Jesteście cudowni! Niedawno świętowałam 120 wyświetleń, a dodając ten rozdzialik mam już 245 wyś.! Kocham Was moi czytelnicy! <3 Chciałam tu szybko podziękować Alice Lovegood i Gwiazdeczce 21, które komentują mój każdy rozdział, dziękuję wam bardzo kochane :)) i też dziękuję Marcie Weasley, która chyba najbardziej zmotywowała mnie do stworzenia tego bloga, gdy odpowiedziała na mój komentarz, zachęcając mnie do spróbowania :) Dziękuję i dzisiaj daję troszkę dłuższy rozdział bo uwaga, uwaga następny rozdział może być (choć nie obiecuję, może da się wcześniej) w poniedziałek za tydzień, bo wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do netu :(
A teraz zapraszam do czytania :)
ROZDZIAŁ IV
Hermiona wcześnie wstała. Przez chwilę próbowała sobie przypomnieć, co się stało wczoraj. No tak, list od rodziców, płacz, Fred… i dalej taśma się urywała. Pewnie zasnęła zmęczona płaczem, a Fred ją tu przyniósł. Będzie musiała mu podziękować za wszystko co zrobił dla niej wczoraj. Wciągnęła powietrze i poczuła miły zapach. Gorzkiej czekolady. Jak się okazało miała na sobie bluzę bliźniaka. Wtuliła się w nią jeszcze bardziej. Poleżała jeszcze chwilę, po czym wzięła pergamin i zaczęła szybko pisać list do siostry, w którym opisała zdarzenia z wczoraj. Po chwili jednak powędrowała do łazienki, próbując nie zbudzić Ginny, rozwalonej na całym łóżku.
Szatynka zniechęcona popatrzyła do lustra. Wory pod zaczerwionymi oczami. Włosy odstające na wszystkie strony i zmęczenie widniejące w każdym calu jej twarzy. „Ok, Hermiona działamy szybko.” Nałożyła krótkie dżinsowe szorty i do tego bordową bluzkę. Dziewczyna przepłukała twarz i nałożyła niewiele podkładu, ale na tyle, by choć trochę zakryć wory. Włosy związała w wysokiego kucyka, ale kilka najbardziej niesfornych kosmyków wypadło. Z uśmiechem popatrzyła na swój efekt.
- No nieźle, Hermi, nieźle..
- Tak, tak, jest naprawdę super, ale teraz daj mi się do jasnej ciasnej wysikać, bo mój pęcherz nie wytrzymuje! – powiedziała Ginny, zaraz potem jak z rozmachem otworzyła drzwi – A teraz szybko wyjdź! Hermi, błagam!
Szatynka, chichocząc wyszła z łazienki, zostawiając miejsce młodej Weasley’ównie, która zniknęła za białymi drzwiami kibelka. Hermiona kilka razy zapukała do niej, mówiąc:
- Ginny, czekam na ciebie na dole!
- Zaklepuję dwa naleśniki!
Dziewczyna założyła czerwone, krótkie trampki i zeszła po schodach na dół. W kuchni krzątała się pani Weasley, przygotowując śniadanie dla całej rodziny.
- Witaj Hermionko, kochanieńka, cudownie dziś wyglądasz!
- Dziękuję pani – gryfonka miło się uśmiechnęła – Czy mogę pani w czymś pomóc?
Molly odwróciła się i popatrzyła na Hermionę, głęboko się zastanawiając. Otrzepała ręce z mąki o fartuch i oparła na biodrach.
- Możesz rozłożyć talerze, a potem… Z tego co słychać Harry i Ron już dawno nie śpią, Ginny już opróżniła swój pęcherz… Nie patrz tak na mnie echo z łazienki roznosi się po całym domu. Artur poszedł do pracy, Bill i Fleur pojechali rano do Londynu... No to jeszcze dwa najgorsze osobniki w tym domu śpią… Ich pokój jest na górze, po lewej stronie.
