UWAGA HISTORIA MOJEGO ŻYCIA
Zanim przejdę do rozdziału to szybko opowiem Wam historię, jaka mi się dziś przydarzyła. Otóż jestem na obozie narciarskim ( i dlatego wstawiam z tel, więc proszę o wyrozumiałość, bo ja i autokorekta jesteśmy odwiecznymi wrogami) i dzisiaj, podczas przerwy kiedy idziemy się napić herbatki, ogrzać itd. zaczęłam przysłuchiwać się dwóm dziewczynom, na ok. 12 lat. Mówiły o hp i o różnych parringach. Brzmiało to mniej więcej tak :"Jezu, dramione jest takie słodkie... No co ty, przecież Ron i Hermiona to para idealna..". Nie myśląc wiele, wbiegłam między nie, rozdzielając je i krzyknęłam : "FRED I HERMIONA NA ZAWSZE!". Po czym odbiegłam od dwóch przerażonych dziewczynek. No cóż tak bywa :') Musiałam to tutaj napisać :))
I daję obiecany rozdział + mam nadzieję, że polubicie ten nowy parring, bo według mnie jest wprost przeuroczy i ubóstwiam go zaraz po fremione.
ROZDZIAŁ V
Jak najciszej umiała zakradła się do swojego
pokoju. Z cichym skrzypnięciem otworzyła drzwi. Hermiona smacznie spała z
nogami zwisającymi z łóżka. Młoda Weasley’ówna starała się cichutko przejść, by
nie zbudzić przyjaciółki, w końcu była prawie druga w nocy. Dotarła do łóżka i
weszła do niego. Zakryła się po uszy ciepłą kołdrą i odwróciła się, by zasnąć. Jednak
nie było jej to dane.
- Ginny?
- Hermi, idź spać.
- Ty myślisz, że ja ci dam zasnąć, zanim mi
nie powiesz wszystkiego? Za bardzo Harry ci poprzewracał w głowie. - Ginny zrezygnowana odwróciła się i zobaczyła
Hermionę siedzącą na łóżku po turecku, jak małe dziecko czekające na bajkę na
dobranoc. Szatynka wstała, zapaliła światło i powróciła do swojej pozycji.-
Opowiadaj!
- Nie krzycz, wszystkich obudzisz!
- Ty myślisz, że wszyscy śpią? Fred i George
nie, słyszałam ich przed chwilą, Billa i Fleur nie ma, zostali w Londynie, a
twoi rodzice pojechali odwiedzić jakąś waszą ciocię, bo źle się poczuła. A i sądzę,
że Harry i Ron robią dokładnie to samo, co my. Więc nikogo nie obudzisz.
- Ciocia? Która?
- Powiedzieli, że ta, której nie lubisz.
- A, czyli ciocia Dorothy. Ona cały czas
udaje, że coś jej jest, ale jest świetną aktorką. Zależy jej na uwadze. Wiesz
kiedyś grała w mugolskim teatrze i naprawdę ..
- Gin! Do rzeczy!
- Ech, jesteś niemożliwa – przyjaciółka tylko
uśmiechnęła się triumfalnie - No dobra. Więc poszliśmy pod ten stary dąb, tam
na skraju ogrodu, i nie uwierzysz! Wszystko było rozstawione, kocyk, jakieś jedzenie,
picie i nie uwierzysz! Krówki ciągutki! Nie wiem, kiedy to ustawił, może zanim
poszliśmy się kąpać… Więc usiedliśmy tam i gadaliśmy o małoistotnych rzeczach,
które nam tylko ślina przyniosła, ale i tak było cudownie! Śmialiśmy się,
wygłupialiśmy się i … - Rudowłosa zamilkła na moment. Hermiona wpatrywała się w
nią, czekając na dalszą część opowiadania -
Dał mi to – Ginny pokazała na mały, srebrny łańcuszek, który wisiał na
szyi, o którym wcześniej mówił szatynce Harry.
- No postarał się! I…? Bo to chyba nie koniec
historii?
- No nie. Na koniec poprosił, bym została
jego dziewczyną, i…
- Zgodziłaś się! – wykrzyknęła szatynka z
iskierkami w oczach.
- Tak.
Ginny nieśmiało się uśmiechnęła. Za to
Hermiona buzowała, jak prawdziwy wulkan, z radości. Momentalnie wyskoczyła z
łóżka, rzucając się na Weasley’ównę.
