środa, 24 lutego 2016

Rozdział VIII

Witam, witam,
Bez dłuższego wstępu daję rozdział, trochę ponudzę pod nim, a teraz miłej lektury moje robaczki świętojańskie (jak to mówi moja pani od biologii:') )


ROZDZIAŁ VIII

-Co do jasnej ciasnej tu się dzieje?!
Szatynka popatrzyła się przerażona na kuchnię, która teraz nie przypominała tego, co miała przypominać. Nie wiedziała czy się śmiać, czy raczej złościć, ale to drugie odczucie, w głowie zawsze racjonalnie myślącej panny Granger, stanowczo wygrało. A co było powodem gniewu naszej gryfonki? Otóż wszystko wokół (łącznie z ludźmi w kuchni) było poobklejane klejącą się masą krówkową. Grube warstwy krówki pokrywały większość pomieszczenia. Jej przyjaciele starali się wydostać, ale każdy ruch powodował zgęstnienie masy przez co bardziej wpadali do środka tego wielkiego czegoś. Przez kilka pierwszych minut Hermiona nie potrafiła nic powiedzieć, a jej twarz powoli przybierała kolor dojrzałego pomidora.
- Fred, George co zrobiliście?! – szatynka popatrzyła wściekła na bliźniaków. Ci odpowiedzieli jej oburzonym wzrokiem.
-Czemu zawsze my?! –wykrzyknęli równo.
-Te stereotypy są bardzo krzywdzące, prawda Forge?
-Prawda, Gred! – bliźniacy pokiwali wspólnie głowami, na co szatynka tylko wywróciła oczami.
- Ale jak nie wy to kto? -Dziewczyna rozejrzała się po zebranych .Luna była przyklejona do George’a (co chłopakowi akurat nie przeszkadzało), Harry przykleił się do lodówki, a Ginny i Ron zakleili się plecami. Fred leżał na stole, a z nosa leciała mu krew. -Merlinie, Fred krwawisz! -Hermiona starała się podejść do chłopaka, ale wielki krówkowy bąbel tarasował jej drogę. – Dobra, potem ci pomogę, a teraz mi powiedzcie co tu się stało?!
-Gdybyśmy to wiedzieli… - mruknęła Ginny.
Gryfonka obserwowała bacznie każdego z osobna. Wszyscy byli zaskoczeni, wręcz przerażeni sytuacją, oprócz jednej osoby, którą zdradziły czerwone jak buraki policzki. Szatynka skierowała na niego oskarżycielski wzrok i splotła ręce na klatce piersiowej.
-Nigdy nie byłeś dobrym aktorem Harry. -Momentalnie wszyscy, wyjątkowo wściekli popatrzyli się do okularnika. Chłopak jeszcze bardziej się zawstydził, a okulary zsunęły mu się z nosa. Hermiona pokiwała współczująco głową– Teraz następuje chwila, kiedy winny się tłumaczy.
-Więc…
-Na zaczyna się zdania od „więc”, Harry – upomniała go szatynka, przy okazji rozładowując lekkie napięcie w kuchni. Okularnik tylko przewrócił oczami :
-W ten sposób nigdy się nie dowiecie, co się stało.
-Chciałam trochę rozładować tą kleistą atmosferę. - odpowiedziała Hermiona, akcentując przedostatnie słowo. Ginny, jedyna rozumiejąc gryfonkę, roześmiała się serdecznie.
-Ale sucharami walisz, Hermi! Aż się z tego suchara pokruszyło! - tym razem młoda Weasley'ówna poruszyła w zabawny sposób brwiami, doprowadzając obie przyjaciółki do śmiechu. Reszta, nie do końca rozumiejąc co się dzieje, popatrzyła na dziewczyny przerażona i zaskoczona. - Dobra, Harry, kontynuuj. -wydukała rudowłosa, pomiędzy napadami śmiechu.
-Dziękuję - chłopak chrząknął - Otóż miałem kilka krówek ciągutek przy sobie i chciałem je roztopić, byśmy mogli zrobić takie wafelki, bo mówiłaś, Hermiono, że gdy byłaś mała i smutna to twoja babcia robiła ci wafelki z toffi i ja chciałem cię w ten sposób pocieszyć. Włożyłem krówki do mikrofalówki, w ogóle co ona tu robiła, przecież to mugolski wynalazek, ale to chyba sprawka pana Weasley’a…
-Harry! – monolog bruneta przerwał Ron.
-Dobra, dobra wracam do tłumaczeń, więc ona wybuchła przez co mnie odepchnęło i przykleiło do lodówki, a Fred który stał też blisko dostał jakąś częścią tej mikrofali w twarz, dlatego mu leci krew.
-Tak właśnie było – pokiwał głową poszkodowany bliźniak – To był nasz wspólny plan, bo chcieliśmy cię pocieszyć po prostu. Ale chciałbym też zaznaczyć, że policzek mi drętwieje, a krew mi cały czas leci, więc Mionka zrób coś szybko.