Hermiona po skończonej robocie udała się w tamtym kierunku. Stanęła przed drewnianymi drzwiami z jednym, czerwonym napisem „NIEUPOWAZNIONYM WSTĘP WZBRONIONY”. Szatynka lekko pchnęła drzwi, powoli przeszła przez próg i zamknęła je. Popatrzyła na chłopaków, którzy smacznie spali. George’owi głowa zwisała z łóżka, a Fred leżał w poprzek. Nim zdążyła zrobić choć jeden krok, włączyła się syrena jak z pogotowia, a w jej kierunku z jednego kąta pokoju wyleciało pięć tłuczków. Hermiona szybko kucnęła i przeskoczyła kawałek dalej, a tłuczki z wielkim łomotem uderzyły w drzwi, jakimś cudem ich nie wyłamując. Szatynka z bijącym sercem patrzyła na miejsce gdzie przed chwilą stała. Nagle deski za nią zapadły się, a ona omal tam wleciała. Jednak szybko odturlała się od tego miejsca, gdzie dosłownie drewno się zapadło. Leżała teraz na plecach z nogami zgiętymi, by rzucić się od razu do ucieczki w razie następnego ataku. Ciężko oddychała. Syreny się wyłączyły.
- Mówiliśmy ci Ron, nie wchodź do naszego pokoju!- odezwał się Fred, cały czas z głową wetknięta w poduszkę.
- Mogliście mnie zabić!
Hermiona bała się wstać i wciąż była w tej samej pozycji. Fred, rozpoznając po głosie, że w pułapki złapali nieodpowiednią osobę, natychmiast się zerwał, podbiegł do leżącej szatynki. Ukucnął przy niej:
- O Merlinie, przepraszam, myśleliśmy, że to Ron!
- Domyśliłam się! -Fred wstał na nogi i podał dziewczynie ręce, żeby wstała. Ona tylko przecząco pokręciła głową.- Boję się cokolwiek zrobić! Jestem już bezpieczna?
- Tak, spokojnie możesz wstać, no chodź!
Hermiona lekko poruszyła nogami by wstać, a nagle z sufitu wyleciało kilkadziesiąt piłeczek, wielkością przypominających znicza. Gryfonka zakryła się rękami i skuliła się. Nie miała szans na ucieczkę. W ostatnim momencie bliźniak złapał ją i przyciągnął do siebie. Hermiona wbiła się w Freda. Chłopak po raz pierwszy patrzył na te wszystkie ich pułapki z przerażeniem. Mogły zrobić sporą krzywdę dziewczynie, która przyszła ich tylko obudzić.
- George, musimy rozmontować te pułapki.
- Co? Czemu? Są świetne!
-Świetne?! Ja ci dam świetne! Omal przez nie zginęłam! Gdyby nie Fred, leżałabym teraz pod tymi kulkami!
- Gdyby nie Fred?
Te słowa skłoniły George’ a do popatrzenia znad poduszki. Jego pokój przypominał pobojowisko, a pośrodku stał Fred obejmujący wściekłą Hermionę. Chłopak uśmiechnął się i popatrzył znacząco na dwójkę, na co oboje odskoczyli od siebie jak poparzeni, zaczerwienieni jak buraki z ogródka pani Weasley. George zachichotał.
- No dalej przytulajcie się, widzę wasze zawiedzione miny, a ja pójdę dalej kimać.
- Zawiedziona to zaraz będzie twoja mina!- krzyknęła Hermiona po czym podbiegła do Geroge’a, wskoczyła na niego i zaczęła go okładać małymi, bezlitosnymi piąstkami, a chłopak zakrył się rękami.
- Fred, pomóż! – George popatrzył błagająco na brata, ale ten stał niewzruszony.
- E, jakoś mi się nie chce. Mionka, dołóż mu mocniej, za mnie. Za głośno dziś chrapałeś!
- Zdrajco!
Cała trójka zeszła na dół. Po całej kuchni roznosił się słodki zapach naleśników i polewy czekoladowej. Przy stole siedział już Wybraniec z Ginny, którzy co chwila szeptali sobie coś do ucha. Po drugiej stronie siedział Ron, który nie zauważał nic oprócz złotego naleśnika, polanego czekoladą, który spoczywał na jego talerzu. Pani Weasley nie było w kuchni, która wyszła do ogrodu. Hermiona usiadła obok Rona, a bliźniacy przy niej. Ginny popatrzyła na przyjaciółkę:
- To co dziś robimy?
