. :)
Bardzo cieszę się, że juz rozdział. ;)
Czekam na kolejny, do którego życzę duu(u)żo weny!
Alice
PS. Przysięgam, że jeśli komentarz się nie wstawi, to zacnym sposobem zabiję bloggera.
Jako łaskawiec RosalieIris mam przekazać, że owy Besos rozdział przeczytał i mu się spodobał. A przekazywać tę informację muszę ja, iż ma coś z nadgarstkiem i nie chce jej się pisać (co za podły leń 😏:'))
UsuńDobra, już sobie idę.
Alice
Nawet jakbyś marudziła cały czas to tak, i tak cię kocham;)
UsuńChodziło mi raczej, że mówiąc "byli w Zakonie" miałam na myśli budynek, choć teraz jak sobie o tym myślę, to to było dość głupie:')) dlatego dziękuje za zwrócenie na to uwagi:)
Bardzo dziękuję za całą kochaną ocene mojego rozdziału, naprawdę miło się czyta takie poztywne opinie<33
Merlinie, ja czasami nie wierzę w ludzi, szczególnie w takich uprzedzonych:/ ciesze się, że nie byłam na tym przyjęciu ja z moją babcia, bo nie dość, że ja bym dogadała takiej babie, to prawdopodobnie moja babcia dokończyła moje dzieło. Ona jest mistrzem ciętych ripost w całej rodzince, a jak ktoś obraz mnie lub moja siostrę, to lepiej wiac na koniec świata:'))
A teraz odpowiedź dla drogiej RosalieIris.
Bardzo Ci dziękuję, bo dawno Cię tutaj nie było, a także dawno nie dodawałaś rozdziału, więc w mojej głowie pojawiały się najczarniejsze scenariusze. A ty dzieciaku, masz cos tylko z nadgarstkiem! Może w sumie nie "tylko", bo przez to coś dawno Cie nie widziałam w internetach;)) dlatego życzę zdrówka i dziękuję<3
i pozdrowienia dla Twojego łaskawca:'))
Rozdział świeetny!
OdpowiedzUsuńDziwię się, że tylko Nevill stanął w obronie Harrego, do póki nie było Hermiony i Rona.
Akcja ratunkowa Miony bliźniaków przed Snapem była genialna ^^
Dobrze,że sytuacja z Ronem się wyjaśniła, ale żal mi Hermiony. Fred mógł ją pocałować przed dominatorium...
Ale żeby Lee znał mugolskie książki...tu mnie zdziwiłaś ;)
Czekam na kolejny rozdział i weeeny :)
~ gwiazdeczka ^^
Dziękuję<33 no wiem ja jeszcze nie wiem co porobić z tymi naszymi gołąbkami, ale może w końcu się pocałują;)
UsuńJa osobiście uwielbiam Lee i nie mogłam go nie dodać do siebie, nawet pod postacią wielbiciela Romea i Julii:'))
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńTa scena na korytarzu, po prostu boska!
No niestety nie zostałam oblana (wogóle)...
Gorąco pozdrawiam i weny życzę!
Dziękuję Ci kochany anonimowy gościu<3 takie komentarze chyba najbardziej podnoszą moje "ego", bo jednak widzę, że ktoś to czyta oprócz moich "stałych czytelników", którzy się ujawniają<3 Dziękuję Ci kochany/kochana<333
UsuńHELLLOŁ! JESTEM JUŻ I LECĘ KOMENTOWAĆ, BO ROZDZIAŁ WYWOŁAŁ WE MNIE OOOOOOOOGROMNE EMOCJE!
OdpowiedzUsuńNa początek - jak ja ci zazdroszczę tego rozdziału! Czytając go myślałam "Kurcze, kurcze Kate, jak ty genialnie piszesz, no normalnie też tak chcę!". Ja wiem, zgłosisz pewnie obiekcje na ten temat, ale ja ci do pięt nie dorastam! Taka to prawda.
Poczułam, że u siebie odchodzę za bardzo od kanonu, kiedy zobaczyłam ile kanonicznych rzeczy jest w tym rozdziale. Muszę coś z tym zrobić.
Okej, okej, koniec marudzenia, teraz trzeba ci posłodzić. Czytając ten rozdział, miałam na twarzy tak wielki uśmiech, że moja mama spytała "z czego ty się tam chichrasz chochliku jeden?" i próbowała mi zajrzeć przez ramię, co robię na telefonie. Nie udało jej się, bo ja jako Ślizgonka jestem sprytniejsza niż jej się wydaje!
FINNIGAN! TY ŻEŚ MÓZG UTRACIŁ ALBO TWOJA MAMA I GO ZABRAŁA! NIE WTYKAJ NOSA W NIESWOJE SPRAWY, BO... BO... NO BO JA CI POKAŻĘ!