-Ale czemu ta mikrofalówka eksplodowała? – Luna popatrzyła się po zebranych.
-Żebyś się kochanie pytała.- George uśmiechnął się szarmancko i pocałował blondynkę w głowę, na co ta machnęła, najsilniej jak umiała prawym ramieniem, które było na wysokości brzucha George’a.  –Ała! Luna! To bolało!
-I miało boleć – dziewczyna uśmiechnęła się ironicznie.
-Od kiedy ty się stałaś taka agresywna? Ktoś ma na ciebie zły wpływ!
-Ja doskonale wiem kto.
-No kto?
-Mój kochany chłopak. – odparła z ironią.
-Aha, przyznałaś się ! – chłopak zaczął podskakiwać (na tyle, na ile pozwalała mu krówka), a że cały czas był przyklejony z krukonką, ona, chcąc nie chcąc, też zaczęła podskakiwać – Nazwałaś mnie swoim chłopakiem, teraz już nie zaprzeczysz!
-Oj, zamknij się. – wszyscy wybuchli śmiechem, a bliźniak jeszcze raz cmoknął blondynkę w głowę, na co ta pokryła się delikatnym rumieńcem– A teraz kto mi odpowie?
-Ona była już stara, więc w każdym momencie mogła zrobić bum! – powiedział Ron – A że akurat trafiło się to teraz, to jak to mawia nasza kochana profesor Trelawney , to przypadek naszego nieodgadniętego losu! –chłopak świetnie naśladował nauczycielkę wróżbiarstwa - Ej –powiedziawszy to, odgryzł kawałek krówki, którą był pokryty – tfo jeft smacne!
-Ronald, jesteś obrzydliwy! Jeszcze zaraz mnie zjesz! –Ginny starała jak najdalej odsunąć się od brata, ale krówka jej na to nie pozwalała.
-Drętwieje mi już cała szczęka – mruknął Fred .
-Dobra, dobra, ale co mam teraz zrobić, może wasza mama ma coś w szafkach na klejące rzeczy… -Gryfonka poszperała w szafkach, które nie były pokryte masą. – Przepisy, przepisy, przepisy… -mruczała dziewczyna, odsuwając książki kucharskie na bok – O, mam jakiś proszek!
Szatynka otworzyła fioletowe opakowanie po czym rozsypała troszkę srebrzystej zawartości na Harry’ego, który stał najbliżej. Krówka zaczęła się momentalnie kurczyć i po chwili zniknęła, zostawiając Wybrańca samego, chociaż on sam był cały w klejącej masie. Hermiona posypała resztę osób, które uwolniły się z krówkowej sieci.
-Wasza mama umie wszystko przewidzieć. Dobra idźcie się teraz umyć i przebrać. – dziewczyna pokazała palcem na schody – Nie dotykajcie niczego, nie chcemy mieć domu z toffi. – wszyscy grzecznie skierowali się na górę – Fred, ty zostajesz! – rudzielec popatrzył na nią zdziwiony – Trzeba cię opatrzyć, siadaj na stole. - Chłopak posłusznie usiadł i patrzył jak dziewczyna szuka opatrunków. Po chwili podeszła do chłopaka z apteczką w ręku. Stanęła przed nim i popatrzyła się na lecącą krew, jak się okazało nie z nosa, ale z zadrapanego policzka i na całą prawą część szczęki, która była mocno spuchnięta. Chłopak uśmiechnął się rozmarzony, patrząc na Hermionę, która wyglądała przepięknie, gdy marszcząc swój nosek, przypatrywała mu się z troską w jej czekoladowych tęczówkach. Dopiero po chwili bliźniak się zorientował, że szatynka coś do niego mówi.
-Zaraz, co, co mówiłaś?
-Pytałam, czy bardzo boli. Zaczynam się o ciebie martwić. – popatrzyła się współczująco Hermiona. –Więc powtórzę jeszcze raz: boli bardzo?
-Nie tak bardzo – bolało cholernie, ale Fred Weasley nie przyzna się przed dziewczyną, że cokolwiek go boli.
-Dobra, muszę to przemyć na początku wodą, masz tu nadal ślady krówki.- szatynka podeszła do zlewu z chusteczką.
-Mionuś, wiesz że mogę zrobić to sam?
-Wiem, wiem, jednak bezpieczniej będzie jak ja to zrobię. Jeszcze wysadzisz sobie twarz.
-Nie przesadzaj, aż takim palantem nie jestem! – grfyonka zachichotała lekko – A co miał znaczyć ten śmiech, przepraszam bardzo? Oj panno Granger, bo się obrażę. –dziewczyna tylko pokiwała rozbawiona głową.
