sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział II

Rozdział II
Hejka naklejka! Na początek chciałam Wam podziękować, bo na moim blogu wybiło już 120 wyświetleń, a jest on dopiero od zaledwie dwóch tygodni! jak dla mnie to ogromny wynik, jestesm przeszczęśliwa! Z tej okazji prawdopodobnie w poniedziałek albo wtorek wstawię od razu trzeci rozdział :) a teraz zapraszam do czytania
PS Komentarze bardzo mile widziane :))))



ROZDZIAŁ II
Hermiona wsiadła do autobusu i zajęła miejsce z tyłu pojazdu. Wracała od siostry z ich ostatniego spotkania przed wyjazdem. Przez ostatni tydzień wiele się zmieniło. Z osobą, którą przez ostatnie 4 lata wręcz nienawidziła, znalazła wiele tematów. Spotkała się także z Zabinim i Nottem, którzy okazali się naprawdę mili. Znalazła z nimi nić porozumienia.  Z „rodzicami’ spędzała jak najmniej czasu. Korzystała tylko z domu, a z nimi nie zamieniała nawet słowa oprócz porannego „Dzień dobry’’ i „Do widzenia”. Nie wiedziała, czy tak będzie wyglądać jej życie poza Hogwartem, ale starała się chwilowo o tym nie myśleć.  Jej głowę zaprzątało wiele innych myśli, związanych z wyjazdem do Nory i spotkaniem z Ginny, Harrym, Ronem i innymi. Z torby wyjęła jakąś pierwsza, lepszą gazetę, kupioną w sklepie. W autobusie panowała cisza. Tylko na przystankach robiło się trochę ruchu, kiedy wysiadali i wsiadali nowi ludzie. Mimo ze, był to zwykły dzień roboczy, autobus był w miarę pusty. Nagle ciszę przerwały dwa męskie śmiechy, które weszły do środka. Hermiona podniosła głowę i z zaskoczenia prawie upuściła gazetę. Na środku autobusu stały dwa osobniki, szalenie do siebie podobne, z rudymi czuprynami.
‘Cholera, co oni tu robią?! W mugolskim autobusie?!” Hermiona skryła się za gazetą, mimo że nie wstydziła się bliźniaków Weasley, to jakoś nie miała ochoty się z nimi spotykać. Z ukrycia, godnego samego 007, spojrzała na rudowłosych. George stał i trzymał się poręczy, a Fred opierał się o szybę. Byli wyraźnie podekscytowani przebywaniem w mugolskim pojeździe.
- Hej Freddie?
- Nie mów tak do mnie.
- No dobra. Freddie?
- Goergie? Tak? – Fred uśmiechnął się złośliwie.
- Co mu tu właściwie robimy?
- Stoimy chłopie, stoimy.
- Stresuję się.
- Staniem? Może zabrać cię do lekarza?
- Gdzie my właściwie jedziemy?
- Nie wiem.
Autobus podjechał do przystanku. Kilkoro ludzi, patrzących się na bliźniaków jak na idiotów, wysiadło. Weszli nowi, a wśród nich jeszcze jeden niespodziewany gość. Podszedł do bliźniaków.
- Dzień dobry, Jacob Smith, bileciki proszę.
Takich bladych Hermiona nigdy nie widziała. Stali jak wryci i patrzyli się na tego człowieka, jakby był Molly Weasley w męskim wydaniu. „I nici z kryjówki, trzeba idiotom pomóc.”
- Dzień dobry panu!
Hermiona stanęła, uśmiechając się od ucha do ucha, na końcu autobusu. Wszyscy ludzie patrzyli na nią, jak na uciekinierkę ze szpitala dla umysłowo chorych. Podbiegła do środka , wślizgując się pomiędzy bliźniaków, a chwilowego wroga nr 1.
- Her.. – gryfona stanęła na stopie Freda, dając mu do zrozumienia, by się zamknął. Kontroler biletów zdziwiony popatrzył się na szatynkę.
- Poproszę bilet, panowie niech też dadzą.
- Już szukam, momencik…
Hermiona zaczęła przeszukiwać torebkę, ale po chwili zrobiło się jej gorąco. „Cholera, ja też nie skasowałam biletu, o Merlinie… No nieźle, chciałam im pomóc, a wyszło jeszcze gorzej.. Dobra, graj na zwłokę”. Cały czas szukając, zapytała:
- Przepraszam pana, ale jak wysiądę na Baker Street, to jak dojadę do Centrum? Tylko jak najszybciej, zależy mi na czasie. -Kontroler zignorował to pytanie. Hermiona kątem oka zauważyła, że autobus podjechał na przystanek. Postanowiła działać. - To miło mi było, zadzwonię to pana. -Szatynka posłała facetowi najlepszy uśmiech jaki mogła i złapała szybko bliźniaków za ręce, ominęła go i wybiegła z autobusu. Bliźniacy, chwilowo otępiali, byli ciągnięci przez gryfonkę, jednak gdy usłyszeli krzyki za nimi, oprzytomnieli i wydłużyli kroki. Hermiona dosłownie leciała za chłopakami. Skręcili w najbliższą uliczkę i zatrzymali się. Każdy z nich ciężko dyszał, a dziewczyna usiadła na ziemi.  Po chwili bliźniacy zaczęli się śmiać, co jeszcze bardziej zezłościło szatynkę.
- Co wy sobie wyobrażacie?!
- Mionka..
- Zamknij swoją jadaczkę Fredzie Weasley! Zachowaliście się niepoważnie! Jak…
- Hermi, uspokój się
- Nie, nie uspokoję się George! Zachowaliście się jak DZIECI! W ogóle co ,wy tam, czemu?
- Śledziliśmy cię – Fred zachichotał
- Bardzo zabawne.
- George, umieram, ona zabija spojrzeniem… George, bracie, jak umrę, nie zabieraj moich rzeczy…
Fred dramatycznie upadł na ziemię, a George równie dramatycznie rzucił się na kolana:
- NIEEEEE, FRED! -Hermionie błyskawicznie minęła złość i już po chwili cała trójka pokładała się ze śmiechu. Bliźniacy wstali i otrzepali ubrania. - Ale zaskoczyłaś mnie, Hermionko, taka ucieczka przed stróżem prawa – George popatrzył z uznaniem, na co szatynka się zarumieniła.
- Chodź, stawiamy ci za ratunek. – powiedział Fred, po czym objął Hermionę ramieniem. Szatynka jeszcze bardziej oblała się czerwienią.

