piątek, 4 marca 2016

Rozdział X

Niech każdy uważnie przyjrzy się cyferce powyżej. Widzicie? Czy wy to widzicie?! Rozdział dziesiąty! Dziesiąty! W taką, wręcz można powiedzieć rocznicę, kilka słów ode mnie.
Dziękuję Wam bardzo, że czytacie moje bazgrołki, że jesteście ze mną, że tak dużo osób komentuje rozdziały! Że wybiło już 3200 wyświetleń! No nie wierzę w moje szczęście<3
Coś ostatnio za dużo się wzruszam. Nie przeciągając oto obiecany rozdział (pod ostatnim postem było 5 kom! <3), a na dole jeszcze szybko coś powiem:)


ROZDZIAŁ X

Gdy oglądała mugolskie kryminały często zdarzało się tak, że główni bohaterowie, by zdobyć więcej informacji, kogoś podsłuchiwali. W książkach spotykała się z zaglądaniem przez dziurkę od klucza i czytaniem cudzych listów. Tylko, że te działania zazwyczaj wychodziły na dobre, złoczyńca został złapany bądź morderca ukarany. A u niej? Nie było żadnego zabójcy, złodzieja. Byli tylko jej przyjaciele, którzy podsłuchali rozmowę na temat czegoś, co przed nimi kryła. Myślała, że zrozumieli, że wiedzieli, że sama musi jakoś zaakceptować i znaleźć swoje położenie w nowej sytuacji. Że uszanują jej prywatność. Jak się okazało, myliła się. Szloch ponownie wstrząsnął drobnym ciałem dziewczyny, a łzy zaczęły moczyć poduszkę, w którą wtuliła w twarz. Przecież miała zamiar im powiedzieć, ale sama na początku musiała samą siebie zrozumieć i to, co się dzieje wokół niej. Ścisnęła oczy, skupiając się przede wszystkim na tym, ile mogli z całej rozmowy usłyszeć? Wiedzą już, że państwo Granger nie są jej rodzicami, można to było spokojnie wywnioskować. Ale czy słyszeli że jej biologiczni rodzice należeli do Zakonu? Albo czy wiedzą, że ma siostrę? W duchu gryfonka dziękowała, że ani razu nie wymienili jej z imienia i nazwiska. Pansy jest bezpieczna, to jest najważniejsze, tego jeszcze nie jest gotowa im zdradzić. A może dosłyszeli tą tajemniczą wzmiankę Syriusza, która cały czas tłukła się gdzieś z tyłu głowy dziewczyny, że „ona jest taka sama jak Mar..”? To była bardzo ważna wskazówka, dzięki której będzie jej łatwiej znaleźć informacje o jej mamie. Jak tylko wróci do Hogwartu, to poszuka jakiś starych roczników, akt. Jej dalsze rozmyślania przerwało ciche pukanie. Szatynka podniosła wzrok i zapatrzyła się w drzwi, zza których dochodziły ciche szepty.
-Hermiona…? –głos Ginny słyszalnie drgał, a przepełniony był ogromnym smutkiem i żalem –Czy możemy wejść?
-Idźcie stąd. – Gryfonka próbowała stanowczo wypowiedzieć zdanie, ale na ostatnich sylabach jej głos niebezpiecznie się zachwiał przez dotkliwe drapanie w gardle. –Nie chcę was widzieć.
-Mionuś, proszę porozmawiaj z nami. – szatynka rozpoznała głos jej przyjaciela, Harry’ego.
-A o czym chcecie rozmawiać?! Chyba już wszystko doskonale wiecie! – smutek zastąpił gniew, który rozrastał się w dziewczynie z każdą sekundą. –Idźcie stąd.
-Hermi…
-IDŹCIE STĄD! ZOSTAWCIE MNIE W SPOKOJU!
Na korytarzu zapanowała głucha cisza, przerwana obelgami pani Black, która została obudzona krzykiem szatynki. Dziewczyna usłyszała tupot stóp, które szybko wbiegły po skrzypiących schodach. Osoba zatrzymała się przy jej drzwiach, krzycząc głośno:
-Zamknij się stara wiedźmo!
-Ty… ty…  ty zdrajco rodu! Przyjacielu szlam! Ty szkarado! Hańbo naszej rodziny!
-Powiedziałem zamknij się! –po czym Syriusz dodał ciszej – Czemu stoicie jak ciołki przed pokojem Hermiony? Stało się coś? – gryfonka usłyszała szepty jej przyjaciół i mogła przysiąc, że właśnie w tym momencie Ginny nerwowo miętoli swoją bluzkę, zawstydzony Harry poprawia okulary,  Ron staje się czerwony po uszy, a bliźniacy głośno przełykają ślinę. Szepty ustały. Hermiona otarła ostatnią, lecącą łzę po policzku i czekała na rozwój zdarzeń. – Co zrobiliście?! –dziewczyna przymknęła oczy. Black porządnie nawrzeszczał na gryfonów, którzy nawet nie próbowali się bronić. Jego krzykom towarzyszyły również obelgi, których już nie mogła słuchać. Nie pozwoli, by obrażano jej przyjaciół, nawet gdy jest na nich zła. W kilku krokach podbiegła do drzwi, przekręciła kluczyk i otworzyła je na oścież.