-Jak zaboli to ściśnij mi rękę– Podała mu dłoń, po czym delikatnie obyła twarz bliźniaka. Mimo bólu chłopak czuł rozpływające po jego ciele ciepło, gdy palce dziewczyny dotykały jego obolały policzek -Z rany przestała już lecieć krew, ale zakleję to plasterkiem na wszelki wypadek. –gryfonka poszperała chwilę w apteczce. Przeszukiwała całe pudełko kilka razy, ale patrzyła się tylko zawiedziona  - Kurczę, nie ma innego? –dziewczyna w ostatnim akcie desperacji wywaliła wszystko na stół. Znalazła tylko jeden plasterek. Jeden plasterek. Wiedziała, że męska duma nie pozwoli na to bliźniakowi, ale trzeba spróbować. Hermona wzięła głęboki oddech.– Fred, znalazłam tylko różowy w fioletowe kwiatki, może być? – chłopak popatrzył na nią oburzony, łapiąc się dramatycznie za serce.
-Nigdy w życiu!
-Fred, nie ma innego!
- Będę wyglądał jak dziewczynka!
-To dla twojego zdrowia!
-Wolę umrzeć, niż nosić różowe plasterki!
-Masz to założyć, koniec i kropka!
-Nie założę.
-Założysz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak!
-Nie!
-Weasley!
-Granger!
-Weasley!
-Tak, ja jestem Weasley, ty jesteś Granger! Nic nowego! A plasterka nie założę!
-Fredzie Weasley…
-Hermiono Granger…
-Boże!
-Wystarczy ‘Fred’!
-Zabiję cię kiedyś, przysięgam!
-Uwierz mi, kwiatku, nie jesteś pierwszą osobą, która już to przysięgała. Będziesz musiała się ustawić w kolejce. – Bliźniak posłał dziewczynie rozbrajający uśmiech, który jeszcze bardziej wyprowadził ją z równowagi. Załamała ręce i dramatycznie wzniosła oczy ku górze. Ale po chwili wpadł do jej główki genialny plan, który musiał zadziałać. A jeśli nie, no cóż, trzeba będzie użyć siły, ale na to Hermiona popatrzyła krytycznie. Ona kontra Fred? Musi wypalić plan A.
-Freddie-dziewczyna zrobiła maślane oczka, uciekając do ostateczności. Ten chwyt wiele razy działał na jej starszych kuzynów, więc może i na niego zadziała - bądź grzecznym chłopcem, jutro już go zdejmiesz, to tylko na noc.
Chłopak zmiękł, gdy dziewczyna zdrobniła jego imię. W jej ustach tak pięknie to brzmiało! Mimo że nie lubił, gdy ktokolwiek się do niego w ten sposób zwracał, szatynka wymówiła to z taką czułością, troską, że mógłby godzinami słuchać jak mówi tylko to zdrobnienie. Niby niechętnie nadstawił policzek dziewczynie, która zadowolona z siebie nakleiła różowy plasterek.
-O jak ładnie wyglądasz! Proszę, na to spuchnięte miejsce przyłóż lód. – dziewczyna podała mu ręcznik z kostką lodu w środku. Sprzątnęła wszystko do półek, a podłogę umyła, po czy usiadła na stole obok chłopaka. Popatrzyła się na niego troskliwie - Źle trzymasz ten lód – Hermiona wyjęła mu z ręki ręcznik i sama przyłożyła mu do twarzy. -Lepiej trochę?
-Tak, dziękuję.
-Dzięki, że chciałeś mnie pocieszyć.
-Pomysł Harry’ego, ja się tylko dołączyłem.
-Nie kłam, Freddie – dziewczyna zeskoczyła ze stołu, stanęła naprzeciw rudzielca, by zmienić położenie lodu – Nigdy nie mówiłam o tym nikomu, dopiero powiedziałam tobie, po akcji z kontrolerem. George poszedł wtedy do łazienki, a my zaczęliśmy gadać o ulubionych ciastach i ciasteczkach z dzieciństwa. Innego normalnego tematu nie mogliśmy znaleźć. –dziewczyna roześmiała się.
- Po prostu nie lubię kiedy jesteś smutna – szatynka zarumieniła się, a w środku jej brzucha jeden motylek poderwał się do lotu – Lubię twój śmiech i to jak się śmiejesz, więc zasmuciło mnie okropnie, że znowu przez tego kogoś płakałaś, dlatego chciałem cię pocieszyć – to już nie był jeden motylek, ale całe stado buszowało w żołądku gryfonki.
-Dziękuję Fred, to bardzo miłe – Hermiona stanęła na palcach i ucałowała chłopaka w plasterek, na co on zaczerwienił się leciutko. „Wygląda przeuroczo, mimo że jest cały spuchnięty” – Boli nadal?
-Jeszcze jeden? – rudzielec uśmiechnął się szelmowsko i nadstawił drugi policzek, a Hermionę nie musiał długo prosić. Cmoknęła go delikatnie. – Już w ogóle nie boli.
-To się cieszę. Dobra lecę na górę, pójdź się umyć i też idź spać. Przy okazji przekaż reszcie, żeby oni tez kładli się już do łóżek. Dobranoc, Fred.
Dziewczyna lekko wbiegła po schodach, zostawiając bliźniaka samego.
-Branoc, Hermionko. – szepnął do siebie.