- Ja nie wiem. Jest tu coś fajnego, co możemy porobić? - Hermiona przeleciała wzrokiem po zebranych.
- Możemy pójść nad jezioro! – zaproponował Fred, na co Hermionie wyleciał widelec z ręki.
- To tu jest jezioro?! Jestem tu, co każde wakacje, ale nie widziałam, że jest coś takiego tu gdzieś! Idziemy! O, kurcze, Ginny, masz jakiś strój do pożyczenia?
Rudowłosa w zamyśleniu popatrzyła na przyjaciółkę. Po chwili zaczerpnęła szybko powietrza.
- O moja matko kochana, mam idealny dla ciebie! Będzie cudownie leżał!
Dziewczyny szybko się poderwały z miejsc i pobiegły na górę, zostawiając osłupiałych chłopaków na dole. George popatrzył na innych zdezorientowany.
- Czy tylko ja tego nie rozumiem?
- Nie ty jeden – odpowiedzieli chórkiem Fred z Harrym.
- Ej, chłopaki – Ron wreszcie skończył naleśnika - cos długo dziś śpią dziewczyny, prawda?
Na to trójka gryfonów wybuchła śmiechem, a Ron siedział i patrzył się na nich zdezorientowany.
- Śliczny jest prawda? Od razu od nim pomyślałam, że będzie dla ciebie idealny!
Ginny patrzyła zadowolona na swój efekt. Przed nia stała Hermiona ubrana w granatowe bikini, które było wręcz przeznaczone dla niej. Strój podkreślał jej kobiecą figurę i kolor jeszcze bladej skóry dziewczyny. Jednak sama szatynka nie była pewna swojego wyglądu.
- Ale, czy to mnie nie pogrubia? Czuję się jakoś tak dziwnie.
- Dziwnie? Czyli seksi flexi?
Ginny zabawnie poruszyła brwiami i popatrzyła na przyjaciółkę triumfująco. Ale Hermiona odwdzięczyła się ironicznym spojrzeniem i kpiącym usmieszkiem. Ona, największa kujonica w Hogwarcie, ma być seksowna w czymś takim.
- Ja wyglądam w tym jak jakiś waleń, Ginny! Wielki, gruby waleń!
- Tak, tak wmawiaj sobie. To i tak jedyny strój jaki mogę ci pożyczyć. Dobra, Hermi, ale zmieniając temat. Musisz być ostrożna tam nad jeziorem, bo Fred i George mają taki zwyczaj, że no… lubią wrzucać do wody, więc no… a że ty po raz pierwszy tam idziesz, to stawiam tysiąc galeonów, że będziesz pierwsza ich ofiarą. Ja wiem, że potrafisz pływać…
- Ale oni nie wiedzą – Hermiona uśmiechnęła się szyderczo – Mam pewien pomysł . Będzie mała zemsta za dzisiaj rano.
- Niech zgadnę, weszłaś do ich pokoju.
- Tak, twoja mama kazała...
- To jaki masz plan?
Dziewczyny szykowały kanapki i owoce, które
wpakowały do koszyka. Włożyły także kilka butelek piwa kremowego. Po chwili na
dół zeszli gryfoni z ręcznikami i kocami. Wspólnie wyruszyli nad jezioro.
Hermiona z Ginny żywo rozmawiały o najnowszych plotkach szkolnych, a chłopcy o
sprawch związanych z Quidditchem. W końcu dotarli. Przed nimi rozciągało się
wspaniałe i duże jezioro, a przy nim niewielka, piaszczysta plaża. Niedaleko
stał mały, drewniany pomost. Wszyscy od razu wzięli się do rozpakowywania się.
Chłopcy od razu pognali pływać, a gryfonki wyłożyły się na kocach i zaczęły się
opalać. Czekały, ąz ich plan wejdzie w życie.
Fred po raz kolejny dostał wodą w twarz. Cały
czas się patrzył na dziewczyny, szczególnie na szatynkę. George podpłynął do
brata i zaczął go podtapiać. Fred tylko warknął jakieś niezrozumiałe słowa, ale
ani na chwilę nie spuścił wzroku z gryfonki.- Na swojego warczysz? Z tobą na serio jest źle. Dawno nie widziałem takiego Freda Weasleya. Ostatnio patrzyłeś się tak na swoją przytulankę.