- Wreszcie!
Hermiona zczołgała się z przerażonej
dziewczyny i wyciągnęła ją na środek pokoju. Ginny patrzyła na przyjaciółkę,
która zaczęła tańczyć jakieś skomplikowane wygibasy wokół niej. Do tego zaczęła
śpiewać ballady miłosne.
- Ginny i Harry! Razem! Miłość, miłości czas!
On i ona! On kocha ją, ona go też! Miłości, miłości czas!
Podczas, gdy Hermiona zajmowała się
śpiewaniem, do środka pokoju wślizgnęły się dwie osoby. Fred i George patrzyli
z zaciekawieniem, co się dzieje w środku. Pośrodku pomieszczenia stała ubrana w
całości Gin, która popatrzyła się na braci z nadzieją na ratunek. Chłopcy
zobaczyli teraz powód, przez którego rudowłosa potrzebowała pomocy. Po całym
pokoju biegała Hermiona, która cały czas śpiewała i tańczyła, ubrana tylko w
zwiewną koszulkę, która odsłaniała połowę brzucha, i majtki. Bliźniacy nie
wiedzieli na czym skupić wzrok. Po chwili tańczenia, Hermiona zauważyła
nowoprzybyłych. Gwałtownie się zatrzymała i przerażona przenosiła wzrok z
siebie, na bliźniaków. Zaczerwieniła się na widok Freda, który dosłownie zjadał
ja wzrokiem. Zaczęła szybko szukać czegoś, co mogłaby na siebie narzucić. Chłopak
zdjął bluzę i rzucił dziewczynie, która szybko ja nałożyła i zapięła się.
Poprawiła szybko włosy i popatrzyła
pytająco na bliźniaków:
- Co tu robicie? Słyszeliście o czymś takim
jak prywatność?
W tym momencie Ginny podbiegła do bliźniaków
i przytuliła się do George’a.
- Błagam, pomóżcie mi! Ona jest jakaś chora!
Chora! Zapiszcie ją do Munga!
- Ja chora? – Hermiona fuknęła – Ja tylko się
bardzo cieszę z powodu kilku rzeczy i no…
- Dobra, robimy tak, dziewczynki idziecie
spać, już bez żadnych tańców. – George znacząco popatrzył na szatynkę, na co ta
jeszcze bardziej się zaczerwieniła. – A, jutro nam powiecie przyczynę tych szalonych
ruchów. No do łóżek.
Chłopak zaczął zaganiać dziewczyny do łóżka,
ale jego bliźniak zawahał się.
-Yy, Hermiono, moja bluza. To jakieś hobby
zasypiania w moich ubraniach? Jedną już mi oddałaś, tą w sumie też chciałbym
odzyskać.
Dziewczyna przeniosła wzrok z chłopaka na
bluzę.
- Yy, no tak, moment.
- Możemy zamknąć oczy – Fred uśmiechnął się
szarmancko.
- I nie będziecie podglądać? Już wam wierze.
Poczekaj chwilę.- Hermiona weszła pod kołdrę i zdjęła pod nią bluzę, po czym
rzuciła Fredowi. - Dzięki. A teraz dobranoc, panowie. -Bliźniacy zgasili
światło i już prawie zamknęli drzwi, ale wtedy odezwała się Hermiona - Czemu w ogóle
do nas przyszliście?
- Fred chciał.- odparł szybko George. Za nim
zdążył zamknąć drzwi, dziewczyny usłyszały odgłos sprzeciwu i zaskoczenia,
który wydobył się z wspomnianego bliźniaka. Hermiona spłonęła rumieńcem. Na szczęście
Ginny, tego nie zobaczyła. Chociaż Rudowłosa coś czuła, że między jej bratem, a
przyjaciółką może coś się wydarzy. A Ginny Weasley nigdy się nie myli.