Zrozumiem, jeśli nie dożyję jutra. Zostawiłam Wam jakiś "fajny" przedsmak, a tu takie coś. Nie, nie podoba mi się, ale jakoś nie mogłam wpaść na nic innego. Mam wrażenie, jakbym została wrzucona do pralki i wyprana ze wszystkich pomysłów. Przepraszam Was, ten rozdział to klapa. Mam nadzieję, że następny bardziej mi wyjdzie, ale nie wiem. Trudność sprawia mi napisanie kilku słów, a co dopiero całego rozdziału. Oj, ogarnia mnie jakaś załamka.
Przepraszam, że tak się Wam wyżalam, mam nadzieję, że jednak zrozumiecie Kate w kłopocie:(
Jedyne co mnie jeszcze motywuje to Wasze komentarze, więc im więcej, tym może będzie lepiej:)
Dajcie znać co myślicie o tym czymś, co miało przypominać rozdział:/
No to nara nara moje robaczki! <3
~Kate

20 komentarzy:

  1. Rozdział ciekawy, nie załamuj się w końcu załamka Ci przejdzie ^^ ja tam kocham wszystko co napiszesz i sprawdzam codziennie czy nie ma nowego rozdziału :) weny i czekam na kolejny rozdział ( mam nadzieję, że szybko dodasz) :D
    ~ gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:) cieszę się, że mam takich wiernych czytelników:)

      Usuń
  2. Wow, czyżby zrobili krok bliżej?...
    Pomysł na krówki i plasterek dosyć oryginalny ;)
    Mi się naprawdę podoba.
    A teraz kwestia wyprania...
    Rozumiem. Prawie codziennie siedzę nad co nowym wypracowaniem, zadaniem z matmy itd... To wyczerpuje. Chyba mamy ten sam problem, jednak pamiętajmy, że ja borykam się ze samą sobą, co jest trudne :')
    Życzę ci spokojnego suszenia, robaczku, w ciągu którego powstanie następny rozdział ^^.
    Pozdrawiam, Alice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suszenie już prawie dobiegło końca, przynajmniej taką mam nadzieję:') Dziękuję Ci bardzo kochanieńka - uwielbiam tak mówić do ludzi, bo czuję się jakbym była Molly Weasley:')