- Och, zamknij się George. A ty też do swojej miłości nie zagadujesz!
- Czego się boisz chłopie? Zagadaj do niej! A ja to zrobię przy najbliższej okazji, zobaczysz! Muszę się z kilku rzeczy wytłumaczyć… Ale wracając do ciebie, nie raz dawałeś radę innym dziewczynom, tej też dasz radę!
- Nie rozumiesz, Hermiona… ona jest inna, nie jest następną „tą”…
- Mam się za ciebie wstydzić? Jesteś moim bliźniakiem, poradzisz sobie. Ale pamiętaj dwie rzeczy.
- Co?
- Jak ją zranisz, ja jestem pierwszy w kolejce byś dostał porządne bęcki. Nie patrz się tak, ona jest jak siostra i zatłukę każdego, przez kogo będzie płakała. A po drugie, chodź wrzućmy ją, żebyś mógł dotknąć tej twojej księżniczki.
Ginny popatrzyła katem okna. Jej bracia zbliżali się po cichu do dziewczyn. Lekko szturchnęła Hermionę.
- Idą.
Szatynka lekko, prawie niewidocznie poruszyła głową, nie otwierając oczu.
- Pamiętasz, co robić?
- Niech żałują.
Minęła zaledwie chwila, zanim Hermiona znalazła się w rękach braci. Fred złapał ją za nadgarstki, a George za kostki.
- Koniec tej kąpieli słonecznej, czas na wodną! – krzyknął George i razem z Fredem zaczęli biec w stronę mostku.
- Co?! Nie, zostawcie mnie! Błagam! Ginny pomóż!
Szatynka świetnie udawała przerażoną. Podobnie jak Ginny, która zerwała się zaraz za nimi i biegła, próbując oderwać łapy jej braci od części ciała Hermiony.
- Nie, na serio, chłopaki puśćcie ją! Ja nie żartuję! Ona…
W tym momencie z wody wybiegli Harry i Ron, i w ten sam sposób złapali Rudą. HErmiona, która była główną postacią planu, próbowała się wydostać.
- George, Fred, błagam, ja nie…
- Nie lubisz wody?- George zaśmiał się.
- Ona ci nie zaszkodzi – Fred zawtórował bratu, przez co zagłuszali krzyki dziewczyn. Idealnie. Gryfoni dobiegli do mostku. – To co? Hop!
W tym samym momencie gryfonki wyleciały w powietrze. Hermiona w ostatnim momencie krzyknęła:
- Ale ja nie umiem pływać!
Jednak plusk wody zagłuszył ją. Jak tylko wylądowała w zimnej, ale przyjemnej wodzie, odpłynęła w bok i schowała się za wodną roślinnością. Wynurzyła tylko wodę, by wszystko zobaczyć. „ Teraz rola Ginny”. Ruda, wyraźnie wściekła, wynurzyła się z wody i popatrzyła na pękających ze śmiechu chłopaków.
- Idioci, przecież Hermiona nie umie pływać! Jesteście zadowoleni?!
Po wykrzyczeniu kilku słów, Ginny zanurkowała. Chłopcy stali zszokowani i przez chwilę patrzyli otępiali na wodę. Jednak już po chwili, kiedy Ginny zdążyła kilka razy zanurzyć się i wynurzyć, sami wskoczyli do wody i zaczęli poszukiwania, co chwila zakrzykując imię szatynki. Każdy z nich był przerażony i zły sam na siebie. W końcu przez nich szatynka chyba zatonęła. No właśnie chyba. Hermiona niepostrzeżenie podpłynęła do mostku i wślizgnęła się na niego. Po chwili usiadła obok niej Ginny i z rozbawieniem patrzyły na chłopaków. Pierwszy zobaczył ich Fred, który szybko do nich podpłynął i porwał w ramiona szatynkę, na co ta mocno się zaczerwieniła. Po chwili bliźniak szybko odskoczył od niej i na jego policzki także wpłynął głęboki rumieniec i wtopił wzrok z wodę. Ginny szczerzyła się od ucha do ucha.
- Chłopaki one tu są!