Rano dziewczyny szybko się ubrały i zeszły na
dół. Rudowłosa ubrała się w uroczą, dziewczęcą, żółtą sukienkę, a włosy
rozpuściła. Szatynka zaś założyła czarna spódniczkę, a do tego niebieską,
krótką bluzkę na ramiączka. Włosy upięła w jeden luźny warkocz. Na dole
siedzieli już wszyscy, oprócz Fleur i Billa, którzy cały czas byli w Londynie,
a państwo Weasley, którzy wrócili nad ranem, teraz odsypiali stracone godziny,
które spędzili przy cioci Dorothy. Harry i Ron siedzieli obok siebie i cos
szeptali, a Fred i George zajmowali się swoimi płatkami z mlekiem. Ginny
usiadła obok Harry’ego, a Hermiona obok Freda. Rudowłosa popatrzyła znacząco na
okularnika, na co on tylko westchnął:
- Ej chcemy wam coś powiedzieć. – Ginny
pokiwała głową. Wszyscy popatrzyli na nich.- Bo, ja I Ginny…
- Jesteśmy razem – dokończyła ruda – Czy wam
to się podoba, czy nie. No, dziękuję za uwagę.
Pozostali wpatrywali się w parę. Po chwili
Fred pokiwał głową.
- To dlatego te wczorajsze tańce – popatrzył
się z ironicznym uśmieszkiem na Hermionę, na co ta się zaczerwieniła – To co
dziś powtórka z rozrywki?
- Chciałbyś Fred! – szatynka wymierzyła mu
prosto w twarz kilkoma płatkami.
- No, chciałbym! – tym razem gryfonka dostała
płatkami. Jednak Fred nie musiał długo czekać na rewanż. Po sekundzie na jego
bluzce pojawiła się plama z mleka. – Oj, zadarłaś z Fredem Weasleyem! Radzę ci
uciekać!
- Ja ?! Ja nie jestem jakimś tchórzem jak
Ron! – odpowiedziała szatynka i przybrała pozę, godną samego Godryka
Gryffindora. Ron chciał coś odpowiedzieć, ale Fred go uprzedził.
- Czy aby na pewno? – Fred złapał kilka
płatków, gotów uderzyć. Hermiona przerażona popatrzyła na broń chłopaka.
- No dobra, może jestem!
Hermiona zerwała się do biegu, a Fred za nią
z miską z resztką płatków. Pozostali wybuchli śmiechem, a dwójka cały czas się
ścigała. Gryfonka szukała każdego możliwego schronienia. Pod stołem, za
George’m, za lodówką, jednak Fred nie odstępował jej na krok Szatynka
skierowała się w stronę drzwi i wpadła prawie w nowoprzybyłą, która właśnie
weszła do środka.
-Dzień dobry wszystkim! Czy…
- Luna! Ratuj!
I schowała się za blondynką. Fred dobiegł i
był gotów wymierzyć cios w obie dziewczyny, ale wtedy z miejsca podskoczył
George:
- Nie w moją Lunę!
Nagle wszyscy się odwrócili się zdziwieni w
stronę bliźniaka, łącznie z najbardziej zszokowaną Luną. George momentalnie
spłonął rumieńcem i patrzył przerażony i zakłopotany na dziewczynę, która lekko
chrząknęła:
- Moją Lunę?
George stał się jeszcze bardziej czerwony niż
przed chwilą. Usiadł szybko na swoim miejscu i wtopił wzrok w płatki. Nastąpiła
bardzo niezręczna cisza, słychać było tylko ciche przeżuwanie Rona i szuranie
butów zakłopotanej krukonki. Hermiona poprawiła kilka kosmyków i popatrzyła się
na innych. Napotkała wzrok Ginny. Obie kiwnęły głową. Rudowłosa wstała od stołu
i podeszła do dziewczyn.
- To, chodź Luna, na górę, tak dawno się nie
widziałyśmy. Co tam mówiłaś o ...? Ale nieważne, powiedz co u ciebie…. Nie
wiem, czy słyszałaś, ale…
Przyjaciółki przeszły obok stołu i samego
George’a, który prawie się zatapiał w zielonej misce. Ginny starała się jak
najbardziej zagadać blondynkę, zadawając jej setkę pytań, jednak co chwila Luna
patrzyła na dół. Hermiona jeszcze
chwilkę została na dole.
-Zaraz do was dojdę! – kiedy dziewczyn już
nie było widać, szatynka popatrzyła stanowczo na chłopaków – No dobra,
ogarnijcie się, trochę, szczególnie ty George, a wy mu pomóżcie – wskazała
palcem na rudzielców i Wybrańca – I no…
-Hermiono? – George podniósł głowę znad
miski.