      Usuń
  3. Oj, kochana, kochana. Słodki rozdział = dobry rozdział. Moim zdaniem pomysł z krówka był bardzo fajny i oryginalny. Z pewnością się jeszcze z czymś takim nie spotkałam, a to na pewno duży plus. Sama borykam się często, jak to nazywam "kryzysem twórczym". Myślisz, że nie napiszesz już słowa, że twoje pomysły są do bani, ale na szczęście są jeszcze czytelnicy! Napiszą ci, że rozdział jest świetny i nie masz się czym przejmować, więc choć nie wiem jakbyś się źle czuła, piszesz rozdział dla nich.
    JESTEŚ GENIALNA! <----- Przeczytaj to sobie za każdym razem, kiedy i ciebie dopadnie ten kryzys twórczy. To naprawdę pomaga. Więcej pewności siebie! Twój blog jest wspaniały!
    Co do rozdziału - Awwwwwwww! Tylko tyle mogę napisać. Tak pięknie opisujesz uczucia Freda i Hermiony. Zresztą George'a i Luny też. Podobają mi się też charaktery Rona i Harry'ego, którzy naprawdę niewiele różnią się od książkowych postaci.
    Zabrakło mi tu chyba tylko wątku o Pansy, ale jestem pewna, że w tej sferze opowiadania nas jeszcze zaskoczysz.
    Jest tu wielu ludzi którzy w ciebie wierzą. A wiara uskrzydla i daje siłę. Nie zapominaj o tym!
    Pozdrawiam gorąco, jeszcze bardziej niż zwykle życzę weny/inspiracji/natchnienia i czekam na następny rozdział ^^
    ~Astrum Confusa
    Ps. U mnie nowy rozdział ;)
    fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ BARDZO:) naprawdę serce samo mi podskakuje z radości, gdy czytam Twój komentarz<3
      Cieszę się, że postacie mi wyszły i nie stworzyłam z nich niewiadomo kogo:')
      Dziękuję jeszcze raz kochana<3

      Usuń
  4. Mam dziwne wrażenie, że komentowałam ten post... Może byłam tak zmęczona, że ominęłam ten krok...
    A co do rozdziału to było tak soł swit 😏😊 Plasterek 😜
    Weny życzę i czekam na nexta Pozdrawiam RosalieIris 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli RosalieIris mówi soł słit to musi być soł słit:') powtarzam się chyba, ale ja stwierdzam fakt po prostu:') dziękuję<3

      Usuń
  5. Świetny rozdział :* Bardzo oryginalne pomysły, różowy plasterek taki słodki *.* Chyba się zbliżyli do siebie czy tylko mi się wydaje? :)
    Weny życzę i czekam na następny ;) Mam nadzieję, że będzie niedługo :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. ,,-Boże!
    -Wystarczy `Fred`!''
    Najlepsze! Super piszesz! Życzę weny!
    Zapraszam do mnie na następny rozdział :)
    http://forever-fremione.blogspot.com/2016/02/rozdzia-4-kotnia.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ona mogła!? Ta Lestrange jest zła prawda!? Okropna baba! Żeby nie skomentować dwóch rozdziałów! DWÓCH! Wstrętna! Fuj! Um...taki mały szczególik. Ja jestem tą obślizgłą ropuchą, która oczywiście nie skomentowała. Leń śmierdzący ze mnie i tyle. Przepraszam Cię kochana. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Możesz rzucić na mnie Crucio, należy mi się.
    Dość użalania się nad sobą!
    ***
    Biedna kuchnia D': Co ta biedaczka musiała przeżywać. Przecież to nic przyjemnego być obklejonym jakiś klejącym paskudztwem. Jakoś mnie nie dziwi to, że mikrofalówka przeprowadziła strajk i wybuchnęła. Jeżeli majstrował przy niej Pan Weasley to nie zdziwiłabym się gdyby pełniła też funkcję satelity kosmicznej, podręcznego basenu i maszyny do mieszania krwi (no w szpitalach mają takie coś). Mimo wszystko liczą się dobre chęci. Chociaż moja wychowawczyni zawsze mówi: "Dobrymi chęciami piekło wybrukowane". Nie moja wina, że ona ma pesymistyczne podejście do świata-w końcu jest matematyczką...brrr. Pani Weasley wychowuje gromadkę bardzo pomysłowych dzieci, dlatego nie dziwię jej się, że trzyma proszek do odklejania toffi w każdej szafce, to jest przecież zupełnie normalne. Wyobraziłam sobie ich przyklejonych do siebie i różnych rzeczy w kuchni-bezcenny widok <3. Moje serce podbiła Luna. Może nie jest kanonowa, ale za to cudowna! Pozwolę sobie przytoczyć pewien fragment, który podbił internety: "...jak to mawia nasza kochana Profesor Trelawney, to przypadek naszego nieodgadniętego losu!". Padłam, po prostu padłam i tarzam się po podłodze. Świetne!
    Oczywiście Fred i Miona <3 Kocham sceny z nimi <3 Opisujesz je tak...ach-wyraża więcej niż 1OOO słów. Biedny Freddie. Musiało go boleć :'( Lecz jak na prawdziwego mężczyznę przystało, zachował twarz. Różowe plasterki są przecież takie męskie! Co on od nich chce! Założę się, że u mnie w klasie by się o taki pozabijali...XD Wracając. Oooooooooo...<3 Już go nie bolii, bo go Mionka pocałowała! Urocze <3 :***
    Rozdział podbił moje gołębie/kamienne (niepotrzebne skreślić) serce. Zdaję sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak kryzys twórczy. Wiem też, że te rozdziały, które nam wydają się do kitu czytelnikom się baardzo podobają. Nie dołuj się kochana. Masz talent, wspaniałą historię i pomysł i wiernych czytelników. Drzemią w Tobie pokłady takiej twórczości, o którą nawet się nie podejrzewasz. Jestem tego pewna. Wystarczy tylko wyciągnąć zawleczkę i BUM. Wybuchniesz niczym granat. Twoje opowiadanie przyciąga mnóstwo osób. Spójrz ile masz wyświetleń, ile komentarzy! Jesteś ważna dla nas. Kochamy Cię i Twoje opowiadanie. Potrzebujemy Cię jak powietrza (przynajmniej ja, ale to może mieć związek z moją chorobą psychiczną) Rozumiem, że zostałaś wyprana...więc chyba trzeba Cię z powrotem zabrudzić! (tak..wiem..) Tylko, że Lestrange na razie nie wie jak, ale się dowie!) Tylko nie możesz myśleć, że rozdział jest do bani! Jest wspaniały! A pomysł z kuchnią świetny. Pamiętaj, że jesteś cudowną autorką. Słyszysz Kate!? JESTEŚ CUDOWNĄ AUTORKĄ!!!
    A teraz zrób coś dla cioci Lestrange. Uśmiechnij się ładnie. No, no już, już, Ja wszystko widzę. Nie rób takiej miny tylko się uśmiechaj! Uśmiech! Haloo! Szerzej. Jeszcze szerzej. No, niech będzie <3
    Papa
    Lestrange