FREDZIE WEASLEY! Zawiodłam się na całej linii! Przyjaciele Hermiony są twoimi przyjaciółmi i masz tu stawać w ich obronie!
RONIE WEASLEYU! Wybaczam ci gołąbeczku! Tylko pozbądź się tych uprzedzeń do Freda! To naprawdę spoko gość - ja ci mówię (^_-) No ja wiem, że ci kiedyś zamienił misia w pająka i próbował cię zmusić do przysięgi wieczystej, ale to tylko takie tam żarciki były. Zresztą Fred dostał wtedy przecież za swoje! Jego lewy pośladek już nigdy nie będzie wyglądał tak samo XD
W scenie z bliźniakami i Snapem tak się śmiałam, że mama spojdzała zza gazetg i powiedziała "Może ty jesteś jednak chichotkiem, a nie chochlikiem?", a ja jej na to "Jestem IRYTKIEM mamo, a nie chochlikiem czy chichotkiem. Kiedy ty się nauczysz...". Moja mama niestett nie może nazwać się Pofferhead. I to chyba nawet lepiej.
Okej, lecim dalej. Nieźle to se Miona wymyśliłaś! Jak to mawiają moi kuzyni "Props dla tej pani". Takie słdkie to było jak Fred ją wziął na ręce. Przez chwilę miałam nadzieję, że będzie ją niósł do samego dormitorium, ale cóż, ta scena potem wynagrodziła mi moje nadzieje.
OFICJALNIE UMARŁAM NA ŚMIERĆ PRZEZ SŁODKOŚĆ I NIEPEWNOŚĆ FREDA I HERMIONY! Ta scena była tak słodka i tak smutna zarazem, no sama nie wiem jak bym się zachowała na miejscu Hermiony. I jeszcze to jak Parvati i Lavender ją pocieszały! Moja dusza chyba dostała przez to cukrzycy. Swoją drogą Lavender - święte słowa o tych chłopakach, coś o tym wiem...
Rozdział piękny, piękniutki, kanon tak bardzo, serce mi się rozpływa i smuci zarazem i raduje się też. No wszystko było w tym rozdziale! Piszesz tak lekko, tak wciągająco, no jak ja ci tegp zazdroszczę! Moja duszyczka się raduje i smuci zarazem, że będzie musiała znowu czekać na nkwy rozdział, bo już dostała swój przydział na ten tydzień :-{
Ja żem sobie już lecę, bo mama myśli, że się uczę na niemiecki, a ja tu czytam. Zresztą dla mojej osoby względem tego przedmiotu i tak nie ma już żadnej nadzieji, więc cóż... XD
Życzę ci cioteczko weny/inspiracji/natchnienia duuuuuuuuuuuuuużo i pozdrawiam cieplusieńko <3
~Astrum Confusa
fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com
Ilość literówek w powyższym komentarzu nawet mnie przeraziła, ale blogger mobilny, autokorekta i w ogóle, ale mam nadzieję, że da się to zrozumieć ^_^
UsuńA więc moja droga Astrum/ Ślizgonko/ Irytku/ Chochliku czy chichotku,
Usuńuwielbiam czytać Twoje komentarze. Naprawdę, ja chyba stworzę nowe hobby - czytanie komentarzy Astrum<3 Dziękuje Ci ślicznie i znasz mnie doskonale, OCZYWIŚCIE, ŻE ZGŁASZAM OBIEKCJE! przeciez ty dziewczyno cudnie piszesz i nie masz mi czego zazdrościć<3
To prawda, trochę mi kanonu poleciało w tym rozdziale, ale nie wiem czy na długo:') ale się w miarę się postaram, chociaż znalezienie horkruksów wydaje się łatwiejszym zadanie niż to;)
Kocham Twoja mamę:') powiedz jej, że Kate pozdrawia:))
No tak z tym Finniganem to różniaste rzeczy się dzieją, a Weasley tez nie lepszy! Oczywiście zależy który heheh:)) ciesze się, że Ronald został oczyszczony z zarzutów:')
Dziękuje, dziękuję, dziękuję jeszcze raz<3
PS ja też nie mam talentu do niemieckiego, łączmy się!