 
Gryfonka wracała do miejsca, którego kiedyś nazywała domem. Rzuciła krótkie dobranoc państwu Granger i poszła na górę. Słyszała płacz pani Granger, która mówiła, że już tak nie wytrzymuje. Ale dziewczyna już się tym nie przejmowała, jest tak codziennie. Rzuciła się na łóżko. Przemyślała dzisiejszy dzień, pełen emocji. Piwo kremowe z bliźniakami wypadło bardzo fajnie. Zawsze ich lubiła, chociaż czasem ich żarty przekraczały niektóre granice. Ale zauważyła, że chłopcy się zmienili. Wymężnieli, wyprzystojnieli. Fred szczególnie się zmienił, na lepsze. Z nim miała mniej kontaktu, bo z Georgem byli jak rodzeństwo. Od kiedy jeden z ich żartów się nie udał i utknęła z Georgem (zamiast niego miał być to Malfoy) w jednej z sal na kilka godzin, znaleźli wiele wspólnych tematów. Naprawdę go polubiła. A z Fredem, też gadała, ale to nie była ta sama nić porozumienia co z jego sobowtórem. Szatynka podniosła się z łóżka. Cały czas myślała o tym krótkim momencie kiedy Fred ją objął. Wiedziała, że to było takie przyjacielskie, ale przyjemnie się wtedy poczuła…


- Hermiona się zmieniła co?
Fred, lekko podniósł głowę, bo z pozycji leżącej nie mógł zobaczyć brata. George siedział na dywanie i składał puzzle.
- Co ty robisz?
- Hermiona tak ci zamieszała w głowie, że oślepłeś?
- Co ty masz do tej Hermiony? I czemu układasz te głupie puzzle?
- A co nie mogę? Zakazujesz mi? Jak mam ochotę układać puzzle, to układam puzzle. Jak masz ochotę przytulić Mionę, to przytulasz Mionę. Proste chłopie.
- O serio, o to ci chodzi… To było przyjacielskie, spokojnie – Fred zaczął się śmiać
- Ale ty głupiutki! Twój wzrok nie był przyjacielski. Przyznaj, że młoda wyładniała.
- No może trochę… Ładnie bardzo dziś wyglądała…
- Wiedziałem aha!
- Georgie nie baw się w swatkę, nie ma tu co robić – Fred zaczął się śmiać – ja i Hermiona Granger, najmądrzejsza dziewczyna w szkole?
- Ja i tak wiem swoje, bratku kwiatku, mnie nie oszukasz. O patrz, jaki słodki wychodzi mi piesek! – Zachwycony mugolskimi puzzlami, George powrócił do swojego zajęcia, a Fred znowu pogrążył się w swoich myślach. To prawda, że Hermiona się zmieniła, wyładniała. Stała się też taka bardziej otwarta? I zabawna. Dzisiejsze spotkanie naprawdę byłe miłe. Żałował, że tak szybko się skończyło, ale wizja, że Hermiona przyjeżdża na wakacje jest jakby pocieszająca? Sam nie wiedział. Z tymi myślami, zasnął.


Jeśli krótki to przepraszam, trzeci będzie dłuższy :)
~Kate
 

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, bardzo fajnie piszesz ☺ nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. I się zaczęło ^^ Nie wiem co napisać... No super i czekam na następny rozdział:)
    U mnie już 4 jest > fremione-naszagwiazdaniezgasnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmmm...juz się zaczyna? No, no ciekawie :D
    Lecę dalej <3
    Leatrange

    OdpowiedzUsuń
  4. Fred, Fred, Fred… Co ty ze mną robisz? Kocham i ubóstwiam kiedy bohaterzy "nie przyznają się do swoich uczuć". To takie słodkie! ;)
    Fred w twoim opowiadaniu jest jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny i to mi się strasznie podoba! Powiedz, że za dużo ci słodzę, ale ja naprawdę nie mam pojęcia co w tej historii może być złe! No właśnie chyba nic! To dopiero początek, a ja już no mogę się oderwać!
    Lecę dalej i mam nadzieję, że jeszcze czymś nas zaskoczysz ;)
    ~Astrum Confusa
    fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boziu! o Boziu!
    Jaram się!
    Poziom Fremione w krwi podnosi się!!!
    Aaaaaa!!
    Jaki ten rozdział jest cudowny (♡˙︶˙♡)
    Słodki Jezu! Awww...
    I ten George...taki słodziak ฅ'ω'ฅ
    Lece po więcej!
    Zapraszam do mnie:
    http://mojeopowiadaniehp.blogspot.com/?m=1
    ~Kaśka Zwana Gryzoniem

    OdpowiedzUsuń
  6. Bliźniacy Weasley wbijają do autobusu :D Przegenialne <3 Weny życzę i lecę czytać dalej ;)
    ~Katniss

    OdpowiedzUsuń