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, wybaczam, wybaczam, nie ma co rzucać niewybaczalnymi, to jest zbyt męczące (to dopiero leń!- nawet różdżki nie chce mi się podnieść!)
      To prawda, wszyscy użalają się nad Fredem, a nikt nie pomyślał o biednej kuchni:') i przyznaję, lepiej nie ruszać wynalazków pana Weasley'a ...:'))) przeraziłaś mnie ta machiną do mieszania krwi:/
      Luna stała się ważną dla mnie postacią, bo ją chyba najbardziej odgiełam od kanonu, dlatego niezmiernie się cieszę, że ją lubisz! <3
      Łezka mi się zakręciła w oku, gdy czytałam o tej całej mojej "twórczości"... DZIEKUJĘ CI BARDZO KOCHANA! <3 naprawdę dawno nie usłyszałam az tyle ciepłych słów<3
      Słyszę, słyszę i spróbuję w siebie uwierzyć!:')
      A dla cioci Lestrange zawsze znajdzie się uśmiech, nawet nie wiesz jak szeroki!:D Dziękuję, dziękuję, dziękuję<33 dałaś mi takiego wielkiego kopniaka motywacji, że aż nie wiem co jeszcze dodać. Jeszcze raz więc- dziękuję:)

      PS uśmiech się powiększy, gdy Ty cos dodasz:)

      Usuń
    2. A ja sobie odpowiem! O tak, troszkę za późno, ale odpowiem. Cieszę się bardzo, że motywuję <3
      Pozdrawiam
      Lestrange
      PS Czy to szantaż? Ciocia, lubi jak się Kate uśmiecha..ale no cóż Wenus Brakus

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałąm cię do "Harry Potter Tag" :) Więcej na : http://fremione-co-znaczy-przeznaczenie.blogspot.com/2016/02/harry-potter-tag_32.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mateczko, dziękuję haha nie spodziewałam się:) postaram się dodać jak najszybciej:)

      Usuń
  10. Zarąbisty rozdział czekam na następne ;) kocham jak piszesz. To jest takie prawdziwe <3

    OdpowiedzUsuń