Trójka pozostałych gryfonów się zorientowała i podpłynęła do nich. Każdy był zupełnie zdezorientowany. Harry wybałuszył oczy:
- Ale jak ty, tu… woda, most, ty, Gin… i znowu… my, woda, ciebie nie i jak ?! – przy zadawaniu tego pytania Wybraniec chaotycznie machał rękami, co rozbawiło pozostałych.
- To miała być taka nauczka – dziewczyny wymieniły spojrzenia, po czym wybuchły śmiechem.
- Dobra, ale nie marnujmy tu całego dnia , chodźcie – powiedziała Hermiona, po czym zgrabnie wskoczyła do wody. W jej kroki poszła młoda Weasley’ówna i już po chwili wszyscy gryfoni pływali, ścigając się, oblewając siebie nawzajem. I tak im minął prawie cały dzień.
Wieczorem, kiedy każdy był już ubrany i wysuszony, postanowili rozpalić ognisko, jednak bez pomocy magii bliźniacy byli bezsilni. Na pomoc przyszli im Hermiona z Harrym. Cała szóstka milczała i wpatrywali się w migoczący ogień. Po dłuższym czasie ciszę przerwali Gin i Harry, którzy wstali i poszli w kierunku ogrodu Weasley’ów. Każdy patrzył zainteresowany w stronę oddalającej się dwójki. Tylko Hermiona się szczerzyła.
- Co ci?- spytał zdziwiony Ron
- Harry zaprosił waszą siostrę na randkę. -Na to oświadczenie rudowłosym prawie wypadły oczy z orbit. Granger się podirytowała. - No co się tak patrzycie! To normalne i słodkie bardzo! Ja też bym chciała, żeby ktoś mnie tak zaprosił na randkę! Poza tym, przyznajcie, każdy z was to podejrzewał!
- Yyy, nie? – Ron wydawał się zaskoczony - Dobra, Fred, George, ja nie wiem, co narobiliście, ale mam nadzieję, że Hermionie też tego nie wrzuciliście do picia, bo zaraz ona pójdzie ze mną na randkę!
Szatynka podniosła z ziemi najbliższy patyk i rzuciła nim w Rona.
- Chciałbyś Ron!
- Widzicie, jak mnie kocha! Idę do domu coś zjeść, zabieram rzeczy, a wy potem zgaście ognisko i no wróćcie! Bez całowania po krzakach!
- Też z Toba idę Ron. Jestem głodny. – dopowiedział George
Hermiona zaśmiała się i pokręciła głową. Chłopcy, jak powiedzieli, tak zrobili. Szatynka została sama przy ognisku z Fredem. Mimo, że gryfonka śmiała się, bliźniak milczał.
- Między wami coś jest? – Fred popatrzył na dziewczynę. Hermiona pokręciła przecząco głową.
- My się tylko tak droczymy. Kiedyś myślałam, że Ron tymi żartami próbuje jakoś przekazać prawdę, ale jak z nim pogadałam się okazało się, że on myśli o innej. A ty i Katie?
- Zerwaliśmy niedawno, okazało się, że to tylko przyjaźń.
Nastąpiła cisza. Każde z nich zajęło się własnymi myślami, które były tak do siebie podobne. Hermiona miała motylki w brzuchu i cieszyła się z rozstania Freda i Katie, chociaż wiedziała, że nie powinna. A Fred miał wrażenie, że już nic nie jest w stanie mu teraz przeszkodzić. Już prawie miał wstać, podejść do niej, spróbować przynajmniej pogadać, ale wtedy…
- O, patrz, sowa! Poczta o tej porze? I skąd wiedziała, że tu jesteśmy?
Hermiona złapała sowę, zapłaciła jej, po czym brązowy puchacz odleciał. Jeden list. Szatynka popatrzyła tylko na nadawcę – państwo Granger. Od razu poczuła ucisk w klatce piersiowej. Wrzuciła list do ogniska i powoli patrzyła, jak się pali.
- Znowu ten ktoś? – skierowała wzrok się na Freda, który patrzył się na nią z troską. Dziewczyna pokiwała głową. Chłopak podszedł i ją przytulił.
- Chciałam ci podziękować za wczoraj. I za to teraz. I za ten deal – dwójka się uśmiechnęła- Nawet nie wiesz jak mi to pomogło.