-Syriuszu, nie ma co marnować sobie na nich strun głosowych –prychnęła, mierząc wzrokiem resztę gryfonów, po czym skierowała swoje oczy na mężczyznę. Stanęła pewnie na nogach, krzyżując ręce na piersi. „Tylko nie daj po sobie poznać, że się boisz, że cierpisz. Bądź silna, nie pokazuj jak cię skrzywdzili…” dziewczyna usłyszała rozchodzący się w jej głowie dziwnie znajomy głos, którego nie słyszała przez wiele lat. W ogóle go sobie nie przypominała, by kiedykolwiek go usłyszała, ale teraz barwa tego szeptu była jej niezwykle bliska. Skupiła się na Blacku i jej przyjaciołach, odrzucając od siebie owy głos. Mężczyzna uśmiechnął się miło, widząc postawę gryfonki. Zmierzwił jej beztrosko włosy.
-Dzielna dziewczynka. –złapał gryfonke za ramię, przyciągnął do siebie i przytulił ją mocno. Zniżył głowę tak, by mieć usta na wysokości jej ucha. Wyszeptał ledwo słyszalnie – Wybacz im. Oni chcieli dobrze. Ale teraz bardzo tego żałują.
-To czemu na nich nakrzyczałeś? -odszepnęła. Syriusz odsunął od siebie szatynkę i zaczął schodzić po schodach. Odwrócił jeszcze głowę i krzyknął przez ramię.
-Odruch matczyny! –dziewczyna zaśmiała się perliście, a Łapa wyszczerzył białe kły, zbiegając już na parter i zostawiając ich samych. Hermiona popatrzyła się na resztę gryfonów. Ginny miała zapuchnięte od płaczu oczy, Harry i Ron patrzyli się przepraszająco, a bliźniacy nerwowo kręcili nogami kółka na ziemi. Szatynka weszła do pokoju i usiadła po turecku na łóżku, a gromadka poszła w jej ślady i stanęli przed nią. Nastąpiła cisza, którą bali się przerywać, czując na sobie wyczekujący wzrok panny Granger. Szatynka zaczęła się bawić swoimi palcami, uważnie oglądać każdy swój paznokieć, nucić jakąś starą mugolska piosenkę. Popatrzyła znów na przyjaciół. Młoda Weasley’ówna już otwierała usta, by coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęła. Gryfonka czekała na jakikolwiek ruch od ich strony. Z szeregu pierwszy wystąpił Harry, który po prostu podszedł do niej i objął ją opiekuńczo ramieniem. Przytuliła się mocno do czarnowłosego, wciągając jego zapach. Popatrzyła się na resztę i uśmiechnęła się do nich. Nie potrafiła się na nich długo gniewać, po prostu nie umiała. Ona sama nigdy nie lubiła się kłócić i szybko wszystkim wybaczała. Uważała to za ogromną wadę, ale taka już była, nic na to nie poradzi. Widząc uśmiech przyjaciółki, Ginny na nowo się rozsypała, a kryształowe łzy zaczęły spływać po jej zaczerwienionych policzkach. Fred nieudolnie próbował objąć młodszą siostrę, ale ta wpadała w okropna histerię.
-Oj, Ginny chodź tu do mnie. –powiedziała cicho Hermiona, odpychając lekko Harry’ego, by zrobić miejsce rudowłosej. Rozszerzyła szeroko ramiona. Młodsza gryfonka podeszła do szatynki i usiadła jej na kolanach, wtulając się w ramię starszej. Ta tylko pogłaskała ją po głowie i objęła ją drugą ręką. – Gin, nie płacz już, proszę. Ginny, cichutko, Ginny… - dziewczyna ucałowała lekko Weasley’ównę w głowę. – Uspokój się Ginny, wszystko już jest dobrze.
-Właśnie, że nic… nic nie jest dobrze! – zaszlochała rudowłosa, pomiędzy napadami płaczu – Zachowaliśmy się okropnie! Ja… my…. nie chcieliśmy Hermiono, przepraszam, tak bardzo mi wstyd!
-Dobrze, Gin, dobrze – szatynka zaczęła się kołysać, by uspokoić najmłodszą z Weasley’ów. Popatrzyła się z lekkim uśmiechem na resztę. Fred przysiadł się obok dziewczyn i złapał pocieszająco starszą gryfonkę, za dłoń. Ścisnął ją delikatnie, wplatając swoje palce miedzy palce dziewczyny.
-Naprawdę przepraszamy, Hermiono. Myśleliśmy, że… że… nie wiem co my myśleliśmy! Zachowaliśmy się bardzo głupio! Nie zdziwimy się, jeśli nam nie wybaczysz, bo zasługujesz na prywatność, a my tego nie uszanowaliśmy. Zachowaliśmy się okropnie! – bliźniak wyrwał dłoń z dłoni Hermiony i oparł  swoją głowę na obu rękach. Nie mógł sobie wybaczyć, że szatynka przez niego płakała, że cierpiała, ponieważ on nie mógł uspokoić swojej ciekawości.
-Denerwowaliśmy się o ciebie i myśleliśmy, że jeżeli podsłuchamy to się dowiemy czegoś, by ci pomóc. – powiedział cicho Harry. – Nawet nie próbuję cię przepraszać, masz całkowite prawo być na nas zła.
–Nie byłabym w stanie być na was zła. –Fred podniósł w nadziei głowę, a Ginny na moment umilkła. - Za bardzo was kocham, by się na wam nie wybaczyć. To prawda, że zachowaliście się strasznie, płakałam przez was, ale przecież się o mnie martwiliście. Prędzej czy później, byście się dowiedzieli, bo miałam zamiar wam powiedzieć. To nie było tak, że chciałam przed wami to ukryć, po prostu ja sama potrzebowałam czasu. Ale już wiecie. Może chciałam wam to powiedzieć w inny sposób, ale…- szatynka wzruszyła ramionami.