-Tutaj masz – dziewczyna wyciągnęła z szafki
saszetkę- Wrzuć do ciepłego mleka, zamieszaj i możesz pić. Uwierz kakao
naprawdę pomaga– chłopak z podziękowaniem pokiwał głową. - Jak chcesz się trochę odratować, bo teraz sam
nie zaprzeczysz, ze coś do niej czujesz, to zaproś ją na spacer i pogadaj. Nie
patrz tak na mnie, to twoja jedyna deska ratunku. Szczerze to się tego nie
spodziewałam George. -Szatynka skierowała się w stronę schodów. - A i Fred –
szybko podeszła do chłopaka i wytrąciła mu miskę z płatkami z ręki tak, że cała
wartość wylądowała na bliżniaku – Nie zadzieraj więcej ze mną.
Po czym szatynka zgrabnym krokiem
przeskoczyła schody i zniknęła na górze. Szybko wbiegła do pokoju i zatrzasnęła
drzwi za sobą. Odwróciła się, oparła się o nie i popatrzyła na koleżanki
nadal zaskoczona. Podeszła do łóżka, na którym siedział Luna. Ginny siedziała na
łóżku obok.
- Dobra, ja szczerze nie wiem co to było tam
na dole…
- Ja też nie wiem!- Ginny podniosła ręce w
geście poddania. – A skoro my nie wiemy… Luna? Ty jesteś praktycznie główną
postacią tego zdarzenia. Więc wiesz… Czekamy na wyjaśnienia, bo…
- To był szok. Wielki szok. – Wtrąciła
Hermiona.
Blondynka z zawahaniem pokręciła na
dziewczyny.
- Serio, ja też niby nic nie rozumiem..
- Niby? – powtórzyła obie gryfonki. Blondynka
głęboko wciągnęła powietrze, po czym wypuściła je ze świstem. Złapała nerwowo
palcami koniec prześcieradła i zaczęła je gnieść, a wzrok wbiła w swoje,
wiszące nad ziemią, starte trampki.
- Pamiętacie tą ostatnia imprezę gryfonów, na
którą mnie zaprosiłyście? No więc jak się skończyła, skierowałam się do mojego
domu. Jak szłam przez korytarz, usłyszałam, że ktoś wołał moje imię. I to był
właśnie George. Dobiegł do mnie zdyszany i zanim cokolwiek zrobił, starał się
złapać oddech, a ja.. – blondynka zachichotała – Stałam i gapiłam się na niego,
no bo co innego miałam robić? Matko, stał chyba tak przez kilka minut! Ale, jak
już się uspokoił, to… hmmm… Chyba cos mu dolali do picia, bo nagle zaczął mnie
przytulać…
- Mój brat co? – rudowłosa była wyraźnie
zszokowana.
- Gin, daj jej mówić!
- No więc, oparł mnie potem o ścianę i powiedział cos w stylu „ moja Luna, moje
słońce”, a jego twarz była stanowczo za blisko mojej… Nie, Gin, nie
pocałowaliśmy się – odpowiedziała Luna, patrząc na Ginny, której oczy prawie
wypadły z orbit – I ja wtedy zapytałam się dobrze czuje, sądziłam, że to
sprawka gnębiwtrysków, wiecie jakie są niebezpieczne… no więc ja się pytam, a
on na to, że lepiej nigdy się nie czuł. Powiedział, że pewnie myślę, że coś mu
się stało, no bo w końcu tak myślałam, prawda? I on powiedział, że ja mu się…
podobam – Luna zaczerwieniła się, a kolor jej rumieńców przypominał włosy
młodej Weasley’ówny. – A ja byłam tak zszokowana, że powiedziałam tak po prostu
„no ok.”. I chyba Geroge chciał coś jeszcze powiedzieć, ale ktoś szedł, a ja
wtedy spanikowałam i uciekłam. Wyszłam na taką idiotkę! Dlatego tak bardzo tez
odkładałam spotkanie z wami, bo się
jakoś bałam konfrontacji z George’m. Bo
on myśli o tym na serio? Że tamto też? Na początku myślałam, że to żart, w
końcu to jeden z bliźniaków Weasley, ale …
Blondynka głęboko wciągnęła powietrze. Obie
gryfonki patrzyły szeroko otwartymi oczami na rozmówczynię.