- Nie ma za co. Zawsze możesz do mnie przyjść, jeśli chciałabyś pogadać albo po prostu pomilczeć. A teraz chodźmy już do domu.
Zgasili ognisko i poszli do domu. Co chwila Hermiona wybuchała śmiechem, dzięki Fredowi, który ją cały czas rozbawiał różnymi historiami, a nawet czasem samą śmieszną miną. Kiedy dotarli do domu, chwilę jeszcze siedzieli i śmiali się. Rozeszli się potem do swoich pokojów. A zakochana para jeszcze nie wróciła.
W pokoju, Fred zastanawiał się , jak ma zwrócić na siebie uwagę dziewczyny. Dzisiaj zrozumiał, że on cos czuje do szatynki. Postanowił, że ją zdobędzie. Bo co ma do stracenia? Przyjaźń wspaniałej dziewczyny? No tak. Musiał jeszcze poważnie przemyśleć jego plan. Rzucił się na łóżko i skupił swój wzrok na zdjęciu, leżącym na jego szafce nocnej. Pośrodku zdjęcia stała cała drużyna gryfonów, a w oddali widać było Hogwart. Wszyscy śmiali się, przekomarzali. Gdzieś z tyłu biegała Hermiona, a za nią na miotle leciał Potter próbujący wciągnąć ją na miotłę. Szatynka znikała za ramką, by potem znów pojawić się po drugiej stronie zdjęcia. Jakim cudem biegała szybciej od Błyskawicy? To nadal pozostawało tajemnicą dla wszystkich. Uśmiechnął się na to wspomnienie. Kiedy Colin podniósł kciuk do góry dając im znak, ze zdjęcie zrobione, powoli wszyscy zaczęli się rozchodzić. Został już on, George, Ginny i Hermiona cały czas uciekająca przed Harrym. Chłopak zagonił ją pod drzewo, namawiając ja na jedną przejażdżkę. Desperacko krzyknęła, szukając jakiegokolwiek ratunku wśród przyjaciół. W tym momencie do drzewa dobiegł Fred, chwytając dziewczynę w ramiona i sam zaczął uciekać przed Potterem, który rozpoczął gonitwę od nowa. Rudzielec zaczął chichotać sam do siebie przypominając sobie słowa Granger’ówny, każącej mu biec szybciej. Cichy chichot przerodził się w szaleńczy śmiech, gdy wspominał jak szatynka bardzo bała się miotły i krzyczała mu do ucha bardzo niecenzuralne słowa, gdy okularnik zaczął ich doganiać. W takiej sytuacji zastał go George, który wszedł do pokoju.
-Bracie, zaczynasz mnie przerażać.
-Nie mogę się już pośmiać sam do siebie?
-Zapytał pacjent w psychiatryku. Co cię tak rozbawiło?
-E, nieważne. Wspomnienia.
George pokiwał głową i podszedł do biurka, zaczął coś zawzięcie notować. Fred przewrócił się na plecy i skierował wzrok na brata. Wziął głęboki oddech.
-George? – chłopak nie odwrócił się od biura i mruknął niezrozumiale jakieś słowa, co Fred przyjął, że może mu się zwierzyć – Mam takie dziwne pytanie, ale muszę się upewnić. Co ty czujesz, kiedy ona z tobą przebywa? –bliźniak odwrócił się na krześle i spojrzał zdziwiony na brata -Znaczy, skąd wiesz, że ją lubisz tak mocniej? Skąd wiesz, że się zakochałeś?
-No Fred, prosto z mostu walisz jak widzę… Ale jako dobry brat pomogę ci, w końcu od tego tu jestem – uśmiechnął się miło do brata - No wiesz… Przede wszystkim czuję miłe uczucie w brzuchu, kiedy do mnie mówi i wymawia moje imię…
-Też tak mam…
-Kiedy słyszę jej śmiech, to jest…
-Najpiękniejszy dźwięk na świecie.
-Właśnie. Albo kiedy się po prostu uśmiecha…
-Kiedy w jej oczach są te iskierki…
-Kiedy wchodzi do pokoju, czuję jej słodki zapach…
-I czuję, że moje serce przyśpiesza… - dokończył Fred i popatrzył się wdzięcznie na brata – Dzięki, pomogło.