-To znaczy, że nam wybaczasz? – zachrypiała cicho Ginny.
-Oczywiście, że tak, głuptasie! –Hermiona roześmiała się cicho, a rudowłosa wzmocniła uścisk. – W sumie, to dobrze, że wiecie. Ale chciałabym zapytać, jak długo odsłuchiwaliście?
-Praktycznie od początku. Zaraz po tym jak z kuchni wyszedł Szalonooki z resztą. – odpowiedział ze skruchą George, który razem z Ronem usiedli na łóżku. Teraz cała szóstka siedziała wokół Hermiony i Ginny.”Czyli słyszeli o Pansy… na razie nie poruszę tego tematu. Dziękuję ci Lupinie, że nie podałeś jej imienia!”. Znowu nastała cisza, tylko ze tym razem nie była niepokojąca czy niezręczna cisza. Każdy po prostu skupił się na swoich myślach. Ron chrząknął.
-Jak długo wiesz?
-Dowiedziałam się na początku wakacji. Spotkanie ze mną, z moimi rodzicami i… – głęboki wdech, natłok myśli i szybkie podjęcie decyzji – i z moją siostrą i jej rodzicami –szatynka miała wrażenie, że nagle wszyscy zesztywnieli – zorganizował Dumbledore. Nie powiedział nam za wiele. Jedyne czego się dowiedziałam to, że nasi rodzice, w sensie moi biologiczni, ci nieprawdziwi i ci od siostry, się przyjaźnili. Byli ścigani przez Voldemorta i rozdzielili nas. Po czym zostali zamordowani. – głos się jej lekko zatrząsł – Z siostrą ustaliłyśmy, że w Hogwarcie wszystko będzie tak samo. Zostaniemy przy swoich nazwiskach i będziemy zachowywać się wobec siebie tak samo.
-Nie chcesz nam powiedzieć kto to? –zapytał Harry podnosząc na dziewczynę wzrok.
-Raczej nie i mam nadzieję, że to uszanujecie. –grupka gorliwie pokiwała głową. –Chcielibyście wiedzieć cos jeszcze?
-Czy te listy – po plecach Hermiony przebiegł zimny dreszcz. Obawiała się tego pytania, choć nawet nie wiedziała dlaczego.  Na wspomnienie państwa Granger czuła jak lodowaty wiatr przeszywa ją w pół, zamrażając wszystko w jej środku – dostawałaś od tej siostry? –Fred dokończył pytanie ledwo słyszalnie. Znów złapał ja za rękę, gładząc pocieszająco przegub jej dłoni.
-Nie, nie… Z nią tez wymieniałam listy, to był ten drugi list, który dostałam w tamten wieczór. Te przez które płakałam to… one były od moich rodziców, tych nieprawdziwych…
-Wybaczyłaś im? –Ginny przerwała szeptem.
-Nie, Gin, ja nie jestem w stanie im wybaczyć. Przez tyle lat ukrywali przede mną prawdę, a teraz… -Hermiona poczuła jak znowu wymykają jej się spod piekących powiek łzy. –Nie potrafiłam tego zrozumieć. Przez pierwszy tydzień wakacji ignorowali mnie, to znaczy próbowali jakoś porozmawiać, ale ogólnie to milczeli i nic nie próbowali zrobić. A kiedy już do was przyjechałam, pewna że już mogę od tego odetchnąć, to… Oni napisali, żebym wróciła, pojedziemy na jakąś wycieczkę i… Nie chcę znowu płakać! -  prawie krzyknęła na koniec Hermiona, starając się otrzeć kapiące łzy. Role się odwróciły. Teraz to Ginny starała się ją uspokoić, przytulając i głaszcząc szatynkę.
-Mionuś nie płacz, bo ja znowu zacznę ryczeć- powiedziała płaczliwym głosem rudowłosa i jak ostrzegała, tak zrobiła. Teraz obie siedziały i moczyły wzajemnie swoje bluzki. Fred tylko teatralnie westchnął i objął obie gryfonki.
-Oh, wy moje beksy – jedna uwaga, a sprawiła, że obie roześmiały się lekko. Szatynka popatrzyła w ciepłe oczy Freda, w których latały teraz wesołe iskierki. Poprzez łzy uśmiechnęła się do niego, a ten tylko pocałował ją w czoło, cały czas tuląc płaczące dziewczyny. George wyszczerzył zęby:
-Grupowy misiek! –po czym rzucił się na obejmująca się trójkę, a na nim wylądował Ron i Harry. Gryfoni roześmiali się wesoło.
-Dziękuję wam, kochani! – powiedziała szczęśliwa Hermiona. Wreszcie miała prawdziwą rodzinę. Ludzi, którzy ja kochali, wspierali, martwili się o nią. Poczuła się bezpieczna o siebie, o swoja przyszłość. Póki będą razem nic ich nie pokona, nikt ich nie poróżni. Kochała ich bardzo, każdego na swój sposób. Harry’ego, Rona i George’a, jak prawdziwych braci, Ginny jak młodszą siostrę, a Freda jak… sama jeszcze nie wiedziała. Jedyne co było teraz pewne to, że ta piątka była bardzo ważna w jej życiu i nigdy nie pozwoli, by stała im się krzywda.