- Merlinie, czuję się jak w jakimś słabym,
miłosnym mugolskim serialu! Co za emocje! Ale powracając do teamtu… - Ginny
wzruszyła ramionami - Tak, mojego brata na to stać. Sadzę, że coś mu wlali, w
stylu verita serum. A jak to zmieszał z piwem kremowym, to nie dziwię się, że
był taki…- Ruda zastanowiła się chwilę- w pewnym sensie nachalny. Hermi, a ty
co myślisz?
-
Luna, a ty go lubisz, w ten sposób?
Dziewczyna
skierowała wzrok na szatynkę i głęboko się zastanowiła. Długo się wahała. Co
chwila przenosiła wzrok z jednej gryfonki na drugą.
-
No właśnie ja też go chyba lubię…
Ginny
otworzyła szeroko buzię. W jednym momencie jej mina była zszokowana,
obrzydzona i
szczęśliwa?
-
Merlinie, ja nie wiem co widzisz w moim bracie. On śmierdzi, jest brzydki i ma
ohydne…
-
Ale jest trochę słodki – Luna lekko się zaczerwieniła, po czym zniesmaczona, na
wskutek jakiegoś wspomnienia, odwróciła wzrok – Czasem, czasem….
Na
co cała trójka wybuchła śmiechem. Nagle dziewczyny usłyszały głośno
wypowiedziane imię zza drzwi – „Lee”.
Tymczasem
czwórka gryfonów zza drzwiami przybiła, najciszej jak umiała, piątki. Fred
wyszczerzył się:
-Widzisz
braciszku, masz szansę u TWOJEJ Luny. – Fred podkreślił przedostatnie słowo. W odpowiedzi
George dał bliźniakowi kuksańca.
-
Zamknij się, i tak jest już bardzo źle…
-
Ale George – zaczął Harry – to prawda ta historia? To, że napadłeś..
-Nie
napadłem! Po prostu podszedłem!
-Ciszej
George! – Wybraniec skarcił Rudzielca – Może to było złe słowo. Czyli to
prawda? To dlatego tam cię dopiero znalazłem!
-
Sam idioto bądź ciszej! Jesteś głośniejszy niż ja! Tak, ja tam byłem i to
prawda… Jezu byłem taki głupi. Przynajmniej Fred nie zrobił też takich głupot.
Do Hermiony. – George znacząco poruszył brwiami. Na co Fred się oburzył.
-
Co?! Dziecko, ta twoja Luna za bardzo przewróciła ci w głowie. Ja miałbym być
takim idiotą, jak ty?! Tego się nie da zrobić! Zbyt duża konkurencja. I czemu
akurat do Hermiony? Co ty z nią masz ostatnio?
-No
bo ją kochasz, sam mówiłeś wczoraj!
-Oj
nie, chyba źle mnie zrozumiałeś, poza tym palancie…
-O nie wyjeżdżaj mi tu z palantem, palancie!
-
Ej, panowie, spokojnie – Harry opanował bliźniaków, którzy mogli zaraz przejść
do rękoczynów – My z Ronem nie wtrącamy się w wasze sprawy sercowe, ale
popieramy was w każdym momencie waszego życia. Prawda, Ron? – rudzielec pokiwał
głową – I nieważne, czy to będzie George z Luną, czy Fred z Hermioną… O mój
matko, Fred, jak słodko byście razem
wyglądali! -Chłopcy popatrzyli zszokowani na okularnika, który przed chwilą
zabrzmiał jak dziewczynka, podekscytowana byle czym. Chłopak popatrzył na nich
przerażony.- To byłem ja?! Za dużo czasu z Hermioną i Gin…
-
Zdecydowanie! – odpowiedziała reszta.
Nastała
chwila ciszy, podczas której było słychać tylko śmiechy dziewczyn w pokoju.
Jednak nie trwała ona długo. Harry zaczął kiwać głową.
-Zaraz,
oboje byliście pod wpływem meritum? Kto ..
-
Lee – odpowiedzieli chórkiem bracia, trochę za głośno.
-
Ej chłopaki – Ron, który odezwał się po raz pierwszy, patrzył wystraszony na
drzwi. Po chwili zaczął cicho wstawać – Słyszycie, już się nie śmieją. Kurcze
pieczone, słyszę kroki! -Ron zerwał się do biegu i dosłownie zleciał po
schodach, a za nim w ślady pognała trójka gryfonów. Gdy już wszyscy zdyszani
byli na dole, usłyszeli skrzypnięcie otwieranych drzwi i stłumione skrzypienie
podłogi. Po dłuższej chwili usłyszeli głos Hermiony:
-
Musiałyśmy się przesłyszeć, nie ma tutaj nikogo.