-Mam z tej rozmowy wnioskować, że zakochałeś się? A do tego w naszej małej Hermioneczce?
-Wiesz, że to bardzo prawdopodobne? – uśmiechnął się Fred, po czym odwrócił się na drugi bok i próbował zasnąć. George tylko uśmiechnął się kącikiem ust i wrócił do swoich notatek.
Bum! Czekam na wasze reakcje na te wypociny :)))
~Kate
Super rozdział, bardzo mnie wciągnął ^^ bardzo mi miło,że i mnie wspomniałaś w notce ♡ z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnego rozdziału, życzę weny :*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) wiele dla mnie znaczy każdy twój komentarz :)
UsuńHej, hej 😀
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale zawsze jak się brałam za pisanie komentarza to coś mi wypadało 😉
Bardzo mi miło, że zmotywowałam Cię do pisania, bo dobrych blogów o Fremione nigdy za dużo. ❤
A teraz kilka słów na temat rozdziału. Bardzo mi się spodobał. Sytuacja w pokoju bliźniaków mnie rozbroiła. Tylko oni mogli wymyśleć takie pułapki. Akcja bardzo fajnie się toczy. Nie za szybko, tylko w przyjemnym tempie. Mam jednak nadzieję, że nie będą mieli za łatwo i wymyślisz im jakieś ciekawe przygody na drodze do miłości😀
No cóż więcej mogę powiedzieć - czekam na więcej 😌
Marta Weasley
Pozdrawiam i zapraszam do siebie
http://fremione-w-otchlani-marzen.blogspot.com/?m=1
i
http://tworcakremowki-namieszlgranger.blogspot.com/?m=1
Dziękuję :) czekałam bardzo na Twój komentarz i cieszę się, że moje fremione Cię przyciągnęło :) postaram się wszystko rozbudować, by jak najdłużej o siebie zabiegali ;)
UsuńZabiję moje wi-fi...
OdpowiedzUsuńDobra co do rozdziału to super. Śmiałam się, aż mój brat i jego koledzy zaczęli się pytać czy wszystko okej.
Weny i czekam na nexta 😊
Hahah dziękuję :)
UsuńKocham Twoje poczucie humoru :D
OdpowiedzUsuńTen nieogarnięty Ron, onieśmielony Fred... Aż nie podobne, ale w zasadzie logiczne w końcu ;)
I te tłuczki - pułapka na miarę bliźniaków. W końcu to na Rona.
Nigdy nie zrozumiem jak można szybciej, niż w tydzień wyrobić się z rozdziałem. Ja nawet w ferie nie potrafię ;-; Właśnie dzisiaj mi się kończą i będzie tylko gorzej. Chociaż u mnie niedługo powinien się pojawić, bo mam już kawałek napisany.
Więc podziwiam, a szczególnie, że robisz w tak krótkim czasie kawał dobrej roboty :)
Pozdrawiam, Alicja.
Jak na razie wena mnie nie opuszcza i potrafię rozdział napisać w jeden dzień, więc nie jest źle :)chociaż czasem jest tak, że jedo zdanie w ciągu godziny trudno mi napisać :') mam nadzieję, że u Ciebie rozdziały będą częściej, bo nie mogę się już doczekać:)
UsuńNominowałam Cię do LBA.
OdpowiedzUsuńSzczegóły:
http://fremione-naszagwiazdaniezgasnie.blogspot.com/2016/02/lba.html
Geenialnie! Lecę dalej!
OdpowiedzUsuńLestrange
Na początku mojej wypowiedzi chciałabym wszem i wobec ogłosić, że poziom słodkości w moim organiźmie został przekroczony ponad wszelkie normy.
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwww - to oddaje moje odczucia względem tego rozdziału.
Padłam przy fragmencie o "zdrajcy" Fredzie i "Sexi Flexi" Ginny :D Albo o tym "psychiatryku" :D
Fred wreszcie przyznał się, że kocha Hermionę! Jej!
Lecę czytać dalej ;)
~Astrum Confusa
Co-znaczy-przeznacznie.blogspot.com
Fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNawet nie potrafię zapamiętać nazwy swojego bloga… Genius.