Fiu, fiu... koniec jakiś taki też wzruszający! Ta choroba przynosi same szkody, za często się wzruszam! Może w tym rozdziale nie było tak dużo tego typowego fremione, ale musiałam trochę powyjaśniać sytuację. W następnym rozdziale znów będzie zmiana otoczenia, ale mam już dość tego tematu wakacji, ma go już po dziurki w nosie:/ Nie wiem kiedy będzie następny rozdział:( powinien być w środę, jak zawsze , ale nie obiecuję:(
Komentujcie me dziubaski słodkie!(tekst pani z cukierni, musiałam go tu napisać:') )
~Kate
 

10 komentarzy:

  1. Czekałam cały dzień! <3
    Bardzo spodobało mi się to porównanie do kryminałów. Wzruszający był żal i troska Rona, bliźniaków, Harry'ego i Ginny, no i Syriusza! :D Mogę im tylko zazdrościć przyjaźni (no z Fredem i Hermioną, to wiadomo, ale reszta)i wzajemnego wsparcia. Współczuję Ci bardzo, że jesteś chór i życzę powrotu do sił ;)
    Może faktycznie zmienić by w końcu ten wątek, skoro tak sądzisz. Inaczej czytelnik, inaczej autor takie rzeczy czuje.
    Uważam, że Twój blog zasługuje na więcej czytelników, jednak gratuluję:)
    Życzę weny i czekam na następny rozdzialik!
    Pozdrawiam, Alice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, starałam się z tymi kryminałami, chciałam jakoś fajnie zacząć;)
      Już wróciłam do zdrowia, więc jest dobrze;)
      Dziękuję bardzo kochana<3 ja czekam na nowości u Ciebie:)