Po
chwili usłyszeli radosne śmiechy dziewczyn, co oznaczało, że powróciły do
rozmowy. Chłopcy odetchnęli z ulgą, jednak sekundę później na ziemię zleciała
zawinięta karteczka. Fred podszedł i odczytał ją na głos:
-
„ Cieszcie się, że was osłaniam. George skup się, dasz radę. I następnym razem
jak nas podsłuchacie, to nie będzie tak miło. Pozdrowienia dla super szpiegów.
– H”. No niedobrze, niedobrze panowie.
Chłopcy
patrzyli zażenowani i zaczerwienieni na siebie nawzajem. Harry spuścił wzrok na
ziemię, George myślał nad tym, jak zaprosić Lunę gdziekolwiek i nie wyjść na jeszcze
większego głupka, Fred skupił swoje myśli na Hermionie i na tym co powiedział
Harry, a Ron zajął się resztkami płatków ze śniadania.
Słyszałam już o tym paringu, chyba zwie się 'Luorge'? :")
OdpowiedzUsuńJak na pisanie z autokorektą, wyszedł bardzo spoko ;)
Te tańce Hermiony mnie rozwaliły, szczególnie że ja sobie lubię wszystko wyobrażać...I ci podsłuchiwacze.
Po za tym ta sytuacja na zimowisku - piękne. To się dopiero nazywa miłość 😂
Pozdrawiam!
Dziękuję hahaa, starałam się, by te tańce fajnie wyszły:) a te dziewczynki z obozu do dzisiaj patrzą na mnie jak na jakąś wariatkę;)
UsuńRozdział świetny, musiałam się powstrzymywać przez całą geografię by nie czytać ^^ podoba mi się nowa para, a twoja historia mnie rozwaliła :D życzę weny i czekam na kolejny ♡
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) kolejny rozdział będzie 14 ;)
UsuńMożesz być dumna z rozdziału, bo ze śmiechu z łóżka spadłam.
OdpowiedzUsuń- Ja ?! Ja nie jestem jakimś tchórzem jak Ron! - Super, tak ron to tchórz! Rozmowa chłopaków przy drzwiach i stwierdzenie Harry'ego. Cudo.
Weny i czekam na nexta 😊
Pozdrawiam RosalieIris
Dla Twojego zdrowia powinnam przestać pisać, żebyś nie cierpiała przy kolejnych upadkach :')) dziękuję za komentarz, przy wypowiedzi Harry'ego bardzo się starałam, więc cieszę się, że to doceniłaś :))
UsuńDzieńdoberek!
OdpowiedzUsuńPiszę ten komentarz dopiero teraz, bo wcześniej mi się po prostu nie chciało. Tak wiem, jestem wielkim leniem, ale cóż zrobić.
Co do historii Twojego życia, uśmiałam się. Chociaż sama miewam takie sytuacje. Opowiedzieć? A w sumie co mi tam. Np. Jestem w księgarni i widzę jak jakiś koleś ok. 50 lat bierze pierwszą część Harry'ego do ręki. Podchodzę do niego i mówię:
-To jest wspaniała książka z pewnością Pan ją pokocha.
-Nie mam zamiaru tego kupować, chciałem tylko zobaczyć autora tego ŚCIERWA.
Popatrzyłam na niego jak na idiotę.
-Pan na zawsze pozostanie mugolem.-oznajmiłam.
-Ta, dokładnie.
Odchodząc wycelowałam w niego palcem i szepnęłam "Avada Kedavra".
Nie było to śmieszne, raczej straszne. Nie mogę zrozumieć jak ktoś może oceniać nawet nie przeczytawszy...
Ale może dość tych przemyśleń. Do rzeczy:
Rozdział baaaardzo mnie zadowolił. Jest super, hiper, mega, hard. Zaraz wracam z kolejną częścią koma, bo przenoszę się na komputer.
Jestem!