PSS a co tam literówki, doskonale wiem, że blogger mobilny i autokorekta to zło nad "złami":/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOjej świetny! Życzę dużo, dużo weny! Zapraszam do mnie na kolejny rozdział -> http://forever-fremione.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńU mnie zaczyna się dziać ^^
Dziękuję<3 widziałam i skomentowałam;)
UsuńU mnie kolejny rozdział : http://jednaznich.blogspot.com/2016/03/rozdzia-2.html Zapraszam ^^ ( Tylko nie życz mi już miłości, bo to się zaczyna robić straszne )
OdpowiedzUsuńJuż nie będę, obiecuję;)
UsuńMatuniu, tak długo mnie tutaj nie było! Dzisiaj w końcu znalazłam czas, żeby nadrobić wszystko i skomentować :D Ciężkie jest życie licealistki, która jednocześnie jest harcerką, robi prawo jazdy i melanżuje na 18nastkach swoich znajomych, więc mam nadzieję że mnie zrozumiesz :P Mam w zwyczaju zwalać winę na innych, więc tak też zrobię - moja Sowiarnia nadal pusta, a powinny tam być informacje o nowych rozdziałach na Twoim blogu, bo niestety przy moim braku czasu często zapominam sprawdzać czy jest coś nowego;) skoro już wylałam swój żale to mogę przejść do rozdziału, a raczej rozdziałów, bo czytałam kilka pod rząd. Zastanawiam się jakimi słowami mogłabym najlepiej opisać to co przed chwilą przeczytałam i chyba nasuwa mi się na myśl tylko słowo REWELACYJNIE!!! Z każdym kolejnym rozdziałem wyrabia Ci się coraz lepsze pióro i z ręką na sercu *kładzie łapkę na serduchu* oznajmiam Ci, że jesteś naprawdę utalentowana! Mój Fredzio-Zgredzio mogłby w końcu zrobić coś crazy i cmoknąć Mione, a nie się czai jak Snape, gdy ma wejść pod prysznic ugh... Lavender mimo że, mądrze gadasz to i tak Cię nie lubię lasia, Ty i ten Twój MonRon *wyjmuje resztki tęczy z ust*. Zawsze się muszę doczepić do czegoś, więc tym razem padło na nadmiar słodkości i literówki. Rozdział mi się mega podobał, ale ja po prostu mam uczulenie na te wszystkie "sweetaśne" czułość jak np. pocieszycielskie spanie w jednym łożku, ale akurat już kwestia gust. Literówki za to, to już nie kwestia gust, a rzecz ważniejsza - po napisaniu przeczytaj zawsze cały rozdział ze dwa razy, albo daj go komuś do przeczytania, bo czasami taka mała literówka może zmienić znaczenie całego zdania ;)
OdpowiedzUsuńTo by było na tyle. Błagam Cię informuj mnie w Sowiarni na moim blogu o nowych rozdziałach, bo moja pamięć na starość szwankuje :P
Pozdrawiam i weny życzę
Twoja fanka - Marta Weasley:D
Ja jeszcze nie doświadczyłam życia w liceum, bo ja dopiero w gimnazjum jestem:') ale rozumiem Cię, życie w jakiejkolwiek szkole i w dodatku z tymi obowiązkami jakie Ty masz może być ciężkie:/
UsuńDziękuję Ci naprawdę<3 takie słowa od osoby, która chyba najbardziej mnie zmotywowała do stworzenia tego bloga, są naprawdę ważne<33 dziękuje, dziękuję, dziękuję:))
Nad literówkami staram się pracować, bo ja nawet kilka razy czytam każdy rozdział zanim wstawię i pewnie dlatego już nie rozpoznaje, co i jak:') ale postaram się wszystko naprawić:)
Co do słodkości - uno, dziękuję za słowa krytyki, bo zawsze się przydadzą! już dawno spoczęłabym na laurach, a tak to jeszcze bardziej się staram, by wszystko było fajnie:))i dos (nie znam hiszpańskiego, przepraszam za błędy) miałam wrażenie, że w ostatnich rozdziałach strasznie nasmuciłam, więc chciałam jakos tak troszkę polepszyć tego bloga, więc tak wszyło. I mam też pewien plan w przyszłości co do tego "wspólnego spania", więc może się jeszcze zadziać;)
Postaram się informować moją fankę<3 dziękuję jeszcze raz:)
Siemaneczko!!
OdpowiedzUsuńWczoraj weszłam tutaj pierwszy raz i od razu się zakochałam!!
Przeczytałam już wszystko i chcę więcej, PROSZĘ!!
Rozdział świetny, zresztą jak wszystkie poprzednie XD
Mionka i Fred ze złamanymi serduszkami :( Smuteczek :(
Czekam na kolejny rozdział i życzę duuużo weny!!!
A no i zapraszam do mnie http://onieznosnejpanniepotter.blogspot.com/
Dziękuję Ci bardzo:) cieszę się niesamowicie, że zaczynam zdobywać nowych czytelników:)) na pewno zajrzę do Ciebie<3
Usuń20 minut? Serio? To dla Ciebie długo? Xdd Ja to siedze po 40 xdd
OdpowiedzUsuńNo dobra, kij xd
Czeeeść. To ja \( ö )/
Ale ze mnie Adele xddd
No dobra, Kasik skup się.
Słońce Ty moje, przeepraszam Cię bardzo za to, że tyle musiałaś czekać, ale tak jakoś wyszło (czyt. Nauczyciele przypomnieli sobie o tym, że nia mają ocen)
Rozdział świetny!! Naprawdę!! A przecież jest jeszcze jeden to takie aawawaw :3
Ron taki kochany tu wyszedł. Rona jako Rona nie lubię, ale tutaj jest nawet słodki ^^
Ta akcja z Snape'm po prostu świetna hahaha ≧∇≦
Ale Fred trochę mnie zraził...nic nie zrobił? Taki z niego przyjaciel? A Hermiona tak szybko o tym zapomniała?
Ale Seamus to pałe przegiął nieźle...wredny mały karaluch grr.
Ta końcówka mnie trochę zasmuciła. Kijowo troszkę wyszło, :/
Jak na razie tyle kociku, bo lece oglądać Shreka ↖(^ω^)↗
Buziaki :-*
Dziękuje za konentarze u mnie (╯3╰)
Pozdrawiam.
Czasu i weny!
~Kaśka Zwana Gryzoniem
Guten Tag!
OdpowiedzUsuńLestrange...oj nie, nie, nie tak szybko! Aj em Jude! Zmieniłam swoje imię (^_^). Długo się nad tym zastanawiałam, ale w końcu postanowiłam, że to zrobię. Jeżeli moja nowa nazwa Ci się nie podoba, to wszelkie skargi kieruj, nie do mnie, a do Jandy Nelson. Jandy napisała czudowną książkę pt. Oddam Ci Słońce. Jest to tak piękna powieść, że...och no cudo! Dobrze, może przejdę do rozdziału:
No to tak: Ronuś (Trzymanie Lavender w szafie źle na mnie wpływa) ja Cię normalnie kocham! Tak genialnie go tu pokazałaś, że zaraz chyba dostanę zawału, umrę, zmartwychwstane, zatańczę kankana i umrę znowu. I jak sobie go wyobraziłam wymachującego tymi rękami...dżizas! No uwielbiam go! (Nie, postanawiam wywalić Lavender z mojej szafy. No już Lav wypad! Nie marudź, że nie jesteś umalowana! No już! Wsadzimy sobie teraz tu Finnigana!)
Och tak, wsadzenie Seamusa do mojej szafy było dobrym pomysłem. Niech wyłazi! Zaraz go spiorę na kwaśne jabłko! Wredny, arogancki cham! A ja z niego zrobiłam miłego chłopczyka! No nie! A Freddie? No co to? Rudzielcu co ty tak stałeś co? Ginny!? To twój chłopak! George!?
No Neville, mój człowiek, powtarzam MÒJ CZŁOWIEK!
Nie marudzić mi tu kompania! Trzeba ćwiczyć! Nie wiadomo co Kate zrobi i możecie spaść na ostatnie miejsce w tabeli!
Ojojoj Profesorze Snape!? Co to za dobry chumorek!? (chumor czy humor!? Jezu nigdy nie wiem! (°,°)). Pan ma straszyć i robić za szkolnego wampira, a tu co!? Nie no ja się już policzę z Tobą ty Nietoperzu!
FRED, TRZYMANIE NA RĘKACH, MOJE MYŚLENIE, ŻE ZARAZ BĘDZIE BUZI-BUZI=ZAWAŁ (znowu!)
Kate kochanie co ty robisz!? Teraz trzy osoby dostaną wyjce, od co!
Wyjec nr. 1.
TY DURNY GUPIKU ZWANY HERMIONĄ JEAN GRANGER!
CO TY SOBIE MYŚLISZ TY ŁAMACZKO BIEDNYCH FREDZIKOWYCH SERDUSZEK I BIEDNYCH SWOICH SERDUSZEK!? TY KŁAMCZUCHO MAŁA!!! CO TY ROBISZ!? TRZEBA SIĘ PRZYZNAWAĆ DO UCZUĆ.
Wyjec nr. 2.
TY MAŁY ŚLEPY GUPIKU ZWANY FREDEM WEASLEY'EM! CZY TY PACZAŁEK NIE MASZ!? CO CIEBIE TRZEBA ZAPISAĆ DO OKULISTY!? PRZECIEŻ WYRAŹNIE WIDAĆ, ŻE ONA KŁAMIE!
Wyjec nr. 3
KATE POTTER! BŁAGAM CIĘ NIE RÓB IM TAKICH RZECZY KOCHANA!
Ołkej, Errol poleciał, mam nadzieję, że doleci (czyt. mam nadzieję, że kom się opublikuje)
Lav-wracasz do mojej szafy. Urządzimy sobie kiedyś wspólne spanko-pocieszanko.
To do zobaczenia później Kate!
Twoja
Lestran...grrr JUDE!
PS Mam nadzieję, że kom się opublikuje.