      Usuń
  2. Rozdział super ^^
    Ten moment gdy Fred chwycił Hermione za rękę i później jak przytulił ją i Gin to było takie słodkie :)
    Dobrze,że już wiedzą o sytuacji Miony,ale Syriusz zachowuje się trochę jakby to on był jej ojcem (tak mi się wydaje,ale pewnie mam urojenia czy coś 😂)
    Weny i czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo<3 starałam się, by jednak jakiś malusi posmak fremione był:)
      Kto wie co ten Black ukrywa:')?

      Usuń
  3. Dzień dobry Wiosno! (ty odpowiadasz: Dzień dobry Ci)-mój dziadek zawsze tak mówi.
    Baardzo się cieszę, że się pogodzili <3 Faantastycznie <3
    I znów Syriusz :D Odruch matczyny-leżę i nie wstaję.
    <Powiem Ci w sekrecie, że nie wiem co mam pisać, dlatego z góry przepraszam za krótki kom D:)
    Ten moment kiedy Fred, złapał za rękę Hermionę mnie rozczulił <3 Pozwól im w końcu być razem ok? Najlepiej zrób takie lukrowe, cukierkowe przedstawienie, żeby się kochali i wgl.-Lestrange przeżywa pospolity Wenus brakus i Zespół załamnus dołus oraz znaną chorobę Dajcie mi wszyscy święty spokój i oczywiście najważniejsze: Kochanus szczęśliwus zakończenius dajcius mi chusteczkus. Więc wybacz. Notka naprawdę bardzo mi się podobała miała w sobie takie coś.
    Życzę Weny
    Twoja
    której komentarze są karygodnie krótkie
    Lestrange

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam wyboru, więc odpowiadam - Dzień dobry Ci!
      Cieszę się, że Syriusz przypadł Ci do gustu:) Udało mi się rozczulić Lestrange? O merlinie, to musiało być naprawdę słodko:'))
      Mam nadzieję, że wyzdrowiejesz z tych strasznych chrób:/ szczególnie z okropnego Wenus Brakus, bo wprost nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń u Ciebie! Co do Zespół załamnus dołus, to da się tego szybko pozbyć, trzeba powcinać kilka czekoladowych żab i będzie dobrze:') a z tego Kochanus szczęśliwus zakończenius dajcius mi chusteczkus nie musisz się wyleczać, taką też Cię kocham<3 :')
      Dziękuję jeszcze raz <33

      Usuń
  4. Jejkuuuuu <3 Ależ to było słodkie <333333 CZy mi się wydaje czy Syriusz rzeczywiście się zachowuje jakby był jej ojcem????? Fred, Fred, Fred, Fred<33333333 Kobieto, co ty ze mną robisz ?!?!? Ja nie należę do osób, które po każdym zdaniem dają buźki !!!! Ja chyba się w głowę walnęłam kiedy zwijałam się ze śmiechu po przeczytaniu " Odruchu matczynego " ...
    Pozdrawiam i Zyczę weny
    Ela ( Kate )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, to jestem bardzo zadowolona z faktu, że doprowadziłam do tych buziek po każdym zdaniu!:') to znaczy, że dobry rozdział mi wyszedł:)
      Dziękuję haha uważaj na głowę;)

      Usuń
  5. No i od czego ja tu mam zacząć kobieto? Wiem! WYBACZAM WAM, MOJE KOCHANECZKI! Da się cofnąć zaklęcie? Bo ja pod koniec tamtego rozdziału rzuciłam na naszych ukochanych Gryfonów Upiorogacka no i... trochę tego żałuję.

    "-Dzielna dziewczynka. –złapał gryfonke za ramię, przyciągnął do siebie i przytulił ją mocno. Zniżył głowę tak, by mieć usta na wysokości jej ucha. Wyszeptał ledwo słyszalnie – Wybacz im. Oni chcieli dobrze. Ale teraz bardzo tego żałują." Awwww, Syriuszu zaskakujesz mnie! No coraz bardziej rodzicielska miłość. Może Syriusz był bliskim przyjacielem rodziców Hermiony? Tak sobie tylko obstawiam, bo chyba "tak po prostu" nie byłby dla niej taki hmmm... opiekuńczy? A może mógł? Kto wie, kto wie.

    "Gin, nie płacz już, proszę. Ginny, cichutko, Ginny… - dziewczyna ucałowała lekko Weasley’ównę w głowę. – Uspokój się Ginny, wszystko już jest dobrze." - No kurcze no, takie urocze, no normalnie chyba sama się poryczę. Ma ktoś chusteczki?

    "Fred przysiadł się obok dziewczyn i złapał pocieszająco starszą Gryfonkę, za dłoń. Ścisnął ją delikatnie, wplatając swoje palce miedzy palce dziewczyny." - Dlaczego ja nie mogę przestać czytać tego zdania? Jest takie słodkie i wspaniałe i Fremione tak bardzo <3 Kocham cię za to zdanie!

    "-Denerwowaliśmy się o ciebie i myśleliśmy, że jeżeli podsłuchamy to się dowiemy czegoś, by ci pomóc. – powiedział cicho Harry." Wcale się nie dziwię Hermionie, że im przebaczyła. Mieć takich przyjaciół to skarb ;)

    "-Dziękuję wam, kochani! – powiedziała szczęśliwa Hermiona. Wreszcie miała prawdziwą rodzinę. Ludzi, którzy ja kochali, wspierali, martwili się o nią. Poczuła się bezpieczna o siebie, o swoja przyszłość. Póki będą razem nic ich nie pokona, nikt ich nie poróżni. Kochała ich bardzo, każdego na swój sposób. Harry’ego, Rona i George’a, jak prawdziwych braci, Ginny jak młodszą siostrę, a Freda jak… sama jeszcze nie wiedziała. Jedyne co było teraz pewne to, że ta piątka była bardzo ważna w jej życiu i nigdy nie pozwoli, by stała im się krzywda." UWIELBIAM CIĘ ZA TO! TO TAKIE PIĘKNE I WZRUSZAJĄCE NO I W OGÓLE! NIC DODAĆ, NIC UJĄĆ!

    Ok, to by było na tyle z "cytatów". Mam nadzieję, że mimo wszystko Hermiona wybaczy swoim przybranym rodzicom. Jestem ciekawa kiedy (i czy w ogóle powie) przyjaciołom o tym, że to Pansy jest jej siostrą. Normalnie już widzę szok malujący się na ich twarzach! ;) Fakt, wiele Fremione tu nie było (na pierwszy rzut oka!), ale czuję, że się rozkręcisz kochanie! Oby tak dalej! No w końcu to by wyglądało trochę dziwnie, jak Fred tak nagle zacząłby całować Hermionę przy swoim rodzeństwie i Harrym. Jednak ja tam bym nie miała nic przeciwko temu ;) Coraz bardziej intryguje mnie fakt biologicznych rodziców Hermiony. Mam nadzieję, że to już niedługo się wyjaśni ;)

    Ty mi zawsze piszesz "Cudownie piszesz". To teraz przyszedł czas na mnie: FENOMENALNIE PISZESZ! Może być? ^^ W tak umiejętny sposób przelewasz emocje postaci na kartkę (a może raczej ekran? hihihi, jaka ja śmieszna), że aż zapiera mi dech! Serio! Miałam coś jeszcze napisać, ale nie pamiętam co! A! Wiem co! WRACAJ DO ZDROWIA SZYBCIUTKO! Tak, to już by chyba było na tyle ;)

    Pozdrawiam gorąco, czekam na nowy rozdział bardzo, BaRdZo, BARDZO! Życzę weny/inspiracji/natchnienia razy sto :)
    ~Astrum Confusa

    http://fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com/




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam, sądzę, że Ci wybaczą tego Upiorogacka, nie takie rzeczy przeżywali;)
      Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że polubiłaś Syriusza, szczególnie dlatego, że jak wspominałaś nie lubisz go za bardzo;) co do tych przyjaciół... hmm... kto wie:')
      Już biegnę z chusteczkami, powstrzymaj łzy, zaraz będę!;)
      Bardzo mi miło, że zwracasz uwagę na takie drobnostki jak jedno krótkie zdanie:) dziękuję bardzo<3
      Aj, Caps Lock mówi sam za siebie, że Ci się spodobało:')
      Wyobraziłam sobie, jakby musiało to wyglądać, gdyby nagle Fred i Hermiona zaczęli się całować;) no nie powiem, ciekawy widok...
      Dziękuję, dziękuję, dziękuję kochanieńka<333 nawet nie wiesz, jak bardzo poprawiłaś mi humor tym komentarzem:)

      Usuń