UsuńWracając:
Opisy <3 Och kocham Twoje opisy! I kocham Twoja historię i w ogóle wszystko kocham <3 (tak wiem, że mam chorobę psychiczną, nie musisz się martwić, ale powiem Ci w sekrecie, że psychiatrzy to idioci) Twoje pomysły mnie rozwalają. Powalają na łopatki, mielą, szatkują, miksują i ubijają. Moja babcia patrzyła na mnie jak na wariatkę i co chwila się pytała:
-Z czego się śmiejesz? Mam coś na twarzy?
A ja tylko śmiałam się głośniej.
Po pierwsze:
*Hermiona jest genialna. Lubię ją w roli dyktatorki. A tutaj (w tym rozdziale i chyba ogólnie, taka jest) te teksty typu; Tutaj masz, zrób, jak chcesz, mówię Ci, ostatni raz ratuję wam tyłek itp. są świetne! Wyobrażam sobie (lubię sobie wszystko wyobrażać) ją z taką miną i rzeczowym tonem <3
Jak mówiłam, lubię sobie wszystko wyobrażać. Hermiona w majtkach (w mojej głowie były liliowe z różową wstążeczką na brzegach) i koszulce (białej na ramiączkach) tańcząca na środku pokoju w około przerażonej Gin-bezcenny widok. Tak samo jak Fred z miską płatków na głowie <3 Chciałaś jeszcze wiedzieć, czy nowy parring przypadł nam do gustu. Moim skromnym zdaniem, jest możliwe aby oni byli razem. To jest takie urocze, jak George jest taki nieporadny <3. Od jakiegoś czasu podejrzewałam, że to Luna. Swoją drogą jest taka scena w filmie (ostatnia część HP) jak Luna baaardzo smutno, z tęsknotą patrzy na Dracona, a jak on dołącza do śmierciożerców, to łza leci jej po policzku i ona odchodzi. Wiem, że ten parring absolutnie nie mógł się wydarzyć, ale...to jest dziwne. Chociaż, Luna zawsze wszystkim współczuła, prawda? Moze to jest spowodowane tym? Nie wiem.
Dość rozmyślań! Wracając:
Meeega mi się rozdział podobał :D
A najbardziej tekst; "to jakieś hobby zasypiania w moich ubraniach?"-padłam.
Chyba już nie zanudzam. Wiem, że komentarz jest nieskładny i ma w sobie więcej moich refleksji niż oceny rozdziału, ale...no trudno.
Twoja
Lestrange
PS Cieszę się, że wpadłaś do mnie :D
PPS Jutro powinien pojawić się rozdział na Fremione (moim nudnym Fremione :/)
Na początku powiem, że bardzo Ci dziękuję za ten komentarz:)
UsuńCo do tego gościa w księgarni - to prawda, to okropne jak niektórzy potrafią tak wręcz bezczelnie oceniać :/ mugole, mugole wszędzie :/
Scena z tańcem, jak ją sobie wyobraziłaś w ten sposób mnie samą rozbawiła ;) co do koloru bluzki mamy tę sama wersję ;)
Co do parringu, to cieszę się, że się podoba :) jak po raz pierwszy czytałam hp, Luna od razu zawładnęła moim sercem i wiedziałam, że nie będę sobą jeśli jej gdzieś tu nie wsadzę. A że od zawsze pasowała mi do George'a to jakoś tak wyszło :)
Dziękuję jeszcze raz <3
PS ze mną już tak jest, że nie mogę przegapić okazji do czytania fajnych blogów :)
PPS Twoje nudne fremione? Dostałaś tłuczkiem w głowę? ;)
Po przeczytaniu tego rozdziału odtańczyłam dokładnie taki sam taniec jak Hermiona na początku notki ^^
UsuńRozdział świetny, lekki no i ta para! Uwielbiam Lunę i wraz z Georgiem mają moje pełne błogosławieństwo ;)
Ta miłość pomiędzy Fredem a Hermioną definitywnie kwitnie i niezmiernie mnie to cieszy ^^ Po prostu uwielbiam twoje fanfiction, tyle w temacie!
Aha i mam pytanko: W jakim przedziale czasowym dzieje się akcja tego FF? Wiadomo, że na wakacjach, ale przed którym rokiem szkolnym Hermiony? Tak po prostu jestem ciekawa, ot co :]
Lecę dalej zobaczyć co tam będzie się dziać pomiędzy naszymi ulubieńcami :)
~Astrum Confusa
Co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com
Fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń